Przypomnę, że Rodzina Milesh jest adresowana do osób 18+, a dziś dodam, że dla tych o mocnych nerwach. Rozdział będzie ciężki. Wchodzicie na własną odpowiedzialność.
W mediach jeden z moich ulubionych ostatnio Krzysztof Zalewski i piosenka, która idealnie oddaje styl życia Ricka.
♠♠♠
– Nie musisz sprzątać.
Tim niemal zafundował mi zawał, gdy zmaterializował się za moimi plecami. Woda szumiała, radio grało w tle, nie słyszałam go. Opłukałam dłonie z piany.
– Pozwól mi, inaczej zwariuję z nudów.
– Możesz robić, co chcesz, ale powinnaś odpoczywać. Byłaś ciężko chora.
– To dlaczego nie zabrałeś mnie do szpitala?
– Jesteś w Stanach nielegalnie i nie masz ubezpieczenia. Twoja rodzina straciłaby przez to majątek.
– Teraz ty mi wystawisz rachunek, którego w życiu nie spłacę?
– Jesteś moim gościem. Dostaniesz tylko dużo wsparcia i kakao. – Sięgnął do szafki po kubek, który właśnie umyłam.
– Wolałabym informacje.
– Na jaki temat? – Odwrócił się do lodówki.
– Ta teczka z moimi zdjęciami. Co to jest?
Podejrzanie długo wypatrywał czegoś na półce. Westchnął ciężko i zamieszał karton mleka czekoladowego.
– Byłaś nieprzytomna. Nie wiedziałem, czy na coś nie chorujesz lub nie jesteś uczulona. Poprosiłem Ricka, żeby zdobył te informacje.
– Na każdego macie teczkę?
– Wątpię, ale nie próbowałem się dowiadywać. – Wlał mleko, wsypał miarkę kakao i zaczął ubijać pianę. – Tobie też nie radzę.
– Czy w ramach ostrożności mam być więźniem tego apartamentu?
– Nie, jak poczujesz się lepiej, zabieram cię na zakupy. Łap kakao.
Zimne? Skrzywiłam się na samą myśl. Zaraz, czy on zaproponował mi wyjście z więzienia? Mogłabym wezwać pomoc. Już mentalnie kokosiłam się w samolocie do domu. Z ulgą odłożyłam nietknięty napój.
– To już! Chodźmy! – Złapałam go za rękę i pociągnęłam.
– Musimy załatwić ci dokumenty.
Wiedziałam, że będzie jakiś haczyk.
– To potrwa całe wieki! Bez nich nie wyjdę?
– Wyjdziesz, tylko to wypełnij i podpisz. Nie chcemy wkurzać Ricka.
O niczym innym nie marzyłam, ale w tej chwili irytowanie księcia mafii mogło poczekać. Pognałam do gabinetu. Tim udostępnił mi komputer, ale siedział obok, zerkając w ekran znad gazety. W godzinę wszystko było gotowe, a Tim rozpoczął tyradę o zasadach bezpieczeństwa.
– Ufam ci, pamiętaj, ale nie chcę mieć na głowie policji.
Interpol byłby bardziej zainteresowany ich działalnością, ale obiecałam być grzeczną. Zgodziłabym się na wszystko, byle przestać oglądać miasto z perspektywy trzydziestego któregoś piętra i zobaczyć prawdziwy Nowy Jork. Szykował się niezapomniany dzień. Tim poszedł się ogolić, a ja umierałam z nudów. Usłyszałam pukanie do drzwi wejściowych. Tim okupował łazienkę, więc otworzyłam i zamarłam na widok największego faceta, jakiego w życiu widziałam. Jego dłonie mogłyby mnie zmiażdżyć, a głowę miałam na wysokości jego żołądka.
CZYTASZ
[Rodzina Milesh 1] Nowe rozdanie
Novela JuvenilMarcosa i Mata baskijski półświatek nazywał braćmi Milesh. Dwadzieścia lat temu, byli nierozłączni. Mieli tylko siebie. Mówiono, że skoczyliby za sobą w ogień. Dzisiaj już nie są obszarpanymi chłopakami z portu, dzierżą stery w mafijnym biznesie i s...