11.

19 3 1
                                    

   Stałam i czekałam na rozwój wydarzeń. Margo podała mi szampana i próbowała zagać ale te wszystkie próby spełzły na niczym bo dalej czekałam na Ethana, który rozmawiał z tą stukniętą lalą.

     -Nie pomyliłaś imprez?-usłyszałam cierpki głos pani Jackson, która szła w naszą stronę.

     -Witam...-Margo stanęła między mną, a ciotką.

     -Co ta dziewucha tu robi?-wycelowała we mnie czerwony szpon.

    -Przyszła z Ethanem.-Margo zrobiła paskudną minę triumfu.

    -Wiedziałam o jego niskim poczuciu seksu z obsługą ale żeby zabierać na przyjęcie wywłoki?-poczułam, że zawartość mojego żołądka podeszła do gardła.

    -Nie sypiam z pani synem ani z nim nie jestem.-wyszłam za pleców Margo patrząc na tą kobietę jak na zwykłą łajze.

     -Jak śmiesz się do mnie tak zwracać?!-Jackson syknęła w moją stronę.

     -Bella znów robisz dramy?-pan Jackson zbliżył się do żony.

    Wyglądał jak starsza wersja Ethana tylko z prawie białymi włosami i brodą. Złapał żonę za ramię i odwrócił do siebie.

      -Bob on przyprowadził pracownika naszego hotelu!-kobieta prawie wrzeszczała.

       -Uspokój się.-potrząsnął żoną-Nie rób afer. Nikt nie musi wiedzieć kim ona jest.

      Złapał moje spojrzenie i uśmiechnął się przepraszająco po czym mimo protestów pani Jackson wziął ją pod rękę i zaprowadził do stolika.

      -Paskudny babsztyl.-Margo bulgotała ze złości.

      -Chcę stąd już iść.-rozejrzałam się po imprezie.

      Każdy tu mógł tak reagować jak te dwie. Nie chciałam niespodzianek. Na moje szczęście zobaczyłam Ethana, który szedł w moją stronę patrząc na Margo. Jego oczy wydawały się zgaszone. Podszedł do mnie, a ja nawet nie poczułam, że dwie łzy skapały mi po twarzy na ziemię.

       -Co się stało?-Ethan przyciągnął mnie do siebie czule.

       Poczułam się dziwnie. Jakby przekroczył umówioną granicę między nami. Pokręciłam tylko głową odsuwając się do niego i patrząc w nicoś smutnym wzrokiem.

       -Twoja kochana mamusia...-Margo wypiła duszkiem kieliszek i patrzyła na niego zła.

       -Cholera...-jęknął patrząc na moją udręczoną twarz.-Chcesz już wracać prawda?

       Skinęłam głową. Byliśmy tu może chwilę ale cholera nie mogłam znieść tego co do mnie mówiono. Nie byłam z Ethanem. O prócz tego incydentu na plaży nie było nic między nami.

       -Weź coś zrób.-Margo minęła nas patrząc wyczekująco na Ethana po czym wyszła.

      -Tak strasznie cie przepraszam...-Ethan złapał mnie za dłoń i zaczął robić kółeczka kciukiem na mojej zewnętrznej stronie dłoni.-Nawet nie zatańczyliśmy...

        Osłupiałam. On chciał ze mną tańczyć? Rozejrzałam się robiąc zdziwioną twarz. Poczułam jak ciągnie mnie na parkiet gdzie już wirowało kilka osób.

       -Ethan co ty robisz?-jęknęłam zestresowana.

       -Chce ci pokazać jak bardzo tu pasujesz.-sięgnął po moją dłoń i wciągnął mnie na biały podest.

       Zaczął lecieć jakiś wolny kawałek. Poczułam ręke na swojej tali a drugą załapał moją rękę i obrócił mnie powoli po czym przybliżył do siebie, a ja poczułam jego ciało.

      -Wooo...-wyrwało mi się.

     -Pięknie wyglądasz.-szepnął mi do ucha.

      Uśmiechnęłam się słabo czując, że próbuje mi wynagrodzić to co sie wydarzyło. Po czym zawirowałam znów i wylądowałam kilka centymetrów od jego ust. Poczułam mrowienie na karku. W tedy on zbliżył się jeszcze bardziej i delikatnie rozchylił mi usta, a ja z ochotą wpuściłam go do środka. 

       Jego pocałunek był delikatny ale namiętny. Kiedy się oderwał ode mnie moje serce biło z prędkością światła. I zdziwił mnie fakt, że nie pomyślałam o Ianie jak w tedy na plaży.

       -Oj...-zaśmiałam się cała czerwona.

       -Liza...-odgarnął mi loka z twarzy i znów pocałował mnie na parkiecie.









Zapraszam do komentowania i lajkowania :)

Bądź tuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz