Stałam i czekałam na rozwój wydarzeń. Margo podała mi szampana i próbowała zagać ale te wszystkie próby spełzły na niczym bo dalej czekałam na Ethana, który rozmawiał z tą stukniętą lalą.
-Nie pomyliłaś imprez?-usłyszałam cierpki głos pani Jackson, która szła w naszą stronę.
-Witam...-Margo stanęła między mną, a ciotką.
-Co ta dziewucha tu robi?-wycelowała we mnie czerwony szpon.
-Przyszła z Ethanem.-Margo zrobiła paskudną minę triumfu.
-Wiedziałam o jego niskim poczuciu seksu z obsługą ale żeby zabierać na przyjęcie wywłoki?-poczułam, że zawartość mojego żołądka podeszła do gardła.
-Nie sypiam z pani synem ani z nim nie jestem.-wyszłam za pleców Margo patrząc na tą kobietę jak na zwykłą łajze.
-Jak śmiesz się do mnie tak zwracać?!-Jackson syknęła w moją stronę.
-Bella znów robisz dramy?-pan Jackson zbliżył się do żony.
Wyglądał jak starsza wersja Ethana tylko z prawie białymi włosami i brodą. Złapał żonę za ramię i odwrócił do siebie.
-Bob on przyprowadził pracownika naszego hotelu!-kobieta prawie wrzeszczała.
-Uspokój się.-potrząsnął żoną-Nie rób afer. Nikt nie musi wiedzieć kim ona jest.
Złapał moje spojrzenie i uśmiechnął się przepraszająco po czym mimo protestów pani Jackson wziął ją pod rękę i zaprowadził do stolika.
-Paskudny babsztyl.-Margo bulgotała ze złości.
-Chcę stąd już iść.-rozejrzałam się po imprezie.
Każdy tu mógł tak reagować jak te dwie. Nie chciałam niespodzianek. Na moje szczęście zobaczyłam Ethana, który szedł w moją stronę patrząc na Margo. Jego oczy wydawały się zgaszone. Podszedł do mnie, a ja nawet nie poczułam, że dwie łzy skapały mi po twarzy na ziemię.
-Co się stało?-Ethan przyciągnął mnie do siebie czule.
Poczułam się dziwnie. Jakby przekroczył umówioną granicę między nami. Pokręciłam tylko głową odsuwając się do niego i patrząc w nicoś smutnym wzrokiem.
-Twoja kochana mamusia...-Margo wypiła duszkiem kieliszek i patrzyła na niego zła.
-Cholera...-jęknął patrząc na moją udręczoną twarz.-Chcesz już wracać prawda?
Skinęłam głową. Byliśmy tu może chwilę ale cholera nie mogłam znieść tego co do mnie mówiono. Nie byłam z Ethanem. O prócz tego incydentu na plaży nie było nic między nami.
-Weź coś zrób.-Margo minęła nas patrząc wyczekująco na Ethana po czym wyszła.
-Tak strasznie cie przepraszam...-Ethan złapał mnie za dłoń i zaczął robić kółeczka kciukiem na mojej zewnętrznej stronie dłoni.-Nawet nie zatańczyliśmy...
Osłupiałam. On chciał ze mną tańczyć? Rozejrzałam się robiąc zdziwioną twarz. Poczułam jak ciągnie mnie na parkiet gdzie już wirowało kilka osób.
-Ethan co ty robisz?-jęknęłam zestresowana.
-Chce ci pokazać jak bardzo tu pasujesz.-sięgnął po moją dłoń i wciągnął mnie na biały podest.
Zaczął lecieć jakiś wolny kawałek. Poczułam ręke na swojej tali a drugą załapał moją rękę i obrócił mnie powoli po czym przybliżył do siebie, a ja poczułam jego ciało.
-Wooo...-wyrwało mi się.
-Pięknie wyglądasz.-szepnął mi do ucha.
Uśmiechnęłam się słabo czując, że próbuje mi wynagrodzić to co sie wydarzyło. Po czym zawirowałam znów i wylądowałam kilka centymetrów od jego ust. Poczułam mrowienie na karku. W tedy on zbliżył się jeszcze bardziej i delikatnie rozchylił mi usta, a ja z ochotą wpuściłam go do środka.
Jego pocałunek był delikatny ale namiętny. Kiedy się oderwał ode mnie moje serce biło z prędkością światła. I zdziwił mnie fakt, że nie pomyślałam o Ianie jak w tedy na plaży.
-Oj...-zaśmiałam się cała czerwona.
-Liza...-odgarnął mi loka z twarzy i znów pocałował mnie na parkiecie.
Zapraszam do komentowania i lajkowania :)
CZYTASZ
Bądź tu
RomanceTrudne przeżycia mogą zmienić człowieka. Przekonała się o tym Liza, którą ścigają demony z przeszłości. Ethan Jackson również stara się żyć z poczuciem winy. Czy tych dwoje ma szansę na szczęście i uczucie, które zdoła przetrwać trudności? Zachęcam...