Kontakt z Nathanielem straciłam jakieś dwa dni temu. Od tamtego czasu nie kontaktowałam się z nim w żaden sposób. Nie odbierał telefonu, ani nie odpisywał na smsy. Co prawda, wczoraj wysłałam tylko jednego, nie chcąc się narzucać. I do tego czasu jeszcze nie odpisał. Rozumiałam, że mógł nie mieć czasu, ale cholera. Odpisanie mi, zajęłoby tylko kilkanaście sekund. Tyle chyba mógł mi poświęcić.
Westchnęłam, słuchając wiadomości w radiu. Nasz perfekcyjny zabójca znowu zaatakował.Tym razem ugodził mężczyznę w serce. Nie miał tyle szczęścia co Amanda. Niestety, ten psychopata mógł dopisać kolejną osobę do swojej listy.
- Prosimy o zwiększenie ostrożności, szczególnie w godzinach wieczornych oraz nocnych - mówiła prezenterka radia.
- Do cholery, co musi się stać, że policja w końcu złapała tego skurwysyna! - krzyknęła mama, uderzając dłońmi o stół. Podskoczyłam na krześle, przestraszona jej niespodziewanym wybuchem. - Ma wymordować całe Phoenix, aż w końcu policja zacznie coś robić?!
- Jak wiadomo, mężczyzna ugodzony wczoraj w nocy w serce był właścicielem jednego ze sklepów na ulicy Baker.
- Jak to możliwe, że tyle posterunków policji nie może go znaleźć? Jak to możliwe, że zawsze uchodzi mu to na sucho? Szukają go w całej Arizonie! Wczoraj zaczęto współpracę nawet z policją z Kalifornii i Nevady - mówiła moja rodzicielka coraz bardziej rozemocjonowana.
- No cóż - mruknęłam, wzdychając ciężko.
- Phoenix, miasto, które zawsze było wolne od niebezpieczeństw, teraz budzi grozę.
Tymi słowami zakończył się reportaż o tych przykrych zdarzeniach. Jakiś facet zapowiedział zaczął zapowiadać pogodę na najbliższe trzy dni, które jak wiadomo i tak będą słoneczne.
Nie mogłam w to uwierzyć. Dwa dni, dwa pieprzone dni temu ktoś próbował targnąć się na moje życie, a teraz kolejna osoba nie żyje. Moje miasto, moje kochane Phoenix, które zawsze uważałam za najbezpieczniejsze miasto w całej Ameryce.
W tej samej chwili zadzwonił telefon. Spojrzałam na mamę, jednak dopiero po upływie kilku sekund uświadomiłam sobie, że to do mnie. Szybko podniosłam się z krzesła i w akompaniamencie piosenki wgranej przez mojego operatora, ruszyłam na korytarz, gdzie znajdowało się urządzenie. Szybko chwyciłam telefon leżący na półce i i przyłożyłam go do ucha, nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Halo? - odezwałam się jako pierwsza.
- Panno Stacy - usłyszałam już dobrze znajomy mi głos. Poczułam jak zawód tym, że to jednak komendant z komisariatu a nie Nate, rósł w moim ciele.
- Czy coś się stało? - spytałam, przygryzając wargę.
- Mogłabyś dzisiaj przyjechać? W miarę możliwości, proszę abyś zrobiła to jak najszybciej.
Miałam już kompletnie dosyć tego miejsca. Układ wszystkich pomieszczeń i korytarzy chyba znałam już na pamięć. Widziałam też, że ususzony kwiatek stoi na parapecie w pokoju przesłuchań numer cztery.
- Oczywiście. Będę za pół godziny.
Po tych słowach usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Spojrzałam na siebie w lustrze, zaciskając dłoń na telefonie. Wykańczała mnie ta sytuacja. Stres robił swoje. Dwa dni temu, gdy stanęłam na wadzę, okazało się, że schudłam trzy kilogramy. Również włosy zaczęły mi jeszcze bardziej wychodzić, co było dla mnie istną katastrofą, ponieważ zawsze miałam problem z wypadającymi włosami.
Schowałam telefon do kieszeni i wciągnęłam na stopy czarne vansy. Wyszłam z domu, a promienie słoneczne uderzyły w moja twarz.
Coraz częściej myślałam o wyprowadzce z tego miasta. Możliwe, że właśnie po tym przestałabym dostawać te chore smsy.
YOU ARE READING
The perfect killer ✔️
RomanceDla ludzi było to morderstwo. Dla niego było to dzieło tworzone przez lata. Dla niego było to arcydziełem.