7.

24 2 0
                                    

  -CZY TY NA GŁOWĘ UPADŁAŚ?!-obudził mnie wrzask Cat z salonu.

  -Cat...-powlekłam się do miejsca hałasu.

   -Weź tą świruskę!-Ethan stał za wyspą kuchenną i warczał w stronę Cat, która trzymała w dłoniach moją lampkę.

    -Cat! Oddaj to...-warknęłam wyciągając dłoń w jej stronę.

    -Po co go wpuściłaś?!-charczała wściekła-Nie pamiętasz, że atak dostałaś przez niego?!

    Zaczęłam masować się po zatokach. Powiedziałam Ethanowi tyle ile powinien wiedzieć. Jednak rozmowa o Ianie... Aż się wzdygnęłam. On też coś ukrywał. Poznałam to po nim. Ale Cat tego nie widziała. Nigdy nie widziała zachowań osób, które przeżyły traumę.

    -Przyszedłem to naprawić.-Ethan uniósł ręce do góry.

   -Chyba przelecieć...-moja przyjaciółka zamachnęła się na niego.

   -Cat!-warknęłam.

   -Proszę cie... On?! Ze wszystkich facetów bez kręgosłupa moralnego wybrałaś takiego ćwoka?!-wściekała się.

    -Cat wiem co robie.-mruknęłam.

    Ale czy aby na pewno? To był obłęd! Gościa znałam tylko z baru country! Dodatkowo nocowałam go na kanapie o trzeciej nad ranem! Czy to już był obłęd czy desperacja?

   -No... W końcu sensowny argument.-Ethan patrzył na mnie oczami pełnymi wdzięczności.

   -Oddaj mu kapelusz i niech się wynosi...-warknęła Cat.

   -Masz go jeszcze?-Ethana zamurowało.

    Skinęłam głową. Kiedy Ben mnie pilnował odłożył go do szafy żeby nie przypominał mi osoby przez, którą miałam atak.

    -Mówiłam ci coś w hotelu...-Cat wymierzyła w niego palec z oskarżycielskim tonem.

     -Czekaj co?-zamrugałam oczami.

     -Nie powiedziałaś jej prawda?-skrzyżował ręce na klacie.

     -Cat?-patrzyłam na nią tępo.

    -No och...-poddała się-Chciałam żeby zniknął z twojego życia ale widocznie źle zrozumiał przekaz...

     W pierwszej chwili chciałam na nią nawrzeszczeć. Ale po chwili się pohamowałam. Ona nie chciała źle.

     -Cat...-zerknęłam na nią tylko lekko zła.

    -On cie wyniszczy.-mruknęła tylko odkładając lampe i wychodząc z mieszkania.



     Dalej padało ale już nie tak jak w nocy. Ethan pojechał gdzieś, a ja smażyłam sobie omlety. Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Mój psycholog zalecał mi otwarcie się na ludzi. Ale zajmowało mi to dużo czasu. Jednak postanowiłam przestać dawać się ataką wspomnień.

     To też zadzwoniłam do Margo i rzuciłam, że mogę się pojawić na drugiej zmianie. Dziewczyna zamęczyła mnie pytaniami ale wolałam siedzieć z nią niż w domu. Więc dzięki temu byłam już w drodzę do hotelu. Kiedy przeszłam przez drzwi zobaczyłam panią Jackson.

     Matka Ethana była elegancką blondynką z krótkimi platynowymi włosami. Zawsze umiała się ubrać i umalować jak kobieta, która nie ma prawie pięćdziesięciu lat. Dziś miała na sobie pastelową sukienkę w kolorze różu oraz jak zawsze wysokie szpilki w beżowej tonacji. Podeszłam bliżej widząc jej wielką czarną walizkę.

     -Margo naprawdę mnie to nie interesuje.-słyszałam zdenerwowanie w jej głosie.

     -To jest chore!-warknęła Margo patrząc na kobietę.

    Nigdy nie usłyszałam żeby powiedziała do niej ciociu. Zawsze zwracała się do niej w bezpiecznej formie ale nie szanowała tej kobiety.

     -A to twój interes? Ciesz się, że pozwoliliśmy mieszkać ci u siebie.-po czym obróciła się i zobaczyłam najpierw jej czerwone wygięte w grymas usta, a dopiero później zimne niebieskie oczy.

     -Dzień dobry.-ukłoniłam się.

     Kobieta obdarzyła mnie jadowitym spojrzeniem i ruszyła wlokąc za sobą swoją walizkę. Straszna jędza!

     -Ooo Wiedźma z Oz właśnie wyfrunęła.-Margo oklapła na krześle wściekła.

     -Widziałam...-mruknęłam zatrzymując się na chwile przy ladzie.

     -Jak ja się cieszę, że o nic nie dopytujesz.-nadęła policzki jak chomik po czym ze świstem wypuściła powietrze.

     -Spokojnie.-uśmiechnęłam się lekko i poszłam się przebrać. Kiedy wróciłam czekała na mnie już kawa i ciastka. Tym razem owsiane.

    -Jak się czujesz?-zapytała patrząc na mnie.

     -Jakoś...-nie ukrywałam-Chce z tym w końcu walczyć.

    -Widzę.-przyjźała mi się uważnie-Ale Ethan w tym ci nie pomoże. On ma za dużo swoich... Problemów...

      Podskoczyłam na krześle. Skąd ona wiedziała mojej rozmowie z Ethanem?! Zakrztusiłam się ciastkiem.

    -Skąd wiesz?-zaczęłam.

    -Ethan miał w nocy koszmary... Dzwonił do mnie ale go olałam więc domyśliłam się po telefonie Cat, że był u ciebie.-mruknęła.

     -Czyli wiesz...-poczułam się niezręcznie.

     -Tak i mówię to ze względu, że jesteś dobrą osobą ale styraną przeszłością: Ethan ci nie pomoże. Straci kontrole i oberwiesz...-urwała.

    Nie wiedziałam co odpowiedzieć więc zamilkłam starając się skupić na pracy.

Bądź tuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz