Poszłam do pracy czując, że nie wytrzymam spojrzenia Margo, która wiedziała prawdopodobnie już o wszystkim. Zadzwoniła dziś, zaraz po wyjściu Ethana czy nie mogłabym przyjść do pracy bo nasza koleżanka Hill ma grypę żołądkową. Miałam mieć dziś wolne ale wolałam nie siedzieć w mieszkaniu, które pachniało Ethanem. Ta bryza morska i mleczko kokosowe sprawiały, że mimo deszczu otwarłam okna. Kim była do cholery ta kobieta? I czy to było jego dziecko?
Biłam się z myślami kiedy doszłam do hotelu i poczułam jak moją twarz przeszywa ból po czym zaskoczona upadłam na ziemie. W ustach poczułam słodki smak krwi, a nos zaczął pulsować jakby był złamany. Na chwilę mnie zamgliło więc nie widziałam napastnika dopiero po chwili zobaczyłam Clare, która trzymała się za siną pięść. Zamachnęła się torebką, a ja przeturlikałam się dziękując Bogu, że jednak założyłam getry.
-Ty suko!-wrzeszczała tamta, a ja wstałam i zaczęłam się cofać na tył budynku. Nie zamierzałam jej uderzać bo wiedziałam, że w tedy strace prace ale musiałam jakoś wycofać się z widoku potęcjalnych gości.
-Odwal się wariatko...-ścierałam krew z nosa, która ciekła obficie po moich ustach na czarny podkoszulek.
-On się tobą znudzi!-Clara kroczyła dalej bacznie mi się przyglądając- Co on w tobie widzi?! Jesteś brzydką, małą...-niedokończyła bo nagle się obróciła.
-Nie tak powinno się traktować personel hotelu.-uśmiechnęła się i uderzyła Clare z całej siły w twarz.
Dziewczyna padła nieprzytomnie na trawę. Zobaczyłam czerwone kłykcie Margo i jej satysfakcję na twarzy. Odgarnęła czarne włosy do tyłu i uklękła by sprawdzić jej puls.
-Zadzwonie po 911.-wyjęłam telefon z kieszeni patrząc jak podchodzi do nas Luck.
-Suka z niej.-zerknął na nieprzytomną dziewczynę po czym na mnie-Walka babeczek...Mmm... Czemu mnie tu nie było?-na jego ustach pojawił się figlarny uśmieszek.
-Nie piernicz.-Margo wyglądała jakby właśnie odkryła jakiś nowy wynalazek.
Kiedy już wezwaliśmy karetkę mnie też opatrzono ale usłyszałam, że muszę jechać do szpitala bo mogę mieć wstrząśnienie mózgu. Za tem pojechałam do szpitala. Usadzili mnie na białym łóżku w sali segregacji. Byłam zasłoniona białymi zasłonami i czekałam na swoją kolej. Na szczęście Margo nie przywaliła aż tak mocno tej świrusce bo w karetce odzyskała przytomność. Nie rozumiałam jej zazdrości o Ethana. Widocznie musiał tak nie uciekać jak ode mnie...
-A gzie jest ciocia An?-usłyszałam słabiutki głosik obok.
Dziecko brzmiało jakby właśnie skończyło płakać i teraz pociągało noskiem. Kotara lekko się uchyliła i zobaczyłam małe nóżki dyndające z wielkiego łóżka.
-Poszła porozmawiać z lekarzami.-usłyszałam ten głos i aż mnie zmroziło.
-Ethan?!-wstałam jak w transie odsuwając kotarę.
Ethan pobladł i wstał z krzesła gapiąc się na mnie jak na ducha. Jednak nie patrzyłam już na niego tylko na dziecko. Dziewczynka miała słodką buźkę w kształcie serca, na którą opadały miękke fale mysiego blądu. Oczy miała jakieś znajome. Wielkie, zielone patrzyły na mnie z ciekawością. Małe rączki ściskały pacynkę. miała na sobie różowe geterki i białą bluzeczkę. Jak się domyśliłam płakała bo na policzkach widziałam jeszcze świeże ślady po łezkach.

CZYTASZ
Bądź tu
РомантикаTrudne przeżycia mogą zmienić człowieka. Przekonała się o tym Liza, którą ścigają demony z przeszłości. Ethan Jackson również stara się żyć z poczuciem winy. Czy tych dwoje ma szansę na szczęście i uczucie, które zdoła przetrwać trudności? Zachęcam...