Rozdział 6.5: Wszystkie stare blizny [Monika]

322 46 131
                                    

Jak Wam się podobają kulisy pracy Moniki dla Milesha? Starałam się nie przekombinować umiejętności piętnastolatki. 

Muszę przyznać, że ten rozdział zaczyna mnie emocjonalnie przerastać, a najtrudniejsze ciągle przed nami, więc jak ktoś chce, to zapraszam do Hoziera w mediach.


♠♠♠


Znów byłam na nogach od trzeciej nad ranem, bo ktoś próbował przeciążyć jeden z serwerów. Koło czwartej szef wszystkich szefów miał do złamania hasło. Milesh dopiero wstał, czy jeszcze się nie kładł? Uporałam się w kwadrans, a gdy się zbierałam, pojawił się Edward i zawalił mnie robotą na kolejną dekadę. Patrzyłam z nienawiścią na czarną teczkę ze złotym inicjałem MM. Ed nakleił na niej czerwoną karteczkę i namalował wykrzyknik. Pielęgnowałam nienawiść do bezpośredniego przełożonego, pijąc kawę i oglądając głupie filmiki.

– Nudzi ci się, Worthon? – Usłyszałam surowy głos Edwarda.

Prawie dostałam zawału. Ściągnęłam z uszu słuchawki i kliknęłam Outlooka, modląc się, by Ed nie dostrzegł tego, co sekundę temu zajmowało jeden z trzech ekranów. Nowy mail od Richarda M. Milesha przykuł uwagę.

– To od Ricka, sir. Pilne. Muszę się tym zająć.

Delikatnie przesunęłam jego teczkę na skraj biurka.

– Zajrzyj do mnie, gdy skończysz. – Ed nie ukrywał wściekłości.

Rick korzystając z faktu, że zostałam pracownicą jego tatusia, domagał się natychmiast wszystkiego na temat Laury Lipskiej. Choć do każdego zadania podchodziłam z umiarkowanym zapałem, to polecenie mną wstrząsnęło. Nie chciałam wyszukiwać informacji o dziewczynie, której zrobi to samo co mnie. Zamknęłam oczy, próbując odgonić wspomnienia mrocznej sypialni z łóżkiem upstrzonym jej zdjęciami. Zdałam sobie sprawę, że drżały mi dłonie, a palce nie trafiały w klawisze. Z trudem zablokowałam komputer i wymknęłam się do łazienki. Przestraszyłam się swojego odbicia. Pozwoliłam sobie na płacz i bezradność. Nie miałam sił w tym tkwić, ale musiałam. Prędzej czy później ktoś zauważy, co się ze mną działo i będę mieć kłopoty. To nie czas by chronić obcą laskę. Przed lustrem stała jedyna osoba, o której bezpieczeństwo musiałam zadbać. Dość z rozważaniami, czy moja praca komuś zaszkodzi. Szkodziła i musiałam dalej ją wykonywać. Zakręciłam wodę, wysuszyłam ręce i z duszą na ramieniu wróciłam do bazy. Opadłam na krzesło bez sił. Kręciło mi się w głowie, gdy puszczałam skrypt napisany przez jednego z chłopaków. Miał wyszukać wszystko, co o Lipskiej wiedział internet. Kolejne rekordy spływały, przeglądałam je pobieżnie. Niemal wszystko dotyczyło jej poszukiwań. Ricka pewnie nie interesowałyby wygładzone oficjalne komunikaty rzeczników Secret Service, które sprowadzały się do tego, że wszystko było ściśle tajne, a działania operacyjne trwały. Zmieniłam kryteria wyszukiwania, aby wyłuskać informacje sprzed zaginięcia, zanim stała się królową portali. Przesłałam kilka ciekawszych linków Rickowi.

Zbierałam się mentalnie do odwiedzenia Eda, ale postanowiłam zalać kolejną kawę. Szef mógłby źle odebrać ziewanie. Chwyciłam kremową kapuczinę spod ekspresu i wróciłam za biurko do analizy wyników wyszukiwania. Pierwszy raz odezwał się telefon na biurku. Zaklęłam, sięgając po słuchawkę. Wylałam sobie kawę na koszulkę!

– Y, halo? – powiedziałam najgłupiej, jak potrafiłam.

– Zapraszam do mnie. Natychmiast! – warknął Edward. Porzuciłam nadzieję na wypicie ciepłego napoju i pobiegłam do przeszklonego gabinetu. – Siadaj, Worthon, a może mam do ciebie mówić Werner?

[Rodzina Milesh 1] Nowe rozdanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz