Cały tydzień dręczyły mnie koszmary, a blizna piekła odruchowo. Prawie już zapomniałam o wszystkim... Jednak ten pocałunek coś stopił we mnie co budowałam po śmierci Iana.
Któreś deszczowej nocy obudziłam się z krzykiem zalana potem. Sięgnęłam po tabletki, które przepisał mi mój psycholog po wyjściu ze szpitala i połknęłam dwie. Wiedziałam, że nie pójdę spać bo byłam zbyt pobudzona. Powoli zsunęłam się z łóźka i zapalilam małą lampkę w sypialni po czym skierowałam się do kuchni. Wyjęłam butelkę mleka i opadłam na kanapę w sypialni. W tedy usłyszałam pukanie do drzwi.
Była cholerna trzecia nad ranem i to w dodatku w czwartek! Z początku pomyślałam, że to Cat się przebudziła ale to nie mogło być możliwe więc poczłapałam do drzwi zmieszana. Otwarłam drzwi ostrożnie żeby w razie potrzeby szybko je zamknąć. Zaczęłam też żałować zepsutego judasza...
-Ethan?!-wykrzyknęłam kiedy zobaczyłam kto stoi na klatce.
-Liza...-miał zmęczoną twarz oraz wory pod oczami.
Wyglądał jak wrak człowieka. Sina skóra lśniła w półmroku jak jakiegoś ducha. Wyglądał naprawdę źle jednak dalej miałam mu za złe, że przez niego wróciły moje demony.
-Mogę wejść?-złapał się ściany przecierając twarz dłonią.
-Eeee jest późno i...-nie chciałam być niegrzeczna.
-Znów mnie kopniesz?-kąciki jego ust przy tej kwesti uniosły się lekko do góry.
-Wejdź...-przesunęłam się.
Skinął głową i zaczął się rozglądać po mieszkaniu po czym usiadł na kanapie. Wstawiłam wodę na ewentualną kawę albo herbatę i usiadłam na podłodzę trzymając w rękach dalej butelkę mleka.
-Jak się czujesz?-zamrugał oczami patrząc na mnie.
-Jakoś...-nie chciałam być nie miła dla niego.
-Margo mówiła, że masz urlop aż do odwołania.-mruknął.
-Tak...-potarłam oko.
-Liza jest mi tak głupio...-zaczął patrząc na mnie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Mrugałam nerwowo ciekawa co powie dalej. Nagle okazał skruchę...
-Po co tu przyszedłeś?-zaczęłam wpatrując się w niego z przejęciem.
-Bo mnie też dręczy przeszłość...-urwał po chwili przekrzywiając głowę- Nie powinienem być takim bucem w stosunku do ciebie...
Jeknęłam cicho i rozpłakałam się. Woda w czajniku gwizdała, deszcz walił w szyby, a ja robiłam nini powódź z mojej twarzy.
-Nie...-płakałam.
-Ciii...-ustał gwizd czajnika, a Ethan teraz obejmował mnie na podłodze-Chciałbym to naprawić... Nie wiem jak ale chce. Ten pocałunek... Boże Liza...
Jeszcze głośniej wyłam w jego koszulkę. Niech nie mówi takich rzeczy! Niech będzie bucem, który chce tylko bzykać kelnerki...
-Nie chce pomocy!-odepchnęłam go nagle wsytając.
W pierwszej chwili był w szoku. Ale w następnym wydawał się przygnębiony. Ruszył do mnie powoli.
-Liza... Chce być lepszy... Proszę pomóż mi być lepszym. A tobie pomogę uporać się z tymi demonami, które robią z ciebie wrak człowieka...
Mówił powoli ale dawał mi do zrozumienia, że nie mogę się wycofać. Zaczęłam potrząsać głową ale on szybko zbliżył się do mnie i ujął moją zapłakaną twarz w dłonie.
-Nie...-próbowałam nie patrzeć prosto w jego brązowe oczy.
-Liza ja nie chce nic od ciebie. Chce to naprawić...-nie wierzyłam w jego szybką przemianę ale bałam się tego, że kiedyś nie wytrzymam tego poczucia winy.
-Chcesz spać na kanapie do rana?-mruknęłam, a on lekko się uśmiechnął.
- Z chęcią.-puścił moją twarz i starał się patrzeć na mnie i nie uśmiechać się jak debil.
-Ale jeśli zaczniesz coś konbinować to nie pozwole ci się więcej do mnie zbliżyć.-ruszyłam do kanapy żeby ją rozłożyć.
-Dobrze... Nie chce cie wykorzystywać. Robie to z innych powodów.-popatrzyłam na niego ale on nagle zamilkł.
- Z jakich?-wyprostowałam się.
-Mam do spłacenia pewien dług...
CZYTASZ
Bądź tu
РомантикаTrudne przeżycia mogą zmienić człowieka. Przekonała się o tym Liza, którą ścigają demony z przeszłości. Ethan Jackson również stara się żyć z poczuciem winy. Czy tych dwoje ma szansę na szczęście i uczucie, które zdoła przetrwać trudności? Zachęcam...