Leciał kilka godzin i nic, nie było nic innego niż woda. Zaczął już myśleć, że ten wódź go oszukał, do czasu gdy zauważył strasznie gęstą mgłę. Już wiedział, że to ta wyspa na którą zmierzał. Wleciał w mgłę i zmierzał w stronę wyspy która po chwili mu się ukazała. Wyspa nie była zbyt duża była na pewno mniejsza od Berk. Wzdrygną się na myśl o swojej rodzinnej wyspie, nie wie dlaczego własnie sobie o niej pomyślał, dlatego szybko odgonił te myśli.
Szukał jakiegoś dobrego miejsca do wylądowania, do czasu gdy zauważył poniszczona łódź na szczycie drzew. Wydawała się dla niego trochę podejrzliwie, no bo co zniszczona łódź była na drzewie z dziurami i złamanym masztem, dlatego jak to on postanowił na niej wylądować.
Zaskoczył ze smoka a łódź się zachwiała. Utrzymał równowagę i wyciągnął swój podpalający miecz i powoli przechodził po pokładzie, aż doszedł do schodów prowadzących pod podkład, powoli schodził po schodach które strasznie skrzypiał.
Z swoim zapalonym mieczem chodził po kątach i sprawdzał czy jest coś przydatnego na tej starej łodzi, po kątach były rozwalane różne stare rzeczy - kielichy, jakieś stare zardzewiałe miecze, nawet złoto się tu znalazło i księgi niektóre były zniszczone - i to był cel jego podróży na ta wyspę po te zniszczone księgi.
Ściągnął z swojego ramienia torbę i włożył do niej te właśnie księgi zabrał każdą nawet te najbardziej zniszczone. Kiedy schował już ostatnią, usłyszał tak jakby ktoś chodził po pokładzie, piasek przeciskał się przez dziury nad Haddockiem. Pokazał palcem smokowi żeby był gotowy do ataku... Powolnym krokiem ruszyli w stronę schodów. Stawiał kroki wolniej niż żółw. Kiedy w końcu wyszedł obrócił się wokół siebie kilka razy i nikogo nie zauważył.
Kiedy nagle coś złapało to za protezę nogi i przewróciła. Spojrzał i zamarł zauważył rękę ale nie zwyczajną była z kości, więc spojrzał na to coś co posiadało tą rękę i zauważył coś nie powinno istnieć. Jego ciało było w połowie ludzkie a druga połowa nie miała nic, pustka w która mógł włożyć ręke.
Na pomoc przybył mu jego najlepszy i jedyny przyjaciel Szczerbatek który strzeli plazmą w tego stwora, który upadł po sile uderzenia. Haddock nie tracąc chwili szybko wstał i wskoczył na siodło. A stwór jak gdyby nic po prostu wstał.
Brunet nie tracąc czasu szybko się ulotnił z tej łodzi. Spojrzał za siebie i zauważył na tej łodzi nie jednego stwora a trzech... Już wiedział dlaczego ten wódz odradzał mu tu przelecieć. Tutaj naprawdę żyją osoby które zmarły.
~~*~~
Robiło się już późno, więc postanowili wylądować na jakieś przypadkowej wyspie, która była nie zwykłe duża o wiele większa niż te w Archipelagu i ta na tej której był poza nim. Ale wiedział, że tutaj też nie zostanie za długo. Zatrzymali się na plaży, rozpalili ognisko i brunet wyciągnął księgi. Wszystkie bardzo zniszczone nie do odczytu wrzucił do ognia, te lekko odstawił a te które były praktycznie całe zabrał się do czytania.
W nie których księgach było o smokach o ich słabych punktach, gdzie najczęściej można je znaleźć i jakie mają rodzaje ataków, Haddockowi to nie było potrzebne bo on o tym już wiedział.
Odłożył kolejną księgę, żeby sięgnąć po tą trochę zniszczoną i ta okazała się być trafną.
Miecza wiele osób szukało, wiele na tym życie straciło, szukać musisz węża skały i topora, tam gdzie woda się otwiera, w środku w głębi znajdziesz dany miecz.
- Tak, tak, tak!!! - zaczął krzyczeć brunet i skakać dookoła smoka. A ten patrzył na niego jak na wariata. - Haha nareszcie wiem gdzie mam szukać miecz! No to Szczerbek odpoczywamy i jutro wyruszamy po nasz skarb! - szczęśliwy położył się na smoku i szybko zasypia.
~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~
Piąty rozdział! Mam nadzieje, że się spodobał! :))
~skeuRR
CZYTASZ
Legendarny Miecz
FantasyWiele lat temu Bóg Odyn stworzył miecz który pozwalał władać nad każdym smokiem nawet nad alfą... Niestety miecz musiał zostać schowany, ponieważ każdy w Asgardzie chciał go posiadać... Więc Odyn wraz ze swoim synem Thorem ukryli miecz w tajemniczej...