- Muszę do toalety. - Powiedział, szybko wstając.
Zamknął się w jednej z kabin, pozwalając łzom spłynąć po policzkach. Nie spodziewał się, że po chwili usłyszy ciche kroki i delikatne pukanie w drzwi.
Ale nie odpowiedział na nawoływanie, chcąc być sam.
Po prostu sam.
***
Chanyeol wpatrywał się w plecy wysokiego chłopaka, idącego zaraz za miłością jego życia do łazienek. Był zły, na siebie. Był rozczarowany, sobą.
Nie potrafił przezwyciężyć goryczy i nie potrafił wstać, tuląc Baekhyuna w swoich objęciach.
Czuł jednak, że powinien tak zrobić.
***
Chanyeollie: Jestem dupkiem, ale wciąż Cię kocham, dlatego delikatnie odgarniam włosy z Twojego czoła.
Baekkie: Patrzę na Ciebie, ale nie pozwalam Ci się więcej dotknąć i odchodzę.
Chanyeollie: Obserwuję Twoją oddalajacą się sylwetkę, w ciszy.
Baekkie: Odwracam głowę, patrząc na Ciebie wymownie.
Chanyeollie: Rozumiem, że chcesz, abym za Tobą szedł?
Baekkie: Tak, idź.
Chanyeollie: Idę, uważnie patrząc, aby Cię nie zgubić.
Baekkie: Rzucam Ci długie spojrzenia, nie wiedząc, czy pozwolić Ci się zbliżyć.
Chanyeollie: Wzdycham cicho, a wtedy zaczyna kropić.
Baekkie: Przypomina mi się nasza pierwsza randka.
Chanyeollie: Podążasz w stronę znajomej lodziarni, jak nimfa, swobodnie.
Baekkie: Jestem dziwnie szczęśliwy, ale i zaniepokojony.
Chanyeollie: Widzę to, dlatego przyśpieszam.
Baekkie: Doganiasz mnie przy samym moście, łapiąc w swoje ramiona.
***
- Mam cię. - Usłyszał, czując obejmujące go ramiona. - Dlaczego wyszedłeś bez słowa, co, Baekkie?
Podniósł głowę, mocno zaskoczony.
- Sehun? - Zapytał, kuląc się w sobie. - Co ty tutaj robisz?
- Wydawałeś się przestraszoy i rozgoryczony, dlatego wyszedłem zaraz za tobą.
- Ja wcale... - Chciał zaprzeczyć, skłamać, cokolwiek.
Jednak nie potrafił, w jednej chwili ponownie robiąc się pochmurny i rozczarowany. Tak strasznie rozczarowany.
- Powiesz mi, co się dzieje? - Usłyszał, po chwilowej ciszy. - Widać, że coś cię smuci. Mów, co.
- Nic. - Miękko zachichotał, rozbawiony poważną miną chłopaka. - Zabierz mnie na lody, niczego więcej nie potrzebuję.
***
Nikt nie mógł zobaczyć smutnej miny Chanyeol, kiedy ten, nisko pochylony, odczytywał wiadomości. Nikt nie mógł zobaczyć wymalowanego na jego twarzy zawodu, kiedy przez pewny czas nie dostał odpowiedzi.
Bez słowa wyszedł, kiwając przyjacielowi. Yi Fan zrozumiał, podniósł kciuki, wierząc w niego.
***
Szli spokojną drogą, mijając rozbiegane dzieci. Baekhyun był szczęśliwy, spacer przypominał mu Chanyeola.
W każdym z maluchów dostrzegał cechy swojego ukochanego. Śmieszne, duże uszy, wesołe spojrzenie.
Prześliczny głos, nieporadne nogi.
I ta niska koordynacja ruchów, przez którą jeden z maluchów wpadł mu pod nogi, prawie wywracając. Nie przewrócił się tylko dzięki silnym ramionom, trzymającym go w pasie.
- Baekhyun. - Usłyszał, zdumiony. - Wszystko w porządku?
- Chanyeol. - Odszepnął, przegryzając wargę. - Och, Chanyeol.
CZYTASZ
Urozmaicenie | ChanBaek
FanfictionJednak Baekhyun nadal nie wiedział dlaczego. A Chanyeol nie zamierzał mu tego wyjaśniać. *** - Poradzimy sobie. - Jęknął, całym ciałem opadając na sztywnego penisa, niemal natychmiast zaciskając na nim swoje wnętrze, prowadząc do jeszcze głośniejszy...