Hej ho! Jest tu jeszcze ktoś?
_________________
Przez następne tygodnie Louis i Harry byli niemal nierozłączni. Postanowili dać sobie szansę, a raczej to ciężarny postanowił, że tym razem postawi na spontaniczność i pozwoli temu czemuś (nie potrafił tego określić odpowiednimi słowami) powoli się rozwijać. Nie był pewny czy uczucie, którym darzył ojca swojego dziecka mógłby nazwać miłością, na to zdecydowanie było za wcześnie. Nie był Liamem, nie wierzył, że miłość może tak po prostu spaść z nieba i zawładnąć sercem oraz rozumem. Ale wiedział, tego był pewien - potrzebował stałej obecności zielonookiego w swoim życiu. Po prostu potrzebował mieć go obok. I nie była to tylko kwestia hormonów, huśtawki nastrojów czy samej ciąży. Harry był jedyną osobą w jego życiu, która się o niego troszczyła zupełnie bezinteresownie. Nie oczekiwał niczego w zamian, a tym bardziej nie zmuszał go do niczego z czym mógłby poczuć się niekomfortowo. Nie miał pretensji o to, że czasem nie dojadał obiadu. Że czasem czuł potrzebę pobycia sam ze sobą, z głośną muzyką w słuchawkach. Bez wyrzutów i wyzwisk.
Pierwsza burza nadeszła w drugim tygodniu rekonwalescencji Harry'ego, który na dobre zadomowił się w jego mieszkaniu. Louisowi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Miło było zasypiać i budzić się w jego ramionach. Harry był także niezłym kucharzem, jego naleśniki z syropem klonowym przebijały wszystkie śniadania, które jadł do tej pory. Oczywiście nie mógł ich jeść codziennie, bo przybrałby stanowczo za dużo na wadze. Był na przełomie drugiego i trzeciego miesiąca, gdy zauważył, że jego biodra zrobiły się pełniejsze i był tym faktem niepocieszony. Ale rozumiał jakimi prawami rządził się stan, w którym się znajdował i musiał to zaakceptować.
Niedzielny poranek nie różnił się zbytnio od poprzednich. Harry przygotowywał śniadanie, a Louis kończył swoją poranną toaletę, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi mieszkania.
- Lou? Chyba mamy gości. - krzyknął w kierunku łazienki brunet, zaś pukanie zamieniło się w prawdziwy łomot. Harry sięgnął po swoją bluzę z kapturem i szybko naciągnął ją na swój nagi tors. Mimowolnie naciągnął też kaptur na głowę, dalej wstydził się swoich włosów, ale te na szczęście szybko odrastały. Mimo, że nie był u siebie i mógł to być każdy - nawet rodzice szatyna, zdecydował się sam sprawdzić kto dobija się do nich o dziewiątej rano. Odblokował zamek i otworzył drzwi, a jego oczom ukazała się para w średnim wieku. Kobieta wyglądała jakby zaledwie godzinę temu wróciła z imprezy, miała też na sobie zbyt wyzywającą (jak dla Harry'ego) sukienkę wieczorową, zaś jej towarzysz wprost przeciwnie – mężczyzna wyglądał jak spod igły, choć trochę nonszalancji dodawał mu rozpięty kołnierzyk białej koszuli.
- W czym mogę pomóc? - zapytał w końcu Harry, ale kobieta bez słowa weszła do mieszkania, zupełnie go ignorując.
- Louis?! Lou?! - długowłosa szatynka zawołała w głąb mieszkania, ale nie doczekawszy się odpowiedzi, poczłapała na niebotycznie wysokich szpilkach w kierunku sypialni. Harry odwrócił się w stronę obcego mężczyzny, w którego spojrzeniu czaiły się nieme przeprosiny. Wszędzie poznałby te oczy i kości policzkowe. Dopiero wtedy dotarło do niego, ze stoi oko w oko z ojcem Louisa, a kobieta, która właśnie dobijała się do drzwi łazienki to jego matka.
*
Louis był zszokowany, gdy po opuszczeniu łazienki zobaczył matkę, która wyglądała na nieźle wstawioną i bardzo zirytowaną. Jeszcze bardziej nie mógł uwierzyć swoim własnym oczom, gdy tuż za Harrym zobaczył ojca, z którym tak długo się nie widział.
- No w końcu, ile można siedzieć w tej łazience? - fuknęła kobieta i chwyciła syna za nadgarstek, po czym pociągnęła go do salonu. Louis był zbyt zszokowany, aby zaprotestować, gdy matka popchnęła go w stronę kanapy, aby usiadł. Za to Harry prawie wyszedł z siebie. Już miał coś powiedzieć, gdy poczuł mocny uścisk na ramieniu i ciche „nie" wypowiedziane przez Marka Tomlinsona. Johannah usiadła tuż obok swojego jedynego syna i założyła ręce.
CZYTASZ
Two & A Half Men [LARRY]
FanfictionHarry'ego i Louisa pozornie dzieli wszystko: styl życia, status społeczny i ekonomiczny. Ich drogi krzyżują się w najmniej oczekiwanym momencie, a jedna, brzemienna w skutkach marcowa noc wiąże ich na całe życie. Dorzućmy do tego Liama z syndromem m...