Twenty

186 22 56
                                    

  Pov Andy

 Gdy się obudziłem Ryan'a nie było obok mnie, lecz po słyszalnym plusku wody domyśliłem się, że bierze prysznic. Nic nie odzywając się wyszedłem z łóżka i udałem się w stronę łazienki, a gdy już wszedłem do niej ujrzałem bruneta w kabinie prysznica odwróconego do mnie tyłem. Od razu  wszedłem do kabiny i przywarłem do jego pleców swoim torsem, na co on się delikatnie spiął, lecz szybko się rozluźnił.  Po chwili się odwrócił do mnie twarzą i  zaczesał dłonią moją grzywkę w tył, a następnie delikatnie mnie pocałował, co od razu oddałem.

~~~ 

Po wspólnym prysznicu, już ubrani udaliśmy się do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania, po którym pojadę razem z Ryan'em do jego rodziny na jakiś czas. Cieszyło mnie to, że zaproponował mi to, ponieważ mogłem oderwać się w pewnym sensie od przeszłości związanej z śmiercią mamy oraz z  tym co robił mi ojciec.

- Co chciałbyś na śniadanie? - spytał mnie z tym swoim uśmiechem oraz spojrzeniem, który sprawiał, że się roztapiałem.

- Yhmm... Naleśniki może albo gofry - zacząłem rozważać te dwie opcje i w końcu wybrałem -  Tak, zdecydowanie gofry.

- Się robi szefie - powiedział, przez co się cicho zaśmiałem.

Ryan ruszył w stronę blatu, a ja wpatrywałem się w jego plecy przez dłuższą chwilę, a następnie wyjąłem telefon i napisałem do Taty, że wyjeżdżam na jakiś czas z domu. Potem schowałem telefon do kieszeni i zacząłem jeść naleśniki przyrządzone przez bruneta.

Po zjedzonym w ciszy śniadaniu Ryan szybko spakował swoje rzeczy, a ja pozmywałem naczynia. Wyszliśmy z domu, zamknęliśmy go, a klucze zostawiliśmy  pod doniczką tak, jak kazał Brooklyn. Wsiedliśmy  do auta Beaumont'a i ruszyliśmy w stronę jego rodzinnego miasta.

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*

Pov Brooklyn

Dzisiaj wreszcie Jacky wychodzi ze szpitala. Po otrzymaniu wypisu od lekarza pozbierał resztę swoich rzeczy, a chwilę po tym szedł już  szpitalnym korytarzem trzymając mnie za rękę. Bardzo się cieszyłem z tego powodu, bo będę  mógł się go spytać czy będzie chciał  poznać moich przyjaciół. Rozmawiałem już o tym z jego mamą i się zgodziła na ten wyjazd. Wydaje mi się, że nawet mnie polubiła przez okres, w którym Jack był w szpitalu. Po wyjściu z budynku, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę domu Irlandczyka.

- Jacky... - zacząłem - co ty na to by poznać moich przyjaciół?

- W jakim sensie poznać? Chcesz do nich pojechać? - Spytał spoglądając na mnie, a ja w odpowiedzi kiwnąłem głową - Ale co z moją mamą i szkołą ?

- Spokojnie, honey, załatwiłem to już z twoją mamą. Ona uznała, że będziesz potrzebował odskoczni po pobycie w szpitalu, a i tak byś musiał w domu siedzieć. Więc jak, chcesz?

-  Więcej nie musisz pytać - powiedział po czym szybko cmoknął mnie w  policzek.

Gdy dojechaliśmy pod jego dom kazałem mu na mnie zaczekać i sam poszedłem z jego torbą z rzeczami ze szpitala, a wróciłem z drugą, większą, z naszymi rzeczami na czas, gdy będziemy  u moich przyjaciół. Po drodze jeszcze zadzwoniłem do Alec'a i poinformowałem go, że wieczorem będę z Jack'iem u niego. Następnie wszedłem do auta i ruszyłem  w stronę mojego rodzinnego miasta - Essex'u.

 Po kilku godzinach jazdy stałem się delikatnie senny, lecz nie chciałem budzić Jack'a by się zmienić, jechałem dalej. Chciałem wyminąć jedno wolno jadące auto, wjechałem na drugi pas i ujrzałem światła ciężarówki jadącej z naprzeciwka i chciałem wrócić na swój pas, ale było już za późno. Spojrzałem jeszcze ten ostatni raz na niego i wydusiłem na szybko z siebie te słowa:

- Nie zapomnij o mnie.

Po chwili uderzyła w nas ciężarówka. Czułem ból na całym ciele, a otoczenie odbierałem jakby przez mgłę, widziałem rozmazane światła i stłumiony dźwięk zatrzymujących się aut.

~~~

 No to witam w ostatnim rozdziale, który swoją drogą mi się nie podoba. 

Zobaczymy się jeszcze w epilogu ;* 

Miłej nocy/dnia 







Don't forget about me...|JACKLYN| //ZAKOŃCZONA//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz