Witam :)
Zapraszam na taki mały bonusik w oczekiwaniu na niedzielę. :)
______________________________________________________
Louisa ze snu wyrwał głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Na samą myśl o tym, że miał wstać i zmierzyć się ze światem, miał ochotę schować się pod kołdrą i zignorować osobę dobijającą się do jego mieszkania. Już prawie zsunął się z materaca, gdy poczuł ruch na połowie łóżka, którą do niedawna zajmował Harry. Od dziesięciu dni pozostawała zimna i pusta, a poduszka Harry'ego już prawie straciła jego zapach. Na samą myśl do oczu drobnego szatyna napłynęły łzy, ale z całych sił starał się je powstrzymać. Intruz maltretujący dzwonek do drzwi zupełnie zszedł na drugi plan, serce Tomlinsona biło jak szalone, a wszechogarniająca ciemność nie pomagała jego skołatanym nerwom. Jego lewa dłoń powędrowała na okrągły brzuszek, zaś drugą sięgnął do włącznika lampki nocnej. Po chwili ciepłe światło ogarnęło całą sypialnię, a on z niepokojem spojrzał na drugą połowę łóżka. Spod kołdry wyzierały poplątane loki i wytatuowane lewe przedramię, które poznałby wszędzie.
- Harry?! Co ty tu do cholery robisz?! - zawołał z niedowierzaniem w głosie i pociągnął za nakrycie śpiącego mężczyzny tak nagle, że brunet zerwał się na równe nogi. Rozejrzał się nieprzytomnie po sypialni nie rozumiejąc, co przed chwilą się wydarzyło. W końcu jego spojrzenie wylądowało na roztrzęsionym szatynie, który patrzył na niego z ogromnym wyrzutem.
- Lou? Zwariowałeś?! - Harry sięgnął po telefon, który przed pójściem spać podłączył do ładowania i położył na szafce nocnej. - Jest prawie druga w nocy, dlaczego nie śpisz? - zapytał lekko zaniepokojony, ale i zirytowany. Miał ciężki dzień w warsztacie za sobą, kolejny przed sobą i ostatnie o czym marzył to kłótnia w środku nocy.
- Odszedłeś! - jęknął Tomlinson i wskazał na swojego partnera oskarżycielsko. - Zostawiłeś nas! Nick tutaj przyszedł, chciał mi zrobić krzywdę... - wyrzucał z siebie, a Styles zaczął łączyć fakty. Ostatnie dni były dla nich ciężkie. Minął tydzień od wysłania papierów do BBC i obaj byli o wiele bardziej poddenerwowani. Harry z ciężkim sercem patrzył na roztrzęsionego chłopaka, którego tak bardzo kochał. - Potem odszedłeś, nie chciałeś już ze mną być! - Louis tłumaczył dalej, odrobinę niezrozumiale przez łzy, które pojedynczo spływały po jego zaokrąglonych policzkach.
- Lou, myszko, to był tylko zły sen. - powiedział w końcu Harry, gdy Louis dał mu dojść do głosu i wyciągnął rękę w stronę swojego chłopaka, aby przyciągnąć go do uścisku. Mimo to szatyn nadal był nieprzekonany i uchylił się przed dotykiem. Dzwonek do drzwi ponownie wybrzmiał i była to doskonała wymówka dla Tomlinsona, aby uciec z sypialni. Z każdym mijającym dniem coraz ciężej przychodziło mu podnoszenie się i wstawanie z łóżka, ale całkiem zgrabnie poderwał się ze swojego miejsca i bez słowa wyszedł z pokoju, a raczej poczłapał.
- Ja chyba zwariuję! - mruknął z bezsilnością w głosie Harry i poszedł w ślad za drobnym szatynem. Był w końcu środek nocy, Louis w zaawansowanej ciąży i Harry nie miał pojęcia czego się spodziewać po gościu, który tak intensywnie dobijał się do ich mieszkania. - Louis, poczekaj! - zawołał do szatyna, który był prawie przy drzwiach. - Ja je otworzę, nie wiemy kto to! - szatyn niechętnie przyznał mu rację i odszedł na bok, jednak nie na tyle daleko, aby zobaczyć przybysza. Harry przez moment zastanawiał się czy nie powinien się cofnąć do sypialni przynajmniej po dół od piżamy, ale w końcu uznał, że ewentualny gość musiał być świadomy tego, że wyrwał domowników ze snu. W końcu odblokował zamek i, mając na sobie jedynie bokserki, otworzył drzwi, zaś jego oczom ukazał się Nick Grimshaw.
Styles usłyszał jak Louis w panice wstrzymuje oddech, a on sam poczuł jak furia momentalnie orzeźwiła wszystkie jego zmysły. Chęć dalszego snu zupełnie odeszła w niepamięć.
CZYTASZ
Two & A Half Men [LARRY]
FanfictionHarry'ego i Louisa pozornie dzieli wszystko: styl życia, status społeczny i ekonomiczny. Ich drogi krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, a jedna, brzemienna w skutkach marcowa noc wiąże ich na całe życie. Dorzućmy do tego Liama z syndromem m...