I oto jesteśmy. :)
_____________________
Louis odliczał godziny do wyjścia ze szpitala i nie marzył o niczym innym, jak o położeniu się we własnym łóżku oraz zmyciu z siebie i Winnie smrodu szpitala. W końcu, trzy dni po porodzie dostał wypis i wraz z ciasno opatuloną kocykiem córeczką, która okazała się być aniołkiem w ludzkiej skórze, mógł wrócić do domu.Harry oczywiście przyjechał po swoją rodzinę, z prawdziwą dumą prowadził Louisa do wyjścia, a w prawej dłoni mocno trzymał nosidełko, w której znajdował się ich największy skarb. Wiedział, że skończyły się dla nich dni pełne swobody i wolności, ale wcale na to nie narzekał. Miał teraz kogoś za kogo był w pełni odpowiedzialny. Na ich córcię czekał wspaniale urządzony pokoik i cała rodzina, która nie mogła doczekać się, aby poznać nowego członka rodziny.
*
W ich mieszkaniu oczywiście nie mogło być spokojnie. Czekał na nich cały komitet powitalny, z Zaynem i Liamem na czele, którzy niemal przez cały czas wykłócali się o to, który z nich zostanie ojcem chrzestnym małej Winnie.
- Lee, uwielbiam cię, skarbie, ale to chyba oczywiste, że skoro matkę chrzestną wybierał Louis, to ojca chrzestnego wybrał Harry. I sprawa jest rozwiązana – ja jestem jego najlepszym przyjacielem i to ja zostanę chrzestnym. - wymądrzał się Zayn, celowo prowokując swojego chłopaka, który łypał na niego spode łba.
- Może zamiast prowokować kłótnię, pomógłbyś mi zawiesić ten baner, co? - wtrącił się Niall i szturchnął Malika, który stał najbliżej niego. Blondyn od kilku minut siłował się z płachtą bladofioletowego materiału z krzykliwym różowym napisem: WINNIE, WITAJ W STUMILOWYM LESIE!, aby zawiesić ją tuż pod sufitem w salonie.
- Widzę, że Harry nie mógł się powstrzymać... - stwierdził Liam, lekko się uśmiechając i wskazując na figury bohaterów opowieści o Kubusiu Puchatku, które zdobiły baner.
Z kpiącym uśmieszkiem obserwował jak jego chłopak walczy z tym, aby lewy górny róg pozostał na swoim miejscu. Miał jednak nadzieję, że nie zniszczy przy tym ulubionych zasłon Louisa, bo wiedział, że ten urwałby Zaynowi głowę. Z ciężkim westchnięciem odstawił swoje ulubione piwo na blat suto przystrojonego stołu i podszedł do mężczyzn, aby im pomóc w tym jakże ważnym zadaniu.
W tym samym czasie w kuchni krzątał się ojciec Louisa i Charlotte, której przyjazd był utrzymany w ścisłej tajemnicy jako niespodzianka dla szatyna. Najmłodsza z Tomlinsonów przyleciała ze Stanów dzień wcześniej i pomimo jet-lagu zarażała wszystkich swoim uśmiechem. Naprawdę nie mogła się doczekać aż w końcu przytuli swojego braciszka i pozna bratanicę. Kończyli nakładać jedzenie, gdy odezwała się komórka Marka. Mężczyzna wytarł swoje dłonie w fartuszek, który miał zawiązany w pasie i sięgnął po aparat, aby chwilę później wydać z siebie zduszony okrzyk.
- Już tu są! Szybko, na miejsce! Charlotte, zmykaj do łazienki! - ponaglał Mark, machając rękoma i o mało nie strącając z blatu miski z ulubioną sałatką syna.
- Tato, spokojnie! - zaśmiała się blondynka, ale posłusznie czmychnęła do łazienki, oczywiście pamiętając o zgaszeniu światła za sobą.
Przyjaciele Harry'ego i Louisa podeszli do dużych toreb prezentowych i wyjęli z nich wielkie pluszaki Prosiaczka, Kłapouchego, Królika oraz Tygryska, które kupili specjalnie dla małej Winnie. Mark podszedł szybko do stołu i postawił na niej ostatnią miskę, następnie zdjął z siebie fartuch niemal w ostatniej chwili. Cała czwórka przybliżyła się w stronę drzwi i idealnie w tym samym momencie usłyszeli szczęk przekręcanego klucza w zamku.
Po chwili ich oczom ukazała się mała rodzina Stylesów, ze zdumionym Louisem na czele, który zatrzymał się w połowie kroku, gdy zobaczył pięknie przystrojony salon. Momentalnie opadła mu szczęka, gdy zobaczył swoich przyjaciół i ojca, którzy uśmiechali się do niego promiennie. Odwrócił się do Harry'ego, który oczywiście o wszystkim wiedział i wzruszył tylko ramionami, szczerząc się do szatyna jak głupi do sera.
CZYTASZ
Two & A Half Men [LARRY]
FanficHarry'ego i Louisa pozornie dzieli wszystko: styl życia, status społeczny i ekonomiczny. Ich drogi krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, a jedna, brzemienna w skutkach marcowa noc wiąże ich na całe życie. Dorzućmy do tego Liama z syndromem m...