Jeszcze kilka dni leżałam w szpitalu za nim zostałam wypisana. Ethan czekał na mnie przed szpitalem koło swojego auta uśmiechając się łobuziarsko.
-Może ja to zabiorę.-sięgnął po moją torbę, którą miałam w szpitalu.
-Dzięki ale sobie poradzę.-mruknęłam uśmiechając się jak idiotka.
-Uparta kobita z ciebie.-zaśmiał się zdejmując swoje pilotki z nosa i zakładając na głowę.- To co pizza, kebab czy inne fast foody?-zerknął na mnie z rozbawieniem.
-Uhhh... Ciężki wybór.-wpakowałam torbę do bagażnika.
-No weź! To jedzenie szpitalne nie należało do bardzo jadalnych.-wzdrygnął się, a ja przypomniałam sobie jak wziął mój budyń i o mało nie puścił pawia.
-To może kebab?-zaproponowałam nieśmiało.
-A więc ustalone.-mrugnął do mnie i otwarł mi drzwi od strony pasażera.
Skinęłam głową i zaczerwieniłam się. Ian nigdy nie otwierał... STOP! Odruchowo zaczęłam oddychać wolniej w razie następnego ataku. Nie chciałam wracać już do tego szpitala. Bałam się, że w końcu wyląduje w psychiatryku, a nie w miłej sali z psychologiem. Po chwili wyrwało mnie z tego rozmyślania wibrowanie telefonu w mojej kieszeni.
-On cie odebrał?-czułam jad w głosie Cat kiedy odebrałam połączenie.
-Tak on.-rzuciłam widząc, że mój kierowca rozmawia przez komórkę siedząc na masce.
-Kobieto...-mruknęła zła.
Po naszej rozmowie przychodziła wieczorami z Benem kiedy akurat Ethan gdzieś jechał. Zawsze jej nie uzasadniona nienawiść kierowana w niego wydawała mi się wręcz śmieszna. Ale co najbardziej martwiło mnie Ben też nie darzył go sympatią.
-Cat proszę cie. On nie jest taki zły.-przekonywałam ją któryś raz.
-Ja wiem swoje.-usłyszałam ją jak się zaciąga papierosem. Czyli była w pracy na przerwie.
-Dobrze. Wiesz co muszę kończyć. Zobaczymy się wieczorem ok?-chciałam skończyć rozmowę bo widziałam jak Ethan odkłada urządenie.
-Dobra, dobra.-rzuciła sucho i się rozłączyła.
-To co kebab?-wsiadł do auta patrząc na mnie z uśmiechem.
-Tak.-skinęłam głową.
-To świetnie.-wydawał się zadowolony z siebie.
Chwilę później byliśmy już w małej orientalnej knajpce na pograniczu miasteczka. Te kebaby były nieziemskie! Pałaszowałam swojego patrząc na Ethana. Prawie już zjadł swojego kiedy ja ledwo co doszłam do połowy.
-Dlaczego Cat cie tak nie lubi?-wyrwało mi się nagle.
Ethan zmarszczył nos kładąc kebaba na talerzu i sięgając po mrożoną herbatę. Nie odezwał się długo.
-Ona ma... hmmm... Jest przewrażliwona na punkcie mojej stukniętej matki.-mruknął cicho patrząc się mi prosto w oczy. Nie wytrzymałam spojrzenia i spuściłam je.
-Aha.-odgryzłam kawałek mojego jedzenia.
-Masz bardzo ładne oczy. Takie zielone.-przekręcił głowę patrząc się na mnie.
-Hmm dzięki.-zarumieniłam się bo poczułam pieczenie na policzkach.
Nie chciałam nic od niego ale coś sprawiało, że ten człowiek stawał mi się bliższy. I powiedziałam mu co czułam. To było dziwne ale prawdziwe.
-Chcesz żebym cie jeszcze gdzieś zabrał?-wytarł dłonie w serwetkę.
-Nie. Czuję się zmęczona ale dziękuje za pyszny obiad.-uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Nie ma za co.-mrugnął do mnie po czym wypalił- W niedziele jest grill dla ważnych szych w kwestiach hotelowych. Czy chciałabyś iść jako moja znajoma?
-Ooo...-zakrztusiłam się sokiem pomarańczowym, który właśnie piłam-To miłe ale nie wiem czy się tam odnajdę.
Mógł zaprosić kogo tylko chciał a wziął mnie. Ale taka impreza? Bałam się, że coś zrobię źle. Tamci ludzie mieli swoje konwenanse. Nie czułam się silna chociaż z takimi ludźmi nie raz pracowałam w hotelu.
-Zgódź się. Proszę.-ujął mnie za dłoń-Nie będę się nudzić przynajmniej.
-Hmmm pomyślę. A teraz czy mogłabym cie prosić o podwózkę do domu?-zapytałam zmieszana.
CZYTASZ
Bądź tu
RomanceTrudne przeżycia mogą zmienić człowieka. Przekonała się o tym Liza, którą ścigają demony z przeszłości. Ethan Jackson również stara się żyć z poczuciem winy. Czy tych dwoje ma szansę na szczęście i uczucie, które zdoła przetrwać trudności? Zachęcam...