Rozdział 12

718 27 13
                                    

Plan był całkiem do rzeczy. Ja, Hak, Neal i Emma uderzaliśmy od tyłu, resztę Dzwoneczek wprowadzał od frontu. Wróżka miała rację. Zagubieni Chłopcy zupełnie się nas nie spodziewali. Potrafili jednak bardzo szybko się zorganizować i stanąć do walki. Tym razem i ja byłam przygotowana, dzierżąc w ręku miecz otrzymany od Golda. Podobno należał do niejakiej Mulan, ale nie wiedziałam o niej zbyt wiele. Tylko tyle, że była taka bajka Disney'a. Ale skąd Rumplestiltskin wziął jej broń, to juz wolałam nie wiedzieć.
Gdy wkroczyliśmy do osady Zagubionych Chłopców, byli rzeczywiście zagubieni. Nie spodziewali sie zupełnie niczego. Wysoki blondyn, Felix, prawa ręka Piotrusia, nie potrafił poprowadzić ich do walki tak, jak zrobiłby to Pan, który chyba uciekł. Dlatego skapitulowali dość szybko i siedzieli przywiązani do drzew łypiąc na nas wrogo oczami.

- Gdzie jest Pan? - Spytałam.

- Gdzie jest Henry? - Spytała Emma.

Felix uśmiechnął sie drwiąco.

- Piotruś Pan nigdy nie przegrywa. Zrealizuje swój plan.

- Słuchaj gnoju. - Przyszpiliłam go ręką za szyję do drzewa, by gówniaka poddusić. Oczy mu wyszły lekko z orbit, oboje byliśmy zdziwieni moją siłą. - Ponieważ mamy plan, by po uratowaniu Henry'ego zabrać was wszystkich do domu, nie prowokuj mnie. Nie mam wcale ochoty brać cię na pokład Jolly Rogera, a najchętniej zabiłabym cię po prostu tu i teraz.

Wszyscy zamilkli i patrzyli na nas, lecz żaden, nawet z Zagubionych Chłopców, nie stanął w obronie Felixa.

- Naprawdę zabierzecie nas do domu? - Spytał pucułowaty blondynek, na oko 14letni, przerywając milczenie innych.

Zwolniłam uścisk i odwróciłam sie w jego kierunku.

- Tak - odpowiedziałam. - Jak tylko rozprawimy sie z Panem, wsiadamy na pokład i ruszamy wszyscy do domu.

- Nie wierz im, Toby - warknął Felix do grubaska. - To dorośli. Oni zawsze kłamią.

- Zaraz cię kopnę - rzuciłam ostro. Zrobiłam krok w stronę Felcia i z całej siły kopnęłam go w podbrzusze. Chłopak zwinął się z bólu i zrobił sie czerwony na twarzy. - Jak widzisz Toby, jestem dorosła i nie kłamię. - Zwróciłam sie do nastolatka. - Powiedz, gdzie znajdziemy Pana, a obiecuję, że wszystkich was zabierzemy bezpiecznie do domu.

Toby spojrzał na mnie, jego okrągłe policzki były rumiane z emocji.

- Pan wziął waszego Henry'ego na Wyspę Czaszki. Chce wyrwać jego serce, by zapewnić sobie nieśmiertelność.

- Już nie żyjesz - syknął do Toby'ego Felix.

- Co to jest Wyspa Czaszki? - Spytałam pozostałych.

- Zaprowadzę was tam - powiedziała Dzwoneczek. - O ile nie jest za późno.

- Idę z tobą - wycedził Rumple. - Muszę się pozbyć Pana raz na zawsze.

Na Wyspę Czaszki wyruszyłem więc z Hakiem, Rumple'm i Emmą, prowadzeni przez Dzwoneczka.

- To tam - odezwała sie wróżka, gdy doszliśmy do plaży. - W krzakach schowana jest łódka. Dopłyniecie nią do wyspy.

Emma i Hak rzucili się, by wyciągnąć łódkę. W tym momencie podeszła do mnie Dzwoneczek.

- Masz to w sobie, Dominika - powiedziała.

- Słucham?

- Masz w sobie magiczną dobroć. A Rumplestiltskin wierzy w ciebie. Z jednej strony nie można mu ufać, lecz z drugiej on całkowicie wierzy w ciebie. To sprawia, że ja rownież wierzę w ciebie. Chcę ci coś dać. - Wyciągnęła z kieszeni zielonej spódnicy małą czarną fiolkę. - To jest Wróżkowy Pył. Sprawi, że wzniesiesz się w powietrze. Może dzięki temu będziesz potężniejsza od Pana.

She's in meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz