Chapter XIII

505 35 2
                                    

Czkawka po opuszczeniu chodził gdzie popadnie, był w każdym zakamarku wioski, nawet poszedł na Krucze Urwisko powspominać stare czasy. Kiedy nie miał już co oglądać na wyspie, poszedł polatać ze Szczerbatkiem bo w sumie od czasu kiedy przylecieli na Berk w ogóle nie spędzali sami bez tych wszystkich wikingów.

Chciał wynagrodzić mordce te wszystkie godziny które był zmuszony do spędzenia na ziemi obok swojego jeźdźca. No ale nie starczyło im czasu a słońce zaczęło zachodzić za horyzont. Postanowili wylądować na klifie nad areną.

Szczerbatek tak samo jak i Czkawka nienawidził tego miejsca i chciał stąd jak najszybciej odlecieć. Chociaż na tej wyspie poznał swojego najlepszego przyjaciela.

Widział również, że miecz który razem szukali przez te lata jest dla szatyna ważny i jeżeli tutaj znajdzie odpowiedź, spędzi z nim najlepszy czas jak tylko może.

Siedzieli tak na klifie i obserwowali wikingów którzy ciągle coś robili. Jak wchodzili i wychodzili z domów, bawiących się dzieci. Kiedy Czkawka tak na nich patrzył momentalnie po smutniał.. Szkoda, że nie miałem takiego dzieciństwa. - pomyślał brunet. Szczerbatek zauważył zmianę nastroju przyjaciel i chciał jakoś poprawić humor dlatego zaczął to lizać... Haddock zaczął się strasznie wiercić i śmiać przy okazji..

- Złaz ze mnie ty gdzie ty.. - powiedział do smoka wyślizgując się spod przyjaciela. - Dobrze wiesz, że to się nie spiera. - nocna furia zaczęła rechotać. - Tak chcesz się bawić? No to patrz. - rzucił się na smoka. A ten nic sobie z tego nie robił.

Czkawka próbował go przewrócić, kiepsko mu to szło. Nocna furia ziewnęła ze znudzenia. Wstała kiedy szatyn był zawieszony na jego głowie.

- Ej, ej chyba nie skrzywdzisz jednonogiego co? - zapytał z nadzieja ale było słychać rozbawienie w jego głosie. Szczerbatek podszedł nad klif, żeby Czkawka zwisał nad przepaścią. - Dobra, wygr... - nie skończył bo zauważył, że przelatuje obok niego strzała. Nocna furia szybko podciągnęła bruneta a ten wyciągnął piekło. Zauważył, że w jego stronę biegną jego starzy rówieśnicy. To będzie ciekawe. - pomyślał Haddock. 

Astrid szła na czele całej grupki, Sączysmark to on właśnie strzelał i nie dziwić się mu, że nie trafił, bo trzęsły mu się strasznie ręce, Śledzik szedł na szarym końce ze spuszczoną głową, Bliźniaki byli rozstawieni po bokach grupki.

- Czego chcecie ? - warknął szatyn w stronę grupki. Astrid już chciała coś powiedzieć ale Czkawka przerwał jej ruchem ręki. - A wiecie co, nie chce mi się was słuchać. - odwrócił się i ponownie usiadł nad klifem. Blondynka była zmieszana zachowaniem jeźdźca, ale wciąż się nie poddawała.

- Chcemy, żebyś stąd zniknął, odleciał i nie wracał na Berk. - powiedziała pewnym głosem Hofferson.

- Bardzo chętnie stąd zniknę... Tylko muszę tu zostać dopóki nie osiągnę swojego celu... - odparł  wciąż siedząc nad klifem.

- Jakiego? Powybijanie nas wszystkich? - warknęła

- Nie taki głupi pomysł.. - zaśmiał się z słów blondynki. - Ale nie, mam inny cel którego nie poznacie. - odwrócił się w ich stronę i posłał im lekki uśmieszek. 

Grupka chyba była zrezygnowana zachowaniem jeźdźca, że odpuścili. Haddock odetchnął spokojnie i ucieszony faktem, że wreszcie sobie poszli. Miał teraz więcej czasu dla swojego przyjaciela, mogli dokończyć swoją głupią zabawę. Która nie trwała za długo, ponieważ ktoś ponownie przeszkodził im w zabawie. Tym razem był to Odyn.

- Witaj ponownie, młody jeźdźcu. - przywitał się z uśmiechem jednooki. 

- Ta witaj, co Cie tym razem do mnie sprowadza? - zapytał Czkawka, kiedy Odyn podszedł do niego.

- Chciałem zobaczyć jak sobie radzisz z mieczem. Z tego co widzę nie posiadasz pełnej mocy miecza. - odparł mu władca Asgardu.

- Jak można zauważyć nie, bo wciąż tu jestem. - warknął szatyn. - Właściwie dlaczego nie posiadam jeszcze mocy miecz? Przecież stawiłem czoła swojej przeszłości, jestem na Berk i wszyscy znają moją tożsamość. - zapytał jeździec. 

- To prawda jesteś na swojej rodzinnej wyspie, lecz co na niej zrobiłeś po przyleceniu? - zapytał Odyn. - Jedynie zabijałeś. - odpowiedział za niego.

- To co, mam nagle im wszystkim wybaczyć? - prychnął brunet.

- Odpowiedź przyjdzie szybciej niż Ci się wydaje. Ale wiedź jedno młody jeźdźcu nadchodzi zagrożenie, któremu musisz stawić czoła. - powiedział jednooki czym zdziwił Czkawkę.

- Co? Jakie? - zapytał, chciał wiedzieć jakie to zagrożenie.

- Wkrótce się przekonasz. - odpowiedział i rozpłyną się w powietrzu. 

Czkawka siedział jeszcze przez chwile i wpatrywał w miejsce gdzie stał jeszcze Odyn, rozmyślał o jakim zagrożeniu mogło mu chodzić...

~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~ ~~*~~

Rozdział trochę nudniejszy, ale mam nadzieje, że się spodobał.

Seeya!

~skeuR








Legendarny MieczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz