Rozdział 5

764 32 1
                                    

     Henry pokrótce opowiedział panu Goldowi aka Rumplestiltskinowi o mojej... przypadłości. Mężczyzna słuchał uważnie wyciągając w międzyczasie z szafki jakieś płyny w małych buteleczkach i mieszając je ze sobą w gruszkowatej szklaneczce.
  
   - Kiedy się urodziłaś? - Spytał nie patrząc na mnie.

   - To ważne? - Spytałam.

   - Tak. - Odwrócił się i spojrzał na mnie surowo, po czym ponownie wrócił do swoich eliksirów. - Muszę dostosować dawkę dokładnie do twojego wieku.

   - Dwudziesty październik dziewięćdziesiąty trzeci rok. - Przewróciłam oczami.

     Mężczyzna zastygł na bardzo krótką chwilę, lecz nie umknęło to mojej uwadze."On wie" - podpowiedział mi ten głosik Milah w środku. - „Pamięta doskonale, kiedy mnie zabił". Juz wiedziałam, że nie mogę tego wypić. Nie mogłam dopuścić, by Rumplestiltskin zabił Milah po raz drugi.
     Trzeba było improwizować tak, żeby ten facet się nie zorientował. W przeciwnym razie stanę sie celem. Gdy Gold podał mi gruszkowatą szklaneczkę z naparem wypiłam go, lecz nie połknęłam. Przykucnęłam krzywiąc się, po czym wyplułam wszystko potajemnie do rękawa. Momentalnie stał sie mokry, lecz w takim miejscu, że z łatwością uda mi się to ukryć. Wstałam udając, że przełykam jeszcze ślinę.

   - Czy to już? - Spytałam Golda. - Nic nie czuję, żeby coś się ze mną działo.

   - Nic nie poczujesz. - Mężczyzna uśmiechnął się uspokajająco. - To się już nie pojawi.

     Skinęłam głową. Pociągnęłam za sobą Henry'ego.

   - Dziękuję za pomoc, panie Gold - powiedziałam wychodząc z jego sklepu.

She's in meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz