28. To straszne co dzieje się w Phoenix.

1.7K 104 24
                                    

Ostatnie dni były nadzwyczaj spokojne. Dziwiło mnie to, gdyż od dłuższego czasu w moim życiu nie było czegoś takiego jak spokój. Dawno temu wyrzuciłam ten wyraz se swojego słownika, gdyż nie było mi ono kompletnie potrzebne. Moje życie było jedną wielką akcją, walką o życie i przetrwanie. 

I może cieszyłabym się z tego spokoju, gdyby nie sytuacja, która była dla mnie wręcz załamująca. Wpędzała mnie w obawy i lęki. Cieszyłabym się ze spokoju, gdybym nie czekała na odwet grupy, której Christian był szefem. Spokój ten można było nazwać ciszą przed burzą. Bo każdy wiedział, że tamci ludzie w końcu przyjdą. Ale nikt nie wiedział kiedy, gdzie i w jaki sposób. I to było najbardziej martwiące. Sprawiało, że idąc po ulicy co chwilę się oglądałam.  

Sprawa tych morderstw nie została nagłośniona w telewizji, ale każdy kto miał wiedzieć, wiedział, że policja zajęła się sprawą. Nikt nie był na tyle odważny by nagłośnić sprawę Christiana Balea, ponieważ każdy wiedział, kim tak naprawdę był. 

Przełączyłam stację w radiu, wzdychając cicho. Nathaniel prowadził auto, będąc na tym zupełnie skupiony. Jego palce wystukiwały rytm muzyki na kierownicy. Ponownie westchnęłam, odwracając głowę w jego stronę. Uwielbiałam go, uwielbiałam go całego. Z całym tym gównem, w które mnie wciągnął.Zamrugałam kilkakrotnie, opierając głowę na zgiętej ręce, którą oparłam o drzwi. 

- O czym myślisz? - spytałam. Nate od razu odwrócił głowę w moją stronę i wzruszył obojętnie ramionami. 

- O niczym ważnym - odpowiedział. - Martwi mnie tylko jedno. 

Och, chciałabym mieć tylko jedno zmartwienie na głowie. Naprawdę. 

- Co masz na myśli? - dociekałam. Na ustach Nathaniela pojawił się krzywy uśmiech. Mężczyzna zmienił bieg i ponownie na mnie spojrzał. 

- Co jak twoja mama mnie nie polubi? 

Słysząc jego pytanie, automatycznie parsknęłam śmiechem. Po prostu nie mogłam się powstrzymać od tego aby to zrobić. 

- Morderca przejmuje się tym, że moja mama może go nie polubić - parsknęłam. - No nie wierzę. 

- To nie jest śmieszne - zmarszczył brwi, przekrzywiając lekko głowę w prawo. - To całkiem poważna sprawa. I się nie śmiej - posłał mi ostrzegawcze spojrzenie, kiedy ja próbowałam opanować śmiech. Okej może to nie było aż takie śmieszne, ale widząc jego poważną minę, całe to zamyślenie to stawało się już całkiem komiczne. 

- Naprawdę się tym przejmujesz? Nate, jesteśmy dorośli - przewróciłam oczami. - To nie podstawówka, żeby bawić się jakieś śmieszne podchody. Nie polubi to nie i tyle - wzruszyłam ramionami. 

- Mimo wszystko, chciałbym aby matka mojej kobiety mnie lubiła - mruknął, skręcając w drogę, która prowadziła już bezpośrednio do mojego domu. Poczułam przyjemne ciepło, kiedy usłyszałam jakiego określenia użył. 

Moja kobieta, jak to ładnie brzmiało w jego ustach. 

Pokręciłam głową z uśmiechem na ustach, ale gdzieś z tyłu głowy przypomniała mi się rozmowa z moja matką, zanim jeszcze zaczęłam umawiać się z Nathanielem tak oficjalnie. Wtedy też się umawialiśmy, ale w sumie dopiero od niedawna można powiedzieć, że chyba tworzymy normalny, prawdziwy związek. Znaczy, może nie do końca normalny, ale mieliśmy swój urok. 

Pamiętałam bardzo dobrze słowa matki, którymi raczyła mnie, siedząc u mnie w pokoju. 

Nie podoba mi się ten facet, Stacy. Mam złe przeczucia. Wycofaj się z tego póki możesz. 

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now