Rozdział 4

837 34 12
                                    

     Komisariat był kompletnie opustoszały. Zresztą w miasteczku takim, jak to, było to do przewidzenia. Domyślam się, że pani szeryf Swan nie miała tu zbyt wiele do roboty.
     Blondynka posadziła mnie przy biurku i rozpuściła w wodzie jakąś musującą tabletkę na ból głowy. Mam nadzieję, że to Solpadeine, bo tylko to mi pomaga. Wzięłam od niej kubek i szybko wypiłam lekarstwo. Emma przysiadła na biurku.
  
   - Teraz powiedz mi prawdę - powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. - Co tutaj robisz?
  
   - Nazywam się Dominika Kalska, jechałam na działkę za Kościerzynę i... Zaraz, o co wy mnie podejrzewacie? Ja nic nie zrobiłam.
     Nagle poczułam sie bardzo senna. To wcale nie był lek na ból głowy! Chociaż musiałam przyznać, że już mnie nie bolała. Oparłam głowę o biurko. Usłyszałam tylko jeszcze słowa Emmy skierowane do kogoś, kogo nie znałam.
  
   - Potrafię rozpoznać kłamcę. Ta dziewczyna mówi prawdę... choć jej historia nie trzyma się kupy.

     - Jak długo będzie spać? - Męski głos. Czy to był Killian Jones? Hak, jesteś w niebezpieczeństwie!

   - Kilka godzin. Jutro znów z nią pogadam.

   Zapadła ciemność. Zasnęłam na dobre.

     Gdy się obudziłam, było mi bardzo niewygodnie. Nic dziwnego, leżałam w celi na twardej pryczy, okryta twardym wełnianym ciemnoszarym kocem.

   - Uśpiła cię. - Usłyszałam głos i aż usiadłam. Po drugiej stronie krat, na biurku, siedział Henry i wpatrywał się we mnie.
     Wstałam i podeszłam do okratowanych drzwi celi. Oczywiście zamknięte. Tymczasem Henry mówił dalej:

   - Moja mama. Nie ufa ci. Ostatnio prawie umarł Pinokio, a mój tata wpadł do portalu. To przez obcych ludzi, którzy ukrywają się gdzieś w okolicy Storybrooke. Moja mama obawia się, że możesz być jedną z nich. Nieczęsto mamy tu... przyjezdnych.

   - Nie dziwię się - mruknęłam. - Nie jesteście najmilej nastawieni do nich.

     Pinokio? Portal? Ja rozumiem, że dzieci mają jakąś tam fantazję, ale... O CZYM TEN DZIECIAK BREDZI?  Chociaż w sumie na własne oczy widziałam pieprzonego Kapitana Haka, więc może naprawdę powinnam iść do czubków?

   - Widziałem, jak na niego patrzysz - rzekł po krótkiej chwili namysłu. Podniosłam głowę. - Na Haka. Skąd go znasz?

   - Chłopie, gdybym ci powiedziała, wziąłbyś mnie za totalną wariatkę.

   - Try me. - Uśmiechnął się szeroko.

     W sumie ten gówniarz gadał o Pinokiu, więc mogę go chyba traktować jako szurniętego na równi ze mną. Opowiedziałam mu więc całą historię o Milah we mnie. Naprodukowałam się, a on tylko powiedział, marszcząc czoło:

   - Chodźmy do pana Golda. On na pewno ci pomoże.

   - Ma jakieś leki? To psychiatra? - Spytałam z nadzieją.

   - Niezupełnie. Ale ma różne... eliksiry. Pomoże ci. - Chłopiec wyciągnął z szuflady klucz do mojej celi. Nie mógł zrobić tego szybciej? - Tylko... - Odwrócił się do mnie. - Nie mów mu na razie o Milah... I zjedz drożdżówkę. - Uniósł z uśmiechem niewielką papierową torebkę. - Pewnie jesteś głodna.

     O tak, byłam.

     Gabinet pana Golda miał znajdować sie niedaleko. Zresztą - tu wszystko było niedaleko. Nawet chyba Juszki, wieś, gdzie mieliśmy domek, były większe. A nie było tam nawet Biedronki, więc sobie wyobraźcie.

   - Twoja mama będzie chyba zła, że mnie uwolniłeś. - Zagaiłam podczas drogi.

   - Kiedyś szukałem portalu w opuszczonej kopalni, która się zawaliła - odparł wesoło. - Uwierz, że tamtej złości nie przebije nic.

     Ok, wierzę. Ten dzieciak jest mocno trzepnięty.
     Gabinet pana Golda okazał się nie być gabinetem, tylko sklepem z jakimiś starociami. Chociaż ładnie pachniało tam starym drewnem i stęchlizną. Trochę jak u mnie w piwnicy. Uwielbiam takie dziwne zapachy.
     Gdy weszliśmy do środka, zabrzęczał dzwoneczek nad drzwiami i z zaplecza wyszedł do nas o łasce niewysoki mężczyzna. Miał dłuższe do ramion siwe włosy i lekko pomarszczoną twarz. Spojrzałam na niego i aż się cofnęłam. To był on. Tylko postać była bardziej ludzka. To przez niego miałam moje ataki serca! To on zabił Milah! To był Rumplestiltskin!

   - Henry - powiedział łagodnie, ale na mnie spojrzał przenikliwym wzrokiem. Przełknęłam ślinę. Poznał mnie? Poznał Milah? Nie, to niemożliwe. - Co was do mnie sprowadza?

She's in meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz