CZĘŚĆ 2 Rozdzial 1

673 26 18
                                    

     Minęło trochę czasu, poukładałam sobie życie po rozstaniu z Alanem. Nie było to proste, nigdy nie jest, ale zbierało się od pewnego czasu. Szczególnie od mojego powrotu z działki, choć tak naprawdę nic z tego wyjazdu nie pamiętałam. Tłumaczyłam to sobie ilością wypitego alkoholu. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że mam z tego wyjazdu jeden wielki, totalny blackout. Zastanawiające... ale nie niemożliwe. Nie przepadałam za alkoholem, nie piłam go, więc każda większa ilość mogła mi zaszkodzić. Tak... Tak właśnie było.
     Drugą rzeczą, jaką zauważyłam po powrocie z mojego tripu, była dołująca pustka w środku. Nic nie potrafiło mnie tak naprawdę ucieszyć, zdenerwować czy zasmucić. Wszelkie emocje odczuwałam tak połowicznie. Jakby podczas tego wyjazdu umarła jakaś cząstka mnie. To przez rozstanie z Alanem, prawda? Bo przecież jaki mógłby być inny tego powód?
     Wróciłam z siłowni, rzuciłam swoje rzeczy na łóżko. Zrobiłam naprawdę dobry trening. W dodatku byłam naprawdę bliska pobicia swojego rekordu w martwym ciągu i to męską sztangą. Tak, to mi się udało. Nie lubię, gdy mieszkanie jest takie ciche i puste, więc odpaliłam szybko Spotify na telefonie, by połączyć się z głośnikiem przez bluetooth i już po chwili mieszka je wypełniła muzyka Toma Odella „Another Love", oczywiście Zwette Remix. Ten kawałek hipnotyzował mnie. Uwielbiałam go, szczególnie po siłowni. Podkręciłam głośność dość mocno, niech sąsiedzi też posłuchają dobrej muzyki.

   - And if somebody hurts you, I wanna fight but my hands have been broken, one too many times - śpiewałam sobie razem z Tomem. Choć wiadome, że on to robił dużo lepiej, nie mogłam się powstrzymać.

     Odwróciłam się, by sięgnąć po butelkę z wodą i... Boże, telefon pawie wypadł mi z ręki. W moim mieszkaniu ktoś stał i patrzył na mnie. Kobieta o czarnych włosach sięgających lekko za ramiona, dyskretnym makijażu podkreślającym urodę. Mogła mieć około czterdziestu lat, lecz wykładała naprawdę dobrze i z klasą. Patrzyła na mnie ironicznym wzrokiem. Ściszyłam muzykę.

   - Pukałam, ale z wiadomych względów nie słyszałaś - odezwała się po angielsku. - Drzwi były otwarte.

   - Aha. I otwarte drzwi mają być wytłumaczeniem wtargnięcia do czyjegoś mieszkania?

   - W tym wypadku tak. Nie pamiętasz mnie, prawda?

   - Skąd mam pamietać?

   - Jestem Regina Millis - przedstawiła się, a widząc moją zdziwioną minę dodała:
   - Burmistrz Storybrooke. Zła Królowa.

   - Zła to ja jestem, że wtargnęłaś mi do domu. Nie znam Storybrooke, a knajpa to Zła Kobieta, jak już.

   - Co? - Zdziwiła sie Regina Millis. - Jaka Zła Kobieta?

   - Knajpa w Sopocie, gdzie mogłyśmy się poznać nazywa się Zła Kobieta.

   - Zła Królowa - westchnęła Regina. - Ech... Nie mam na to czasu. Trzeba ratować Killiana i Emmę. - Zrobiła w powietrzu ruch ręką, jakby chciała mnie pchnąć. - No tak, moja magia tu nie działa.

   - Czy ty jesteś normalna? Jaka magia? Wynoś się stąd! - Krzyknęłam.

   - Słuchaj - powiedziała łagodnie, próbując mnie uspokoić. - Ja wiem, że teraz wydaje ci się to dziwne. Ale wypij to. - Podała mi flakonik z jakimś płynem.

   - Chyba cię naprawdę coś trzepnęło w głowę, jeśli myślisz, że wypiję jakieś gówno od nieznajomej, która włamała mi sie do mieszkania.

   - Wypijesz. - Skinęła głową. - Wypijesz, bo dzięki temu przypomnisz sobie to, czego nie pamiętasz ze swojego wyjazdu. I co się stało z twoimi emocjami. A jak już to wypijesz, to czekam jutro o tej samej porze w parku nieopodal. Nie mamy zbyt wiele czasu na twoje zdziwienia.

     Po czym wyszła zostawiając mnie samą ze swoimi myślami, całkowicie wstrząśniętą. To, co powiedziała oznaczało, że mojego tajemniczego zaniku pamięci wcale nie spowodował alkohol. Ale jak to?
     Przejęta usiadłam na sofie i krótką chwilę wpatrywałam się w niewielką buteleczkę, którą przybyła zostawiła na stole. W końcu chwyciłam ją i otworzyłam. Chwila zawahania i... wypiłam smakującą jak woda gazowana z miętą zawartość. Po minucie wszystko do mnie doszło. Co się stało w trakcie mojego blackoutu. Co zrobiłam w Nibylandii, Henry, Śnieżka, Hak... pocałunek tuż przed moim wyjazdem ze Storybrooke. Zaraz... co mowila Regina? Coś o ratowaniu Emmy i Haka... Chwyciłam bluzę i błyskawicznie ruszyłam w stronę drzwi. Regina nie mogła odejść daleko.
     Z impetem otworzyłam drzwi... a za nimi z triumfalnym uśmiechem na ustach stała Zła Królowa.
  
   - Regina, nie poszłaś - powiedziałam zaskoczona, ale i uradowana.

   - Na ile zdążyłam cię już poznać, to domyśliłam się, że nie będziesz potrzebowała wiele czasu, by wypić miksturę, a jeszcze mniej, byś ruszyła za mną.

   - Co z Hakiem i Emmą? - Spytałam przepuszczając Reginę w drzwiach, by weszła do mieszania.

   - To dłuższa historia. Swan ma problem, Kapitan Konturówka jeszcze większy.

   - Daj mi dziesięć minut. Wykąpię się po siłowni i wszystko mi opowiesz.

     „And if somebody hurts you, I wanna fight...".

She's in meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz