Rozdział 7

474 19 2
                                    

Na ponurych ulicach Underbrooke panował chaos. Ekipa bohaterów, wnosząca do Podziemnego Królestwa nadzieję i radość, wyraźnie zalazła Hadesowi za skórę. Ognistowłosy próbował ich powstrzymać i przywrócić terror w swoim domostwie.
Gdy się pojawiłam, Hades próbował akurat zgładzić Reginę i ochraniającego ją swoim ciałem Robin Hooda.

- Hej, mówili mi, że spotkam cię - zaśpiewałam piosenkę Mroza.

- Jest i ona. - Hades odwrócił się w moją stronę. - Najbardziej irytująca osoba, jaką spotkałem w swoim życiu. A żyję już bardzo długo.

- Rzekłabym nawet, że za długo. Chyba czas to życie zakończyć.

- Jestem... Jeszcze nie zrozumiałaś?... KRÓLEM PODZIEMIA. Nie możesz mnie zabić. A ja... Ja tak bardzo się cieszę na twoją rychłą smierć. Będziemy się tu z pewnością świetnie bawić. Cerber! - Zawołał trzygłowego ogara. Czarny bydlak momentalnie pojawił się u jego boku. Ślina ciekła z pyska, a oczy pałały rządzą rozszarpanie mnie na kawałki.

Odskoczyłam kawałek od moich towarzyszy, żeby pies nie rzucił się przypadkiem na kogoś z nich.

„Boże, proszę, żeby Rumpelstitltskin mnie nie okłamał. Obym naprawdę nie mogła tu zginąć". - Modliłam się w duchu.

Co innego bezkarnie buszować po sali tronowej Hadesa, a co innego stanąć twarzą w twarz z jego bestią. Stało się jednak coś nieoczekiwanego. Cerber zrobił dwa kroki szczerząc ogromne kły, po czym zaskomlał niczym mały piesek i cofnął się z powrotem do nogi swojego pana. Trochę zastanowiło mnie czy to ja, czy też ukryty w mojej kieszeni Kryształ. Nie było to jednak ważne. Koniec końców Cerber nie zbliżył sie do mnie.
     Hades stał totalnie zdezorientowany całą sytuacją.

   - Co to ma znaczyć? - Warknął. - Cerber, na nią. - Rozkazał, ale pies nie ruszył się ani na krok. - Nieważne. - Spojrzał na mnie wściekle. - Są jeszcze inne sposoby na zgładzenie ciebie. - Uniósł do góry ręce i ze Styksu wyleciały na mnie dziesiątki, setki, tysiące dusz. Latały wokół mnie jak mewy za chlebem. Wyglądało, jakbym stała we mgle, lecz słyszałam dziwne zawodzenie. Gdzieś wsród tego wszystkiego usłyszałam swoje imię, to chyba głos Śnieżki. Chociaż może mi się tylko wydawało. Dusze wirowały wokół mnie, lecz żadna z nich nawet mnie nie musnęła. Domyślałam się, o co chodziło Hadesowi. Chciał, bym została jedną z tych dusz. Miały mnie wessać... Oj, to się chłopak zdziwi. Po chwili dusze odleciały, a ja... ja stałam niewzruszona na środku ulicy. Kątem oka widziałam ulgę na twarzach moich przyjaciół i totalne osłupienie Hadesa. Po chwili jego włosy buchnęły jasnoniebieskim płomieniem wściekłości.

   - Sam... cię... zabiję - warknął i ruszył w moim kierunku. Tak. Na to czekałam. Wyciągnęłam Kryształ Olimpu. Nie zdążyłam jednak nic zrobić, bo mężczyzna już chwycił mnie za szyję i podniósł do góry, dusząc. Pozornie miał przewagę. Pozornie. Wypuściłam Kryształ z prawej ręki. Rownież pozornie. Chwyciłam spadający przedmiot lewą ręką i z całej siły wbiłam go w pierś Hadesa. Król Podziemia zacharczał i puścił mnie. Spojrzał na mnie jeszcze zdumionym spojrzeniem, po czym cały spłonął, zamieniając się w kupkę popiołu. Siedziałam obok tej kupki masując obolałą szyję, ale uśmiechałam się szeroko i tryumfalnie. Taki oto był koniec Króla Podziemi.

She's in meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz