13.

16 3 0
                                    

      Typowe było, że ilekroć coś się zaczeło układać w moim życiu to zaraz coś to pieprzyło. Od naszej ostatniej rozmowy Ethan wyjechał z miasta na drugi koniec Stanów. Przynajmiej tak powiedziała mi Margo. Nie zagłębiałam się w to. Dziś w nocy przyśnił mi się Ian. Krzyczał na mnie w samochodzie.

     Jakoś nie dopuszczałam tych złych wspomnień ale między mną, a Ianem nie było tak różowo jak chciałam. Bardzo go kochałam ale wiecznie kłótnie wypaliły we mnie lęk przed czymś gorszym niż zwykła wymiana zdań. Ian wychowywał się w rozbitej rodzinie bez ojca, od którego uciekła jego matka będąc w następnej ciąży. Ojcec był tyranem, a Ian nie chiał o nim mówić. Czułam, że wypalił w Ianie coś co go dręczyło zwasze gdy przychodził przepraszać kiedy tonełam w łzach.

    -Hej. Wszystko dobrze?-Margo przysiadła się do mnie na molo kiedy właśnie kończyłam moją zupkę chińską.

    -Tak.-skłamałam. W domu nałykałam się prochów żeby czasem nie dostać ataku przez koszmary więc nie czułam się za dobrze.

     -Wyglądasz blado.-Margo zdjęła swoją marynarkę z ramion.

     -Dręczą mnie koszmary.-odstawiłam kubek z zupką i spojrzałam na nią.

     -Ouuu...-wydawała się zmieszana.

     -Ale to szybko ustępuje.-założyłam włosy za ucho.

    -Ładne kolczyki.-skomplemetowała mnie.

   -Dzięki.-jeden płat miałam cały przekuty. Nosiłam tam drobniutkie kolczyki.

    -A  Ethan? Odezwał się?-Margo lekko zesztywniała bojąc się co powiem.

    Pokręciłam głową patrząc jak otwiera usta ale natychmiast je zamknęła. W jej oczach zobaczyłam dwa ogniki.

    -Potrzebuje czasu...-palnęłam.

   Ale czy rzeczywiście potrzebował? Uciekł w tedy jak oparzony. A ja na razie nie chciałam nic. To on przekraczał granice. Za tem dlaczego czułam uścisk w żołądku, że wyjechał?

    -Nigdy się tak nie cackał.-Margo wyglądała na zmartwioną- Może...-zerknęła na mnie-Ale nie sądze.-urwała.

     -O czym ty mówisz?-wstałam.

     -Trudno mi w to uwierzyć ale może on serio cie kocha?-zamyśliła się.

     Stałam jak wryta. Mocne słowa jak na nią. Ale Ethan?! Zdolny był do trwałego uczucia, którego ja nadal się bałam.

     -Gdzie on jest?-usłyszałam za naszymi plecami. Głos wydał mi się znajomy.

     -Clara.-Margo odwróciła się do niej robiąc sztuczny uśmiech.

     -Gdzie Jackson?-warknęła i nagle spojrzała na mnie swoimi oczami, których kolor dalej pozostawał dla mnie tajemnicą. Dziś miała na sobie białą, krótką lnianą sukienkę. Jej długie nogi dziś wystukiwały złowrogi rytm w czasnych klapeczkach z diamencikami.

      -Wyjechał.-Margo patrzyła na mnie i na nią.

       -A to ty jesteś tą wywłoką!-wskazała na mnie palcem i uśmiechnęła się złośliwie- Wiesz, że byłam zaręczona z nim? Daje mu czas do namysłu. Ale wiesz co napewno się tobą pobawił i mu się znudziłaś zdziro.-jej słowa doszły do mnie jak za mgły.

       -Przypominam ci, że jesteśmy na terenie hotelu i są tu inni goście. Więc jeśli nie chcesz stąd wylecieć w podskokach to radze ci nie obrażać  personelu. Zrozumiałaś?-Margo brzmiała tak przekonująco, że Clara cofnęła się rozchylając lekko usta.

      -Bronisz jej?-jej pisk prawie rozwalił mi bębenki.

     -Tak. Bo jest sto razy lepsza od takiej plastikowej...-Margo ugryzła się w język, a tamta zbladła.

     -Przypominam, że kiedyś zostaniemy rodziną.-chrząknęła tamta.

     -Jak przelecisz innego członka rodziny Jacksonów.-mruknęła Margo puszczając do niej oczko.

      -A co to za awantura? Laski w bikini okładające się w wodzie są bardziej seksowne.-usłyszałam po czym zobaczyłam wchodzącego na molo od strony plaży mężczyzne.

      Facet mógł być starszy albo zbliżony do mojego wieku. Miał na sobie ubrany dres do biegania, a jego rude włosy obcięte na krótko były całe w nieładzie i mokre. Przyglądał się nam ładnymi niebieskimi oczami po czym oparł się o molo drapiąc po lekkim zaroście. Był dość przystojnym facetem ale irytował mnie jego szelmancki uśmiech w naszym kierunku.

      -Luck może byś się zajął jakąś kelnereczką na plaży.-Margo wyglądała jakby zobaczyła czerwoną płachtę.

      -Och ranisz moje uczucia.-uśmiech nie spełz z jego twarzy ani na moment.

      -Luck.-Clara natychmiast spuściła z tonu.

      -Co tam?-rzucił w jej kierunku-A ta młoda jest kelnereczką?-zawiesił na mnie wzrok.

     -Nie jest twoja. Chyba, że chcesz żeby Ethan obił ci tą słodką buźkę.-Margo wyglądała na zdenerwowaną.

     -O...-zaczął patrzeć to na Clare to na mnie-Za tem musisz być tą dziewczyną z klubu country.

    Zesztywniałam. Czy właśnie miałam doczynienia z najlepszym przyjacielem Ethana? Bo raczej to nie mógł być jego brat.

    -Słucham?-próbowałam pojać skąd o tym wie.

    -E jestem Luck Carto.-podszedł do mnie i podał mi rękę.

    -Liza Elton.-przywitałam się.

    -Taka ładna jak mówił mój przyjaciel.-zaśmiał się wprowadzając mnie w uczucie zakłopotania.

    -Czy wyście powariowali?!-krzknęła Clara.

    -Nikt cie nie prosił o zdanie.-wtrącił Luck-Nie masz czasem kosmetyczki czy czegoś?

     Na te słowa Clara tupnęła nogą i odeszła wściekła trzaskając drzwiami. Dzięki niemu nie musiałam słuchać o mojej domniemanej relacji seksualnej z Ethanem ale bałam się, że Clara to pikuś w porównaniu z Luckiem.

    -Ty też nie masz jakieś kelnereczki?-Margo wydawała się wzburzona.

    -Wyluzuj baby.-zaśmiał się gardłowo-Tylko wpadłem się przywitać.

    -Mam nadzieje.-burknęła.

    -Do zobaczenia.-pomachał nam i ruszył w stronę drzwi do hotelu.

    -Kto to był?-zapytałam kiedy już zniknął za drzwiami.

    -Kolejny playboy Fort See. Najlpeszy przyjaciel mojego durnego kuzyna.-jęknęła Margo.

Bądź tuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz