26. Chcesz żebym przeprosiła?

1.3K 106 10
                                    

Gardło miałam zaciśnięte z taką siłą, iż nie potrafiłam nawet nabrać do płuc powietrza. To, co zobaczyłam dosłownie ścięło mnie z nóg. Przebiegłam wzrokiem przez całe pomieszczenie opuszczonej fabryki i zacisnęłam dłonie w pięści, czując jeszcze większy napływ złości, niż wcześniej. 

Co to, kurwa miało znaczyć?

- Stacy! - uradowany głos Christiana dotarł do moich uszu. Mężczyzna klasnął ochoczo w dłonie i patrząc na mnie, uśmiechnął się szeroko, a ja nagle poczułam chęć zmazania mu tego uśmieszku z twarzy. - Cenię u ludzi punktualność. Masz u mnie dużego plusa, Stacy. 

- Co to, kurwa, ma być? - warknęłam, nie myśląc długo nad swoimi słowami. Czułam tak ogromną złość, że nie byłam w stanie nawet opisać jej słowami. David pojawił się przy moim boku i kątem oka zauważyłam, jak rozchyla usta w zdziwieniu. 

- Oh, jest i David! Kopę lat, nieprawdaż, przyjacielu? - spytał Bale, patrząc na stojącego obok mnie Davida. Widziałam jak mój szef zaciska nerwowo pięści i uświadomiłam sobie, że tych dwóch musiała łączyć historia, o której wiedział mało kto. Patrząc na reakcję Davida, nie trudno było się domyślić. 

- Nie tęskniłem jakoś szczególnie - odpowiedział z przekąsem facet. - Czego chcesz, Bale? 

- Poczekaj - przerwałam gwałtownie, chcąc aby to na moje pytanie, Christian odpowiedział jako pierwszy. - Gdzie jest mój brat? - mój głos był ostry niczym brzytwa. - Gdzie, do kurwy nędzy, jest Dylan?! - mój krzyk słychać było chyba w drugiej połowie miasta. 

Ale to nie moja wina. Bo kiedy ujrzałam stojący na niedużym stoliku komputer z kilkoma podłączonymi do niego kablami, monitor i dwa nieduże głośniki, zrozumiałam jedno. 

Dałam się wrobić. 

Tak naprawdę nie było tutaj Dylana. Dylan musiał siedzieć w domu, a ja jak ostatnia kretynka dałam się wrobić. Przyjechałam tutaj, chcąc go uratować, a wyszło na to, że zostałam oszukana. Wpadłam w pieprzoną pułapkę Christiana a ja połknęłam jego haczyk bez problemu. Uderzył w najczulszy punkt i udało mu się. 

- Cóż, myślę, że spędza miło czas ze swoją dziewczyną - Bale obojętnie wzruszył ramionami. - Cieszę się, że postanowiłaś do nas dołączyć, Stacy. 

- Okłamałeś mnie - powiedziałam niezbyt mądrze, mężczyzna parsknął cicho pod nosem. 

- Źle to określiłaś. Ja po prostu nie powiedziałem ci całej prawdy - mrugnął w moją stronę, podchodząc nieco bliżej naszej dwójki. 

- Przestań zgrywać pajaca, Bale - powiedział poważnie David. - Mów czego chcesz - zażądał. 

- Cierpliwość jest czasem złotem, David - odpowiedział mu, spoglądając na niego. - Ale ty nigdy tego nie rozumiałeś. Zawsze działałeś pochopnie co nie raz sprowadziło cię na dno. Co słychać u Clarissy?

I wtedy na twarzy Davida ujrzałam coś, czego nie dane było mi widzieć nigdy wcześniej. Jego twarz wygięła się w grymas bólu i smutku, że aż łamało to serce. David zacisnął nerwowo szczękę, ale i tak widziałam, jak zareagował na to imię, mimo iż usilnie starał się to zakryć pod maską, którą próbował przyjąć. 

- Widzę, że nie jesteś skory do rozmowy, mój przyjacielu - zaśmiał się Bale. Rozchyliłam lekko wargi, spoglądając na twarz Davida. Wyglądał, jakby nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Co się stało z tym Davidem, który zawsze rzucał nieśmiesznymi żartami? 

Wtedy on również nie przypominał siebie. Zupełnie jak ja. Byliśmy innymi ludźmi. Jeden moment sprawił, że zmieniliśmy się tak bardzo, że sami nie mogliśmy się poznać. 

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now