4.Zboczeniec...

3.5K 116 65
                                    

Gdy Tae się już ogarną (swoją drogą zajęło mu to 40 minut) wyszliśmy z hotelu.

Teraz stoimy przed budynkiem, w którym wynajmujemy pokój i zastanawiamy się gdzie pójść.

-Może najpierw pokażę ci najlepszą kawiarnię w mieście ??-zaproponował Alien.

-Jasne, no to prowadź.

Po nie całych 15 minutach byliśmy na miejscu. Staliśmy teraz przed niewielkim budynkiem w kolorze pudrowego różu. Weszliśmy do środka. Wnętrze było bardzo przytulne. Białe, okrągłe stoliki z malutkimi wazonikami, w których były trzy różne kwiatki. Rozpoznałam tylko fioletową niezapominajkę i białą stokrotkę. Ale w wazonie był jeszcze inny, pomarańczowy kwiat którego nie znałam. Bar był przyozdobiony lampkami w kolorze fioletowo-białym. Wybraliśmy jeden ze stolików stojących przy dużym oknie przez, które było można obserwować ludzi poruszających się po chodniku.

- Dzień dobry. Mogę przyjąć zamówienie?? - podszedł do nas kelner z ołówkiem i niewielkim notesikiem. Spojrzałam na menu.

- Ja poproszę ciasto czekoladowe z malinami i polewą a dotego kawę tofi.

- Ja poproszę to samo.- uśmiechnął się szeroko V. Kelner odszedł a my się na siebie spojrzliśmy.

- Too gdzie idziemy potem??- chciałam jak najszybciej przerwać tą niezręczną ciszę.

- Chcę ci pokazać pobliski park. Jest bardzo ładny. Zobaczysz.-kelner w końcu przyniósł nasze zamówienia. Wzięłam łyżeczka i nabrałam na nią trochę ciasta.

- Mmmm mniaam. Pyszne.- zachwycałam się ciastem trochę w dwuznaczny sposób. Aż ludzie siedzący wokół mnie zaczęli się na mnie patrzeć ze zdziwieniem w oczach. Oprócz tego osiemdziesięcio ośmio latka siedzącego przy stoliku obok mnie. Patrzył się na mnie wzrokiem mówiącym "Ty ja na zapleczu". Odrazu odwróciłam wzrok od tego zboczeńca. Gdy spojrzałam na V był cały czerwony. Próbował powstrzymać śmiech.

-Dobra dajesz. Czekam.-powiedziałam widząc jak bardzo się męczy. Tae wybuchną śmiechem. Śmiał się tak bardzo, że aż spadł z krzesła.

-Ehhh...

Gdy zjedliśmy i wypiliśmy kawę. Poszliśmy do wcześniej wspomnianego parku. Szybko do niego doszliśmy. Był niesamowity. Gdy tylko do niego weszliśmy z drzew spadały różowe płatki kwiatów. Przez park przepływała mała rzeczka. Tae zaprowadził mnie na most pod, którym płynęła.

-Pięknie tu.- odezwałam się poraz pierwszy od kąd weszliśmy do parku.

-Prawda?! pierwszy raz przeszedłem tu z moją babcia gdy byłem mały. - gdy to powiedział wydał się zasmucony.
Podeszłam i przytuliłam się do niego. Domyśliłam się dlaczego zrobił się smutny. Chłopak na początku się zdziwił ale potem odwzajemnił przytulaska.

★★★★★★★★★★

Oke macie kolejny rozdział i błagam piszcie swoje opinie BŁAAAGAAAM♥

Żyje się raz... || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz