1.

113 6 0
                                    

    Siedziałam w barze z muzyką county. Z własnej woli nigdy bym nawet tu nie zajrzała ale moja najlepsza przyjaciółka Cat pochodziła ze stanu Oklahoma i jak twierdziła wychowała się na takiej muzyce. Więc nie miałam za bardzo wyjścia i musiałam z nią jechać tu albo nudzić się w mieszkaniu. Niechętnie się zgodziłam.

     Jednak teraz zerkałam na nią co jakiś czas z naszego boksu, w którym mnie zostawiła, a sama ruszyła do tańca z jakimś typkiem w kowbojskim kapeluszu. Wolałam mieć ją na oku  gdyby sytucja stała się nie ciekawa. Patrzyłam jak jej rude, lekko kręcone włosy unoszą się i opadają w tańcu zasłaniając roześmianą owalną twarz. Jej duże niebieskie oczy wpatrywały sie w twarz tego typka, który zjechał rękami troszkę za nisko jej bioder, które miała odsłonięte przez spodnie z niskim stanem.

    Nie reagowałam jeszcze pijąc powoli drugie piwo, które muskało mój przełyk. Rozglądałam się dyskretnie po lokalu ale na niczym nie zawieszałam wzroku na długo. Nie była to moja bajka.

   -Wolne?-zapytał mnie jakiś facet zerkając na mnie z zaciekawieniem. Widziałam już po jego twarzy jak tasuje mnie wzrokiem.

  Skinęłam głową ale za nim on się przysiadł zobaczyłam jak jakiś inny facet z kapeluszem kowbojskim podnosi go za koszule i syczy do niego coś przez zaciśnięte zęby. Oszołomiona przyglądając sie tamtemu drugiemu i miałam przeczucie, że zajmujący boks bez problemy wyleciałby bez kilku zębów.

    -Wyluzuj gościu...-zaczął zasłaniać się tamten po czym ruszył do wyjścia rzucając tamtemu piorunujące spojrzenie.

   -Mam nadzieję, że już wolne.-uśmiechnął się takim uśmiechem jak raczą w reklamach z pastą do zębów, nie robiąc sobie nic z rywala, który już trzmychnął do innego stolika.

   Zerknęłam na jego twarz tylko kiwając głową. Miał ładną twarz z ostymi rysami. Dwoje ciemnobrązowych oczów patrzyło na mnie spod brązowego kapelusza. Lekki zarost dodawał mu uroku. Chłopak zdjął nakrycie głowy ukazując czarne włosy teraz w chaosie, wygolone po bokach.

   -Chesz się czegoś napić?-zaczął mnie zagadywać nie patrząc na moje niedopite piwo.

   -Znaczy... Ja... Nie. Dzięki.-opanował się patrząc na niego. Boże to był tylko facet, a ja się tak denerwowałam. Zerknęłam w stronę mojej przyjaciółki ale świetnie sobie dawała radę. Cholera szukałam jakieś wymówki żeby ucieć stąd. Nie lubiłam się jąkać przy facetach, nie lubiłam również facetów, którzy mnie podrywali. Czy to było dziwne?

  -Może jednak? Koleżanka sobie świetnie daje radę.-powędrował za mną wzrokiem w stronę Cat-Może chcesz zatańczyć?

  -Nie. Wolę posiedzieć.-mruknęłam zakładając zbłądzony kosmyk włosów koloru ciepłego brązu za ucho. Jeju i był jeszcze bystry. Zacisnęłam wolną rękę na kolanach, tak że kłykcie mi zbielały.

   -Jak uważasz ale nie musisz się tak stresować.-przekrzywił głowę uśmiechając się czarująco.

   Potrząsnęłam głową i w tedy zobaczyłam zniesmaczony wzrok Cat swoim tancerzem. Zapaliło mi się zielone światłeko w głowię.  Mogłam stąd się wyrwać, a przy okazji ratować tyłek Cat. Ruszyłam bez słowa w jej stronę patrząc jak jej partner do tańca łapie ją za nadgarstek.

   -Możemy się przecież świetnie zabawić.-zaśmiał się tamten ochryple.

    -Nie!-krzyknęła zdenerwowana Cat.-Nie mam ochoty się z tobą zabawić.

   -Kolego...-mruknęłam cicho stając między nim, a Cat. Chłopak zilustrował mnie wzrokiem i już miał coś powiedzieć kiedy przez muzykę przedarły się słowa za moich pleców.

   -Puść ją.-nieznajomy z boksu wkroczył do akcji kładąc dłoń na ramieniu nachalnego typka i delikatnie ale stanowczo go popychając.

  -Trzeba było tak odrazu, że panie nie same.-tamten pobladł i puścił Cat, która cicho złapała z ulgą powietrze. Typ zaczął wycofywać się do tyłu po czym znikł z naszego punktu widzenia.

 -Dzięki.-rzuciłam do naszego obrońcy i wyszłyśmy z Cat przed bar.

   Nie chciałam żeby Cat zaczęła drążyć temat. Po pijaku była bardziej uparta niż na trzeźwo. Chciała chyba coś rzucić ale widząc moje gniewne spojrzenie wiedziała, że lepiej nie zaczynać dyskusji. Przyjaciółka wyjęła komórkę i zaczęła dzwonić do naszego kumpla Bena, który dziś jeździł na taksówkach. Widać było po niej, że trochę przesadziła z alkoholem. Jednak o dziwo dobrze się trzymała.

     -Hej!-wybiegł za nami jakby był rzepem przyczepionym do psiego ogona.

     -U Liza nie mówiłaś, że złapałaś kowboja na swoje lasso.-Cat zachichotała udając, że łapie kogoś na niewidzialne lasso. Klepnęła przy tym na ziemię śmiejąc sie głośno i podmuchując kosmyki, które opadły jej na twarz. I się zaczęło...

     -Czyli masz na imię Liza?-zerknął na mnie z ukosa dalej uśmiechnięty-Jestem Ethan.

    Nie chciałam z nim wchodzić w jaką kolwiek znajomość. Jednak wiedziałam, że było by niegrecznie gdybym go teraz olała. To dzięki niemu nie musiałam się szarpać z tym gościem by pomóc Cat.

   -Tak...-oblałam się jeszcze większym rumieńcem niż wtedy w klubie.

   -Czekasz na takxi?-zapytała Cat. Chciała rozładować napięcie jakie zapanowało.

   -Co? Nie...-mruknął-Chciałbym numer od  twojej koleżanki.

    Co? O nie... Zerknęłam na niego i chciałam wiać do takxi. Gdzie był do cholery Ben? Potrząsnęłam głową widząc, że Ethan czeka na moją decyzjię.

    -Nie znamy się...-próbowałam wybrnąć z sytuacji.

    -To się poznamy.-uśmiechnął się promiennie i podał mi swój kapelusz. Widziałam jak na metce zapisywał coś długopisem, który wyjął z tylniej kieszeni. Babiarz...

   -Nie mogę tego wziąć.-wzbraniałam się unosząc dłonie na znak protestu.

   -Ależ możesz.-włożył mi go na głowę i szybko udał się do baru machając mi.

   -Palant ale uroczy.-skwitowała moja przyjaciółka wstając i zmierzając do takxi, która właśnie podjechała.

    Nie miałam czasu nawet mu oddać tego cholernego kapelusza...

























Bądź tuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz