1.Rozdział 15

467 7 0
                                    


Max

Ciężko jest mi okłamywać swoją własną siostrę, ale co miałem jej powiedzieć? Gdybym powiedział prawdę to by mnie i Adama znienawidziła. Łatwiej było mi jej powiedzieć że będziemy naprawiać samochód, niż że będziemy mścić się na Lucasie. 

Tak jak powiedziałem po 20 minutach Adam był już przed domem. Pośpiesznie chwyciłem skórzaną kurtkę i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu Adama witając się z nim. Podałem mu dokładny adres pod który ma jechać i ruszył. Po kilkunasty minutach byliśmy już w głównym siedlisku mojego gangu. Przekraczając bramę posesji starego magazynu przywitałem się z kilkoma osobami. Od razu skierowaliśmy się do piwnicy z której było słychać krzyki. Czyżby chłopcy się za niego wzięli? -zadawałem sobie to pytanie w myślach. Gdy wszedłem razem z Adamem do pomieszczenia w którym znajdował się Lucas, byłem miło  zaskoczony. Jego morda nie wyglądała już jak z okładki magazynu. Chłopcy dobrze się spisali.

- Cześć szefie! -powiedziało chórem kilka osób 

- Witam -uśmiechnąłem -Słuchajcie to jest Adam -pokazałem w stronę Adama -Będziemy teraz coś ustalać z Lucasem więc prosił bym żebyście nam nie przeszkadzali, rozumiemy się? 

- Tak -odpowiedzieli ponownie chórem i opuścili pomieszczenie 

Podszedłem bliżej Lucasa, patrząc na niego z uśmiechem. 

- Stęskniłeś się? -spytałem 

- Pierdol się -splunął mi pod buty 

- Grzeczniej trochę! -chwyciłem scyzoryk i zacząłem jeździć nim bo jego nodze.

Widziałem jak przeszły go ciarki pod wpływem dotyku zimnego ostrza. Wpatrywał się pustym wzrokiem w Adama, z nadzieją? Czy ten sukinsyn myśli że on mu pomoże!? O nie, grubo się mylisz słonko. Przejechałem mocniej scyzorykiem po jego nodze. Wzdrygnął się. Przykucnąłem przy nim i spojrzałem mu w oczy. 

- Co u twojej siostry Lucas? -uśmiechnąłem się

- N-nie, nie, nie, nie -zaczął powtarzać - Nic jej nie rób proszę... -łzy zaczęły spływać mu po policzkach.

- Gdy ja prosiłem ty pozwoliłeś żeby zgwałcili moją siostrę -warknąłem -Więc czemu mam jej nic nie robić? Ty zraniłeś mi bliską osobę, a ja zranię tobie....

- Nie rób jej nic..... -mówił dławiąc się łzami - Proszę, ona jest w ciąży 

- C-ciąży? -spytałem przełykając rosnącą gule w gardle 

- Tak, proszę... Nie rób jej nic 

- Robię to tylko dla tego że jest w ciąży -warknąłem - Alan pozwól na chwile! -krzyknąłem 

W pokoju prawie że w trybie natychmiastowym pojawił się Alan. 

- Tak, szefie? -spytał

- Przyprowadź dziewczynę -ten jedynie pokiwał głową i wyszedł 

Ponownie skierowałem swój wzrok na Lucasa 

- I co ja mam z tobą zrobić? -westchnąłem, drapiąc się po karku - Ktoś jej pomaga?

- Siostrze? -spytał. Pokiwałem głową -Ja jej pomagam. Jej chłopak zostawił ją jak dowiedział się o ciąży.

Zacząłem mieć straszne wyrzuty sumienia. Gdy zabije Lucasa dziewczyna sobie nie poradzi, tym bardziej z małym dzieckiem przy boku. W sumie on ją tylko porwał, to Liam zgwałcił  Nadie. Panie Boże ciesz się że nie zostawię tej dziewczyny samej z tym. 

- Słuchaj mnie teraz uważnie jasne? -pokiwał głową - Zawrzemy układ. Ja ciebie puszczę wolno, żebyś mógł zaopiekować się swoją siostrą, ale w zamian oczekuje tego że pomożesz mi schwytać Liama. Co o tym myślisz?

- Jeśli ci pomogę, to już więcej się nie spotkamy? -spytał, unosząc jedną brew do góry 

- Tak, dokładnie tak. Zgadzasz się?

- Zgoda -westchnął 

Wziąłem scyzoryk i rozciąłem sznury którymi był przywiązanymi do krzesła. 

- Adam wyciągnij apteczkę z szafki tej u góry -rozkazałem

Chłopak wyciągnął apteczkę z szafki i mi ją podał.

- Ogarnij się trochę, bo jak cie siostra zobaczy to zejdzie mi tu na zawał -westchnąłem. Ten jedynie pokiwał głową i odebrał ode mnie apteczkę.

Po paru chwilach jego twarz wyglądała w miarę dobrze. Gdy drzwi do pomieszczenia się otwarły, Lucas oderwał się od opatrywania swoich ran i ruszył szybkim krokiem w stronę siostry. Trwali w niedźwiedzim uścisku dobre kilka minut. 

- Możecie iść. Jeff was odwiezie -przerwałem panującą cisze 

- Jak będę coś wiedział na temat Liam'a to dam ci znać -mruknął, przytulając siostrę 

***

Podczas drogi powrotnej do domu w samochodzie panowała grobowa cisza. Po twarzy Adama było widać że kurewsko mocno nad czymś myśli. W sumie to i w mojej głowie od pewnego czasu tkwiła pewna ładna brunetka. Mam jej numer, ale nie odważyłem się do niej zadzwonić...  Nawet nie zauważyłem, gdy zatrzymaliśmy się pod domem mojego ojca. Gdy miałem wysiadać przy pomniałem sobie że Adam i Nadia się pokłócili. Szczerze?  Mam już kurewsko dosyć cało dobowego ględzenia o tym że Adam ją zdradził, tym bardziej gdy widzie jak ona i on siebie kochają. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Adama.

- Nie wysiadasz? -spytał

- Yyy.... Co? -spojrzałem na niego 

- Pytałem czemu nie wysiadasz -westchnął 

- Wiesz tak sobie myślałem... -podrapałem się po karku - Rozmawiałeś z Nadią?

- Nie, jeszcze nie 

- Kiedy masz zamiar to zrobić? 

-Jeszcze nie wiem. Może jutro..... -przetarł  dłonią czoło -Boje się że nie będzie chciała mnie wysłuchać 

- Jeśli cie kocha, to da ci szanse na wytłumaczenie tego -uśmiechnąłem się 

- Dzięki stary. 

- Spoko. Dobra lecę, nara -przybiłem z nim piątkę i wysiadłem z samochodu. 

W chodząc do domu, miałem wrażenie że nikogo w nim nie było. Dopiero gdy sprawdziłem zegarek który wskazywały przed 2 w nocy, zrozumiałem że Nadia śpi. Poszedłem na górę by wziąć szybki prysznic i zanurzyć się w cieple mojego łóżka. 

Mała, Wielka Miłość [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz