Rozdział 8

710 32 26
                                    

     Została do załatwienia jeszcze jedna sprawa, dla której w zasadzie tutaj zeszliśmy: mroczność Emmy Swan. Nikt nie wiedział, co zrobić, by zdjąć z niej to brzemię.
     Stałam z Emmą i Reginą na nabrzeżu Styksu zastanawiając się, co począć w tej sytuacji. Reszta, dla bezpieczeństwa, choć przecież nic tu już nie groziło, oczekiwała w mieszkaniu. Obracałam w dłoniach zimne ostrze, szukając na wyrytych runach jakiejś wskazówki. To nic, że na piśmie runicznym zupełnie się nie znałam.

   - No no, jednak los tutaj jest dla mnie łaskawy. - Usłyszałam z tyłu znajomy głos. - Chyba czas wyrównać rachunki.

     Odwróciłyśmy się w trójkę jak na komendę.

   - Piotruś... - Zdumiałam się. - Ale ty...

   - Nie żyję, zgadza się. Z własnej woli nie przyszedłem w tą beznadzieję. Ktoś mnie zabił. - Uniósł znacząco jedną brew przy słowie „ktoś". - Zabił mnie, wrzucił moje ciało do jakiegoś pudełka, a mnie skazał na taką poniewierkę. I ten ktoś zaraz za to odpowie.

     Piotruś był kolejną osobą tutaj, która nic o mnie nie wiedziała. Dlatego ruszył na mnie, chcąc wrzucić mnie do Styksu. Tak bardzo tkwił w swojej nienawiści do mnie, że chciał mnie zabić, poświęcając przy tym samego siebie. How sad. W tym swoim zacietrzewieniu nie zauważył zupełnie sztyletu w moich dłoniach. Gdy ruszył na mnie, by wraz ze mną wskoczyć do Styksu, broń obrócona już była ostrzem w jego stronę. Piotruś z impetem nadział się na nie i w jednej sekundzie przejął mrok Emmy. Nie był Mrocznym jednak długo, bo gdy wpadliśmy do rzeki, Stracone Dusze po prostu go porwały. Wynurzyłam się. Regina z Emmą pomogły mi wyjść na brzeg. Swan... zmieniła się. Już nie była Mroczną.

   - Wygląda na to, że pokonałaś „niepokonanego" Piotrusia Pana. Znów - powiedziała. Nawet jej głos był... taki normalny.

   - To chyba znaczy, że naprawdę możemy wracać, prawda? - Spytałam.

   - Tak. - Regina uśmiechnęła się i przytuliła nas. - Wracamy do domu.

     Wtedy poczułam się jedną z nich.
     To był nasz koniec w Podziemiu. Milah obiecała, że będzie tu pomagać wszystkim przeprawić się na drugą stronę. My mogliśmy w spokoju sumienia przepłynąć Styks z powrotem do parku w Storybrooke.
     Z jednej strony żałowałam, że zostawiam tu znowu Milah. Brakowało mi jej w moim życiu. Z drugiej... widok przytulającej się z Killianem nie był w ogóle przyjemny, wszakże byli kiedyś razem. Żywa czy martwa, wolę jednak, by trzymała sie z dala od mojego faceta.
     Staliśmy wszyscy na brzegu Styksu. Ponuro wyglądająca postać Charona miała nas zaraz przeprawić z powrotem do domu. Żegnaliśmy się z Milah oraz innymi zmarłymi znajomymi, którzy jeszcze nie zdążyli przejść na drugą stronę.
     Żegnałam się z Milah po raz ostatni. Przytuliła mnie mocno i pocałowała w czoło, trochę jak starsza siostra.
  
   - Żyj dobrze, w zgodzie ze sobą. O to jedno cię proszę. Bądź szczęśliwa.

     W Storybrooke płakali wszyscy. Ze szczęścia, ze wzruszenia, w poczuciu ulgi. Wszyscy witali sie z Hakiem, Henry przylgnął do Emmy i Reginy. Trzymałam się nieco na uboczu, jak zwykle. Czy naprawdę byłam jedną z nich?

   - Jutro zaczniemy wszczepiać ci duszę. - Podszedł do mnie Rumplestiltskin. Znalazłem już odpowiednie zaklęcia i składniki.

   - Taką miałeś pewność, że wrócę?

   - Nawet przez chwilę w to nie wątpiłem.

     Uśmiechnęłam się. Następnie podeszło do mnie kilka osób: Mary Margaret, David, Henry... wszyscy. Zza ich pleców uśmiechał się do mnie Hak.

     Było juz naprawdę późno, albo jak kto woli - wcześnie, gdy wymknęłam się od „Babuni", by trochę odpocząć. Na środku ulicy dopadł mnie Hak.

   - Gdzie idziesz? Znowu uciekasz? - Spytał, a ja uświadomiłam sobie, że dokładnie tak widzieliśmy sie ostatni raz przed moim wyjazdem ze Storybrooke.

   - Nie. - Uśmiechnęłam się. - Tym razem naprawdę jestem zmęczona.

   Hak pocałował mnie.

   - Myślę, że dla pewności powinienem cię odprowadzić, love. - Uśmiechnął się szeroko.

     No cóż... na towarzystwo gentelmana na pewno narzekać nie mogłam. A przecież to nie będzie nasz ostatni, wspólny, wieczorny spacer.

She's in meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz