Przez cały czas jazdy nie mówiłam nic. Lekarz mnie wypisał ze specjalnym opatrunkiem na nos. Na szczęście nie był złamany. Serce waliło mi w piersi i czułam jak żołądek zawiązuje mi się w supeł. Nie byliśmy jeszcze parą. Chyba... Ale ta dziewczynka. Zachodziłam w głowę skąd znam te oczy ale nic konkretnego mi nie przychodziło do głowy. Rozsiadłam się więc w fotelu auta uważając by nie zabrudzić nic. Niby miałam już wstrzymany krwotok ale ślady na ubraniach nie dokońca zaschnęły.
Jednak najbardziej zadziwiał mnie fak, że mówiąc "mieszkanie" Ethan nie miał zamiaru zawozić mnie do mojego czy jego wynajętego w hotelu. Czułam się nie swojo kiedy mineliśmy pogranicze Fort See i skierowaliśmy się do widocznych apartamentów w osiedlu dla bogatych dzieciaków. Nie pamiętałam jak się to osiedle nazywało ale wiedziałam, że jest bardzo drogie i wybudowane prawie na plaży. Czasem przy dobrej pogodzie biegając plażą widziałam je w oddali.
Ethan skręcił w jeden z budynków i wjechał do podziemnego garażu mrucząc coś o niezamykaniu drzwi ale wydawało mi się to jak przez mgłe. Otworzył mi drzwi i podał ręke żebym wysiadła po czym ruszyliśmy do windy.
Jeden, dwa, trzy...Winda jechała dalej. W końcu stanęła na ostatnim piątym piętrze, a mnie zaparło dech. Lustra weneckie, z których było to zbudowane ukazywały widok na ocean. Dziś wzburzony. Deszczowe chmury nadciągały znad wielkiej wody. Ethan złapał mnie za dłoń, a na jego twarzy dostrzegłam satyswakcje. Zaprowadził mnie do drzwi od mieszkania numer siedem i delikatnie wepchnął.
Moim oczą ukazał się krótki korytarz, z którego przechodziło się do wielkiego salonu z balkonem od strony oceanu. Meble były koloru szarego ułożone prostopadle do siebie. Po środku stał czekoladowy stolik na kawę, a na przeciwko wisiała wielka plazma. Od lewej strony wejścia zobaczyłam otwartą kuchnie, tak jak u mnie przedzieloną od wejścia wyspą kuchenną. Kuchnia była cała karmelowa. Dalej od kuchni pewnie była łazienka. Dostrzgłam też wielkie szklane schody prowadzące na górę.
-Podoba się?-szepnął mi do ucha, a ja prawie podskoczyłam.
-Ładnie.-uśmiechnęłam się przepraszająco, że się go wystraszyłam.
-Kawy?-zapytał wskazując mi stołek barowy koło wyspy.
-Chętnie.-westchnęłam wspinając się na krzesło.
Cholera! Mieliśmy gadać nie pić kawę. Odgarnęłam włosy z twarzy przy próbie wskoczenia na krzesło i patrzyłam na zgarbione plecy Ethana przy ekspresie.
-Mam rozumieć to milczenie jako zachęte do wyjaśnienia.-zaczął cicho odwracając się do mnie. Jego twarz wyglądała na zaniepokojoną.
-Tak.-powiedziałam cicho badając jego wyraz twarzy ale widocznie to odczuł bo szybko zaczął przybierać nieodgadniony wyraz twarzy.
-Mogę najpierw coś zrobić? Błagam...-widziałam rozpacz w jego oczach. Czemu tak się zachowywał.
-Ethan?-zawahałam się patrząc na jego cierpiące spojrzenie.
-Liza proszę...-wręcz jęczał to.
-A co chcesz zrobić?-zaczerwieniona patrzyłam na niego.
-To...-pokonał dystans między nami i przycisnął mnie do wyspy całując mnie namiętnie.
Jego usta wręcz wbijały się w moje łaknąc mnie. Ręce powędrowały mu aż na tyłek, a ja przyłapałam się na tym, że owijam go nogami w pasie. Podniósł mnie szybko z krzesła i rzucił na kanapę. Porządanie w jego wzroku sprawiało mi satyswakcjie. Szybko zdjął koszulkę i zobaczyłam jego muskularne ciało. Po chwili już całował mnie spowrotem. Mój oddech przyspieszył, a jego dotyk parzył. Po chwili już byłam w samej bieliźnie. Ethan też. Zaczął gryźć delikatnie mój brzuch po czym masować te miejsca i obsypywać mnie pocałunkami.
CZYTASZ
Bądź tu
RomanceTrudne przeżycia mogą zmienić człowieka. Przekonała się o tym Liza, którą ścigają demony z przeszłości. Ethan Jackson również stara się żyć z poczuciem winy. Czy tych dwoje ma szansę na szczęście i uczucie, które zdoła przetrwać trudności? Zachęcam...