Baekkie: Jestem zażenowany...
Chanyeollie: Czym?
Baekkie: Zasypiam w trakcie naszych rozmów, a Ty się nie wyłączasz.
Chanyeollie: A powinienem?
Baekkie: Tak, bo nie lubię, kiedy widzisz mnie obślinionego...
Chanyeollie: Jesteś śliczny.
Baekkie: Co?
Chanyeollie: Jesteś śliczny, a ja nie rozłączam połączenia, bo nie mogę się na Ciebie napatrzeć.
Baekkie: Ale...
Chanyeollie: Uwielbiam Cię rysować, dlatego to robię, kiedy śpisz.
Baekkie: To kochane, ale...
Chanyeollie: Ale?
Baekkie: Zboczeniec.
Chanyeollie: Czuję się niedoceniony.
Baekkie: Doceniam Cię, ale i tak jesteś zboczeńcem.
Chanyeollie: No okej, zaakceptuję to.
***
- Jesteś dziwnie spokojny. - Luhan spojrzał na przyjaciela dziwnie. - Coś się stało?
- Nie, dlaczego? - Baekhyun nie rozumiał.
- Nie musisz rozmawiać z Chanyeolem?
- Nie. - Zaśmiał się. - Umówiliśmy się dopiero na później.
- I znowu obciągniesz sobie do kamery?
- Nie powinno was to obchodzić.
- Ale obchodzi, bo nie wiesz, kto widzi twoje nagie ciało. - Kai wstał, przenosząc się na kanape obok przyjaciela.
- Wiem, kto je widzi. - Byun prychnął. - Znam intencje swojego chłopaka i nie muszę się o nic martwić.
- Więc nie obawiasz się, że w każdym momencie może posuwać jakąś ładną blondynkę?
- Pieprzcie się. - Chłopak wstał, szybko wychodząc z salonu Luhana.
- Ale robimy to dla twojego dobra!
***
Dzwonił, z szalejącym sercem wsłuchując się w głos sekretarki.
***
- Baekkie, kotek? - Odebrał połączenie od chłopaka, krzstusząc się łzami. - Baekkie, kotek, co się dzieje?
Nie mógł wykrztusić ani słowa. Serce zbyt mocno bolało, aby zaczął mówić o czymś tak dla niego wielkiem. Był załamany, ale ufał Chanyeolowi.
Kurwa, ufał.
- Chanyeol... - Załkał, tuląc się do poduszki pachnącej chłopakiem. - Wróć do mnie, wróć...
- Skarbie, kotek...
- Nie. - Przerwał mu, dusząc się. - Wróć, nie wytrzymam, wróć...
- Baekkie, spokojnie. - Słyszał. - Powoli się uspokajaj i powiedz, co się stało.
- Ale nie mogę. - Histeryzował. - Nie mogę. Jesteś tak daleko, a ja potrzebuję cię już teraz. Wróć. - Płakał.
- Włącz kamerę.
- Co?
- Włącz kamerę i popatrz w nią.
Zrobił to, nie wahając się dłużej. Chciał wiedzieć, co znowu wymyślił jego chłopak i czy bez wyrzutów sumienia może nazwać go kretynem.
Jednak nie mógł. Nie mógł, bo jego kochany Yeollie siedział przy sztaludze, półnagi, ubrudzony w czarnej farbie.
Malował.
Dostrzegł szczegóły sylwetki na płótnie, niemal natychmiast będąc pewny, że to on. Że jego kochany Yeollie maluje właśnie go.
- Nigdy nie pozwoliłeś mi patrzeć jak malujesz. - Szepnął. - Więc dlaczego teraz?
- Kocham cię.
- To nie jest odpowiedź...
- Kocham cię.
- Yeollie, to nie jest...
- Kocham cię.
Zawsze wiedział, jak go uspokoić.
- Kocham cię. - Powtórzył raz jeszcze.
- Kocham cię. - Odpowiedział mu Baekhyun. - Kocham.
***
Baekkie: Nie chcę psuć naszej chwili.
Chanyeollie: Spokojnie, idź spać.
Baekkie: Mogę?
Chanyeollie: Tak, kotek. Idź spać.
Baekkie: Kocham Cię.
Chanyeollie: Miłych snów, kocham Cię.
CZYTASZ
Urozmaicenie | ChanBaek
FanfictionJednak Baekhyun nadal nie wiedział dlaczego. A Chanyeol nie zamierzał mu tego wyjaśniać. *** - Poradzimy sobie. - Jęknął, całym ciałem opadając na sztywnego penisa, niemal natychmiast zaciskając na nim swoje wnętrze, prowadząc do jeszcze głośniejszy...