17.

638 62 44
                                    

Obudził się w nie swoim łóżku. Kompletnie nagi, najpewniej już umyty. Odwrócił się na drugi bok, szukając chłopaka.

- Chanyeol? - Przełknął ślinę, przed sobą widząc tą ukochaną twarz, pokrytą siniakami i małymi rankami. - Chan, huh? - Delikatnie przejechał po pobitym policzku, cudem utrzymując łzy w oczach. - Co ci się stało? - Zapytał.

Park nie odpowiedział, zbyt wściekły na starszego. Prychnął, na powrót zamykając oczy.

- Przypomnij sobie. - Poradził. - Przypomnij sobie, bo następnym razem nie zabiorę cię od zarzyganego Kaia i jakigoś typa, który się do ciebie dobiera, chcąc przelecieć.

- Chanyeol...

- Nie, Baek, kurwa. - Nie potrafił się opanować. - Mam dość twojego zasranego kumpla, który zupełnie przypadkiem podał ci amfetaminę, wiesz? Nie obchodzi mnie, jak długo się znacie i nie obchodzi mnie, że nie będziesz wybierał między mną a nim.

- Stawiasz mi ultimatum?

- Tak, stawiam. - Przyznał. - Naprawdę się zawiodłem, kiedy nie zobaczyłem cię na lotnisku. Naprawdę bolało, kiedy ten zjeb się do ciebie dobierał, a ty nie miałeś nic przeciwko. Nie miałeś, bo w końcu byłeś nieprzytomny!

Baekhyun spuścił głowę, wstydząc się.

- Miałem do ciebie iść, szykowałem się. - Wyjaśniał. - Nie wiem, co się stało. - Przyznał, próbując się nie rozpłakać.

Co mu się nie udało. Jednak Chanyeol szybko starł pojedyncze łzy, całując swojego skarba w czoło.

- Podejmij decyzję. - Powiedział poważnie. - Kocham cię, ale albo ja, albo on.

***

Baekkie: Zróbmy to, ostatni raz.

Chanyeollie: Ostatni raz?

Baekkie: Tak.

Chanyeollie: Ale co?

Baekkie: Kompletnie nagi wychodzę z łazienki, nie wstydząc się nagości.

Chanyeollie: Siedzę na łóżku. Widząc Cię, odkładam telefon.

Baekkie: Podchodzę do Twoich kolan, klękając obok.

Chanyeollie: Nie rozumiem tego, na szybko Cię podnosząc.

Baekkie: Sadzasz mnie na swoich kolanach, patrząc w moje piękne oczy.

Chanyeollie: Mówię Ci, jakie one są cudne i wspaniałe, głaszcząc Cię po plecach.

Baekkie: Delikatnie zasysam się na koniuszku Twojego ucha, wiercąc się na Twoich kolanach. Nie potrafię usiedzieć w miejscu, chcąc poczuć Twoje usta na swoim brzuchu i jeszcze niżej, tatusiu.

Chanyeollie: Powoli spełniam Twoją zachciankę, kładąc Cię pod sobą, na miękkim materacu.

Baekkie: Chcę poczuć Twoje usta na swoich. Chcę, abyś je gryzł, kąsał, ssał.

Chanyeollie: Robię to, uśmiechając się delikatnie. Nie mogę napatrzeć się na Twoją nagą idealność, chcę to uwiecznić.

Baekkie: Wyciągasz telefon i niemo prosisz o zgodę.

Chanyeollie: Mogę?

Baekkie: Pozwalam Ci, a wtedy Ty przewracasz mnie na brzuch, pupę każesz mi mocno wypiąć.

Chanyeollie: Uderzam Cię w prawy pośladek. Zostaje na nim piekący, czerwony ślad.

Baekkie: Zabolało, ale jestem dumny z Twojej siły.

Urozmaicenie | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz