18.

780 34 14
                                    

Shawn miał samolot do Toronto tuż po ósmej rano. Zostawił mnie samą przed spotkaniem z rodzicami. Naprawdę nie miałam ochoty jechać do domu, ale obiecałam to Shawnowi i w sumie chciałam mieć później święty spokój. I tak już czułam się wykluczona z rodziny, a po moim ekspresowym pobycie w szpitalu powinnam im chociaż powiedzieć czemu tam byłam.

Oczywiście nie powiedziałam im całej prawdy. Shawn przez telefon powiedział rodzicom, że źle się poczułam i zasłabłam, nie powiedział, że otarłam się o zawał przed trzydziestką. Oczywiście nasłuchałam się jaka jestem nieodpowiedzialna, że doprowadziłam do takiego stanu.

**

Lot do LA był krótki i męczący, przebukowany z wczorajszego wieczora na dzisiejszy poranek w ostatniej chwili. Wiązało się to z tym, że lecieliśmy klasą ekonomiczną. A trzeba było poprosić Shawna o wypożyczenie pywatnego odrzutowca z jego agencji. No cóż. Bitą godzinę słuchałam kłótni młodego małżeństwa, on zarzucał jej oziębłość a ona jemu brak zainteresowania. Wychodziło w sumie na to samo ale cóż... Byłam ostatnią osobą w tym samolocie, która miała prawo coś powiedzieć na ten temat, więc skupiłam się na czytaniu książki.

**

-Alex.
-Co.
-Veronica mnie zabije.
-Twoja przyjaciółka?
Wychodząc z hali przylotów dotarło do mnie, że nie zadzwoniłam do V. a ona była jedną z osób na liście nieodebranych połączeń z tej feralnej nocy.
-Czeka nas prawie czterdzieści minut drogi, możesz zadzwonić z taksówki.
Dodał stukając palcami w telefon. Jakim ułatwieniem życia był Alex, nie musiałam martwić się o taksówki, logistyke, wydawcę i nawet postanowił, że przypilnuje moich spraw na uczelni. Żyć nie umierać.

-Hej V.
-"Hej V.? Hej V."?!
Ronnie była wściekła. Chociaż to określenie było zdecydowanie za lekkim.
-Ja...
-Miałaś zawał i kurwa nawet to mnie nie zadzwoniłaś!
Krzyczała.
-Skąd...
-Mendes do mnie zadzwonił o drugiej w nocy! Kurwa. Ja miałam prawie zawał jak mi to powiedział!
-Veronica...
-Nie Veronicuj mi tu.
Przerywała mi każde zdanie. Robiła tak, gdy jej wkurwienie osiągało apogeum.
-Gdzie ty teraz jesteś? W Toronto?
-W Los Angeles. Przed chwilą wylądowałam.
Nawet przed mamą nie musiałam się tak spowiadać i łajać jak przed nią.
-Shawn obiecał mi, że zabierze cię do Toronto, żebyś się zregenerowała.

Czułam chłód bijący z telefonu.
-V. dobrze wiesz, że to nie jest możliwe. Zostało mi półtorej tygodnia touru. Nie mogę tego porzucić, wydawca zerwie ze mną kontrakt.

W sumie nie byłam pewna tego ostatniego, bo to Alex zajmował się takimi sprawami, ale dodało to dramatyzmu.
-Emma. Będziesz sama do końca touru. Biorę urlop i lecę do ciebie. Gdzie będziesz po LA?
-Nie będę.
-Alex się nie liczy.
Burknęła i normalnie słyszałam jak przewraca oczami.
-Shawn będzie jutro w Nowym Orleanie.
-Co właściwie między wami teraz jest?
Jej ton się zmienił.
-Nie wiem.
-Kurwa Emma!
Krzyknęła na mnie, aż zadzwoniło mi w uchu.
-A wiesz, że żyjesz?
-Ostatni raz, gdy sprawdzałam to miałam stan przedzzawałowy.
Obie się zaśmiałyśmy.
-Przyleciał do ciebie do Vancouver?
-Właściwie...
Ukrywaliśmy się przed wszystkimi. Wiedzieli tylko Alex i Andrew o tym, że wróciliśmy do siebie. No i moi rodzice. No i w sumie kilka milionów ludzi na te chwilę... Kurde.
-Emma.
Ponaglała mnie, słyszałam podniecenie w jej głosie.
-W Toronto spędziliśmy trochę czasu...
-Masz na myśli seks.
-Nie, V. W Toronto nie uprawialiśmy seksu. Całowaliśmy się i w sumie Shawn przyszedł do mnie w nocy...
-I uprawialiście gorący seks z tęsknoty.
Nakręcała się.
-Nie. Ale nastepnego dnia przyleciał do mnie do Montrealu.
-Co?!
Słyszałam te jej ekscytacje tyle razy, że wiedziałam, że albo biega teraz po mieszkaniu jak poparzona, albo podskakuje na łóżku.
-Dwa razy.
-Emma!
Teraz już byłam pewna, że biega po mieszkaniu, bo słyszałam Jordana w tle, który kazał jej się uspokoić.
-I potem dwa razy w Vancouver.
-Poleciał z tobą do Vancouver?! Jesteście cały czas razem od koncertu na Rogers Centre?
-Tak. Ale przed trzecim razem w Vancouver wylądowałam w szpitalu. Za dużo nieziemskiego seksu z Shawnem Mendesem.
-O moj Boże, E. W końcu. Tyle czekałam na to, aż do siebie wrócicie.

The Painter II: Niebo się nie zmienia.   // Shawn Mendes ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz