Witam z lekkim poślizgiem, nic nowego. ;)
Zapraszam do czytania i dzielenia się swoimi odczuciami.
xxxx________________________________________________
- Lou, chciałbym, abyś został świadkiem na moim ślubie! - wyszeptał w stronę przyjaciela Liam, a Tomlinson prawie udławił się poziomkową herbatą, od której notabene chyba się uzależnił. Po wizycie u ginekologa Louis i Harry uznali, że nowina o tym, że spodziewają się córki, zasługuje na świętowanie. Zaprosili swoich najbliższych przyjaciół oraz ojca Louisa na kolację, na której chcieli podzielić się tą informacją. Nie było to typowe babyshower, choć Liam i tak zawitał do nich z wielkim pudłem, przewiązanym zieloną wstęgą w granatowe groszki. Jak zwykle nie mógł wysiedzieć w swoim mieszkaniu i prawie godzinę przed czasem zjawił się w mieszkaniu swojego najlepszego przyjaciela. Siedzieli na sofie, Louis z kubkiem ulubionej herbaty, zaś Liam popijał budweisera, którego dostał od Harry'ego zanim w ogóle zdjął buty. Mieli chwilę na spokojną rozmowę, coś na co od dawna nie mieli sposobności, w związku z niefortunnym ciągiem zdarzeń w ubiegłych miesiącach. Styles w całości przejął na siebie przygotowanie stołu i kolacji, stanowczo zabraniając szatynowi opuszczania wygodnej sofy, a Liam więcej niż chętnie towarzyszył przyjacielowi.
- Liam, z całym szacunkiem, ale chyba to za wcześnie, aby planować ślub i wesele z Zaynem. Znacie się, ile? Dwa czy trzy miesiące? - zapytał szatyn, sięgając po babeczkę z masłem orzechowym. Harry pewnie zaraz nakrzyczałby na niego, aby nie jadł nic przed kolacją, ale sam był sobie winien. Kto stawia talerz z wypiekami tuż przed nosem ciężarnego?!
- No tak, mówi to koleś, który wpadł z zupełnie przypadkowym facetem! - żachnął się brunet, ale zaraz zaczął żałować słów, które wypowiedział. Dłoń Louisa zamarła w powietrzu, a w jego oczach zabłyszczały łzy. - Jezu, Lou, przepraszam! Nie chodziło mi o to!
- A o co, Liam? - zapytał po krótkiej chwili, gdy już wgryzł się w miękkie ciastko i poczuł smak orzechów. Poczuł lekkie kopnięcie z prawej strony, po raz pierwszy w życiu.
- Lou, chodzi o to... - zaczął, ale jego przyjaciel po prostu się rozpłakał. - Louis, naprawdę przepraszam! - błędnie odczytał reakcję Louisa, który trzymał dłoń na swoim brzuszku. - Boli cię? Chryste, powiedz coś!
- Harry – wychrypiał niebieskooki i otarł załzawione policzki. Liam poderwał się z sofy nieco przestraszony i pobiegł do kuchni, gdzie uśmiechnięty Harry kroił warzywa do sałatki. Od kilku dni chodził z głową w chmurach i dosłownie nikt nie mógł ściągnąć go na ziemię. Może oprócz bladego przyjaciela, który stanął w progu kuchni.
- Louis... - powiedział Payne, a zielonooki od razu odrzucił nóż na blat i ruszył do pomieszczenia obok. Liam tuż za nim, zły na siebie, że w ogóle wdał się w dyskusję. Przyglądał się dwóm mężczyznom, wyższy klęczał przy szatynie i delikatnie pytał co się stało. Rozmowa była ta tyle cicha, że nie rozróżniał pojedynczych słów. Mimo wszystko po chwili ze zdumieniem obserwował jak Harry obsypywał czerwoną twarz Louisa pocałunkami, po czym podnosi jego koszulkę i to samo robi z brzuszkiem, w którym rozwijał się Orzeszek. Nagle zrobiło mu się przykro, nie to, że nie cieszył się szczęściem przyjaciela; Louis zasługiwał na prawdziwą miłość jak nigdy, ale poczuł się wyjątkowo samotny w tamtej chwili. Też chciał doświadczyć czegoś takiego.
- Win-- Orzeszek po raz pierwszy kopnął! - z zamyślenia wyrwał go radosny głos Stylesa, który niespodziewanie stanął tuż obok niego. - Jeśli wujek się pospieszy to jeszcze poczuje! - dodał ze śmiechem i wrócił do kuchni. Liam był nieco zakłopotany, gdy podszedł do sofy, ale wszystkie jego wątpliwości rozwiały się, gdy Louis pociągnął go za dłoń w dół.
CZYTASZ
Two & A Half Men [LARRY]
FanfictionHarry'ego i Louisa pozornie dzieli wszystko: styl życia, status społeczny i ekonomiczny. Ich drogi krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, a jedna, brzemienna w skutkach marcowa noc wiąże ich na całe życie. Dorzućmy do tego Liama z syndromem m...