4. Zgaduję, że ty musisz być Nate.

3.1K 233 96
                                    

- STAAAACY! - krzyk dziewczyny mojego brata rozniósł się po korytarzu. Uśmiechnęłam się szeroko na widok Amandy i pobiegłam w jej stronę.

Ta dziewczyna to skarb i od zawsze mówiłam, że mój brat kretyn na nią nie zasługiwał. Była to urocza blondynka z oczami błękitnymi jak niebo. Szczupła i wysoka, czego nie raz jej zazdrościłam, mimo, że sama do najniższych nie należałam. Amanda była chodzącym dobrem. Wszystkich zarażała swoją dobrą energią, tak samo jak jej dobry nastrój udzielał się każdemu, z kim tylko się widziała.

- Cześć, Amy - powiedziałam, tuląc do siebie dziewczynę. Nie widziałyśmy się od dwóch tygodni, przez co miałyśmy dużo do nadrobienia.

A wszystko przez to, że dziewczyna mieszkała w mieście oddalonym od Phoenix o prawie pięćdziesiąt kilometrów. Może i nie jest to aż tak duża liczba, ale zważywszy na to, że dziewczyna studiowała i pracowała w korporacji, miała naprawdę mało czasu na spotkania ze znajomymi. Często też to wszystko odbijało się na jej związku z moim bratem, ale mimo tego, jakoś dawali radę. Byli razem od prawie dwóch lat i pomimo tych wszystkich kłótni, zapowiadało się, że będą ze sobą jeszcze długie lata.

Pomimo, że ten pajac na nią nie zasługiwał, życzyłam im jak najlepiej.

- Tęskniłam, laska - zaśmiała się, mocno mnie do siebie przytulając. - Mam ci tyle do opowiedzenia, Jezu.

- Przypominam ci, że masz chłopaka, z którym nie widziałaś się od czterech dni. Tak tylko mówię - wtrącił się mój brat, prychając.

- Och, cicho bądź, Dylan - wywróciłam oczami. - Chociaż raz daj mi się nią nacieszyć - dodałam, a Amy zachichotała pod nosem.

- Ale to moja dziewczyna! - rozłożył ręce na boki. - Znajdź sobie w końcu chłopaka, co zostawisz mi Amy - burknął. Prychnęłam pod nosem na jego słowa.

- Mamy godzinę, aby się przygotować. Spokojnie, Alicii nie ma w domu - oznajmiłam, na co dziewczyna odetchnęła z ulgą. Nigdy nie lubiła mojej siostry, tak samo jak i Alicia nie lubiła jej. Zresztą, moja ukochana siostra mało kogo lubiła, po za swoim snobistycznym towarzystwem idealnych facetów i perfekcyjnych kobiet.

- Cudownie.

Złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam ją w kierunku schodów, zupełnie ignorując krzyk mojego brata, który wrzeszczał, że mam oddać mu jego dziewczynę. Obydwie śmiałyśmy się pod nosem jak głupię.

Otworzyłam przed nami drzwi, a Amy od razu zrzuciła ze swojego barku torbę podróżną. Czyli zostawała na noc. Świetnie. Impreza zapowiadała się coraz lepiej. Alicii nie było, więc nikt nie mogł nam truć nad głową, Amy w końcu przyjechała w dodatku miała przyjść Mara.

Tylko ten Nate... Wiedziałam, że przy nim nie będę mogła się wyluzować tak bardzo, jakbym chciała. A może to i lepiej? Może przynajmniej znowu nie zaliczę zgonu i nie upiję się tak, że następnego poranka będę umierać.

- Opowiadaj. Kim jest Nathaniel? Dylan mówił mi, że to chyba twoj chłopak. Dlaczego nie powiedziałaś mi o nim, gdy ostatnio rozmawiałyśmy przez telefon? Ukrywasz go przede mną? Przecież wiesz, że mi możesz zaufać - mówiła Amanda, na co cicho jęknęłam.

Mój brat naprawdę kopał sobie dzisiejszego dnia grób.

- Amy, uspokój się. Nie mam żadnego chłopaka. Dylan jest po prostu kretynem.

- Ale chyba sobie nie wymyślił tego Nate'a? - dziewczyna uniosła brwi, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Westchnęłam ciężko i zamknęłam drzwi. Podeszłam do łóżka i zajęłam miejsce na jego skraju.

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now