7.

727 79 16
                                    

Baekkie: Jestem zażenowany...

Chanyeollie: Czym?

Baekkie: Zasypiam w trakcie naszych rozmów, a Ty się nie wyłączasz.

Chanyeollie: A powinienem?

Baekkie: Tak, bo nie lubię, kiedy widzisz mnie obślinionego...

Chanyeollie: Jesteś śliczny.

Baekkie: Co?

Chanyeollie: Jesteś śliczny, a ja nie rozłączam połączenia, bo nie mogę się na Ciebie napatrzeć.

Baekkie: Ale...

Chanyeollie: Uwielbiam Cię rysować, dlatego to robię, kiedy śpisz.

Baekkie: To kochane, ale...

Chanyeollie: Ale?

Baekkie: Zboczeniec.

Chanyeollie: Czuję się niedoceniony.

Baekkie: Doceniam Cię, ale i tak jesteś zboczeńcem.

Chanyeollie: No okej, zaakceptuję to.

***

- Jesteś dziwnie spokojny. - Luhan spojrzał na przyjaciela dziwnie. - Coś się stało?

- Nie, dlaczego? - Baekhyun nie rozumiał.

- Nie musisz rozmawiać z Chanyeolem?

- Nie. - Zaśmiał się. - Umówiliśmy się dopiero na później.

- I znowu obciągniesz sobie do kamery?

- Nie powinno was to obchodzić.

- Ale obchodzi, bo nie wiesz, kto widzi twoje nagie ciało. - Kai wstał, przenosząc się na kanape obok przyjaciela.

- Wiem, kto je widzi. - Byun prychnął. - Znam intencje swojego chłopaka i nie muszę się o nic martwić.

- Więc nie obawiasz się, że w każdym momencie może posuwać jakąś ładną blondynkę?

- Pieprzcie się. - Chłopak wstał, szybko wychodząc z salonu Luhana.

- Ale robimy to dla twojego dobra!

***

Dzwonił, z szalejącym sercem wsłuchując się w głos sekretarki.

***

- Baekkie, kotek? - Odebrał połączenie od chłopaka, krzstusząc się łzami. - Baekkie, kotek, co się dzieje?

Nie mógł wykrztusić ani słowa. Serce zbyt mocno bolało, aby zaczął mówić o czymś tak dla niego wielkiem. Był załamany, ale ufał Chanyeolowi.

Kurwa, ufał.

- Chanyeol... - Załkał, tuląc się do poduszki pachnącej chłopakiem. - Wróć do mnie, wróć...

- Skarbie, kotek...

- Nie. - Przerwał mu, dusząc się. - Wróć, nie wytrzymam, wróć...

- Baekkie, spokojnie. - Słyszał. - Powoli się uspokajaj i powiedz, co się stało.

- Ale nie mogę. - Histeryzował. - Nie mogę. Jesteś tak daleko, a ja potrzebuję cię już teraz. Wróć. - Płakał.

- Włącz kamerę.

- Co?

- Włącz kamerę i popatrz w nią.

Zrobił to, nie wahając się dłużej. Chciał wiedzieć, co znowu wymyślił jego chłopak i czy bez wyrzutów sumienia może nazwać go kretynem.

Jednak nie mógł. Nie mógł, bo jego kochany Yeollie siedział przy sztaludze, półnagi, ubrudzony w czarnej farbie.

Malował.

Dostrzegł szczegóły sylwetki na płótnie, niemal natychmiast będąc pewny, że to on. Że jego kochany Yeollie maluje właśnie go.

- Nigdy nie pozwoliłeś mi patrzeć jak malujesz. - Szepnął. - Więc dlaczego teraz?

- Kocham cię.

- To nie jest odpowiedź...

- Kocham cię.

- Yeollie, to nie jest...

- Kocham cię.

Zawsze wiedział, jak go uspokoić.

- Kocham cię. - Powtórzył raz jeszcze.

- Kocham cię. - Odpowiedział mu Baekhyun. - Kocham.

***

Baekkie: Nie chcę psuć naszej chwili.

Chanyeollie: Spokojnie, idź spać.

Baekkie: Mogę?

Chanyeollie: Tak, kotek. Idź spać.

Baekkie: Kocham Cię.

Chanyeollie: Miłych snów, kocham Cię.

Urozmaicenie | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz