23. Muszę żyć dalej.

1.7K 129 13
                                    

Minęło kilka dni i jeśli mam być szczera, nadal nie potrafiłam poukładać sobie tego, co działo się w mojej głowie. Nie byłam w stanie tego ogarnąć, nieważne ile o tym myślałam w mojej głowie i tak panował chaos.

Westchnęłam cicho, obracając między palcami długopis. Nie zamierzałam robić z nim nic szczególnego. Potrzebowałam tylko zająć czymś swoje palce i dłonie. Od kilku dni moja noga nie wystąpiła poza mieszkanie Nathaniela i szczerze mówiąc, zaczynałam mieć tego dość. Dusiłam się w tym mieszkaniu, mimo iż ciągle był ze mną któryś z mężczyzn. Miałam wrażenie, że opiekowali się mną jak małym dzieckiem, które było zupełnie bezbronne.

 Po tym, jak opowiedziałam Nate'owi i Davidowi o moim bliskim spotkaniu z Christianem Balem, Nate wpadł w szał. W ten oto sposób powstał pomysł, że gdy on nie będzie mógł siedzieć ze mną w jego mieszkaniu, będzie siedział ze mną David. Chcieli tym ograniczyć możliwość kolejnego mojego spotkania z Balem do minimum. Sądzili, że ich obecność w mieszkaniu powstrzyma Christiana przed kolejną wizytą. Ale czy takiego człowieka mogło coś powstrzymać? 

Cholerny Christian Bale był cholernym szefem cholernego gangu w cholernym Phoenix. Czasami myślałam, że naprawdę byłoby lepiej, gdybym dawno temu wyprowadziła się z tego miasta. Najlepiej na drugi koniec Ameryki. 

W głowie cały czas miałam słowa Bale'a. Nie potrafiłam ich rozwiązać, jednak wiedziałam, że miało to powiązanie z moją przeszłością. Nie trzeba było mówić mi, że chodziło o śmierć mężczyzny, do której ja sama zresztą doprowadziłam. To było logiczne. Czy w dniu, kiedy zabiłam tamtego faceta, zadarłam z mafią? Czy ten facet był z nimi jakoś powiązany? Jeśli tak, to dlaczego Bale odezwał się do mnie dopiero teraz, a nie wcześniej. Tamto zdarzenie miało miejsce dokładnie pięć lat temu. Zostało dawno zapomniane. Dlaczego więc po tylu latach ktoś znowu zaczął w tym grzebać? Moje pytania zostawały bez odpowiedzi, co było niezwykle frustrujące. Moje życie w ostatnim tygodniu zmieniło się w jedną wielką niewiadomą. Nie mogłam być pewna niczego. Nie mogłam ufać temu, co jeszcze nie tak dawno temu brałam za pewnik. 

Jak widać nie miałam komu nawet zaufać, gdyż każdy miał coś za uszami. Miałam wrażenie, że nikt w tym mieście nie był szczery.

Przygryzłam wargę, zaciskając palce na długopisie. Słyszałam jak David, który aktualnie znajdował się w mieszkaniu Nathaniela, krzątał się po kuchni. Przez te kilka dni zdążyłam go poznać całkiem dobrze, gdyż spędziliśmy ze sobą dobre kilkanaście godzin. Dowiedziałam się o mężczyźnie najważniejsze informacje, jednak czy mogłam w nie wierzyć? Miałam nadzieję, że tak. Musiałam mu zaufać. Musiałam zaufać mu tak samo, jak zaufałam Nathanielowi. Bo siedzieliśmy w tym we trójkę. W dniu, kiedy zobaczyłam jak Nathaniel zabija człowieka, niewidzialna więź połączyła całą naszą trójkę. Była to więź nierozerwalna, której pod żadnym pozorem nikt nie mógł próbować zerwać. Bo mogło się to źle skończyć. 

Myśl, że Nathaniel zajmuje się tym, czym się zajmuje, przestała być dla mnie tak bardzo przerażająca. Nadal, gdy tylko o tym pomyślałam po moich plecach przebiegały zimne dreszcze. Jednak nie reagowałam tak, jak na początku. Powoli zaczynałam rozumieć, dlaczego to robił. Im dłużej o tym myślałam, tym mniej złe mi się to wydawało. Nate potrafił tak namącić mi w głowie, że zaczynałam zupełnie zmieniać zdanie w niektórych sprawach. 

I jeśli to oznaczało, że byłam popieprzona, to nie zamierzałam się tego wypierać. 

Bo w głębi mnie, czułam, że gdzieś tam Nathaniel może mieć racje. 

Dzwonek do drzwi wybudził mnie z transu, w którym trwałam. Moja głowa odwróciła się w stronę korytarza. Szybko poderwałam się z kanapy, odrzucając na bok długopis i ruszyłam w kierunku drzwi, by je otworzyć. Nim jednak zdążyłam do nich dojść, David już przy nich stał. 

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now