1.

1K 33 13
                                    

Wiosna w Cambridge była inna niż w Vancouver. Powietrze było bardziej wilgotne, więc każdego ranka za oknem witała mnie tajemnicza mgła.

Mijał pierwszy miesiąc stypendium. Był kwiecień, zaczynały kwitnąć pierwsze wiosenne kwiaty na uczelnianych klombach, drzewa obsypywały się zielonymi listkami. Codziennie, gdy przemykałam pod rozłożystymi dębami na stołówkę, moje uszy cieszył śpiew ptaków. Życie w Cambridge było niczym dzień do nocy w porównaniu z życiem w Toronto. Chociaż tutejsze szkolnictwo wyższe kulało i studentów traktowało się po macoszemu, to podobało mi się tu. W Anglii byłam prawie anonimowa. Nikt nie pytał mnie o Shawna...

Opuszczałam Toronto ze strzaskanym sercem. Nie rozstaliśmy się oficjalnie, ale nie mieliśmy ze soba kontaktu, oprócz odruchowych polubień na Instagramie i Tweeterze. Kilka razy odpowiedział na moje stories, ja kilka razy skomentowałam jego zdjęcia z trasy. Trasa po Europie trwała w najlepsze. Odwiedził już tyle wspaniałych miejsc, a ja na bieżąco śledziłam wszystko. Teraz czekał go koncert w Polsce, a następnie w Szwajcarii. Wielokrotnie łapałam się na tym, że chciałam napisać do niego po koncercie z gratulacjami fantastycznego występu. Piosenka, która napisał dla mnie nie ujrzała światła dzienniego. I to, za każdym razem przypominało mi, że mam do niego nie pisać.

W Cambridge mieszkałam w akademiku z dwiema angielkami - Theresą i Catherine. Dziewczyny zwracał się do siebie "Tee" i "Cate", więc i ja tak do nich mówiłam. One wołały na mnie "Kanada", gdy się zawieszałam. Na moje nieszczęście obie były fankami Mendesa, więc przez pierwsze dni tak maglowały mnie na jego temat, że miałam zamiar iść prosić o przeniesienie. Ale odpuściły w dniu, w którym rozpłakałam się na całego, gdy po raz kolejny dopytywały się o to, co jest między mna a nim. Nie miałam pojęcia czy w ogóle coś jeszcze między nami jest.

**

Tuż po ostatnim wykładzie, gdy wracałam do akademika dopadła mnie Cate.
-Hej, Kanada!
Usłyszałam jej wołanie. Biegła od strony budynku, gdzie wykładano medycynę. Jej chłopak tam studiował.
-Co tam, Cate?
Zapytałam uprzejmie przyciskając do siebie gruby segregator. Było trochę chłodno, a ja nie wzięłam swetra z pokoju.
-Moja koleżanka nie może iść na koncert. Chcesz iść ze mną i Tee?
-Jasne. Czemu nie, rozerwę się trochę.
-Tylko, że to w Londynie. Ponad godzinna jazda autem.
-Nie licz na mnie jako na kierowcę.
Zaśmiałam się.
-Jeżdżenie po lewej stronie to jakaś abstrakcja.
-Tee będzie prowadziła. Ona jedyna z nas ma tu auto.

**

Po dwudziestej drugiej znów organizowałam sobie spacer żalu. Dziś Shawn wystąpił w Krakowie w Polsce. Był tam pierwszy raz w życiu, a ja miałam też z nim tam być i zobaczyć tego słynnego Smoka Wawelskiego. Swoją drogą, ciekawe legendy mieli Polacy. Kiedyś wybiorę się tam i sama zobaczę tego smoka.

Zalogowałam się do mojego fake konta na Facebooku i otworzyłam rozmowę z dziewczynami z Vancouver, z którymi miałam spotkać się na koncercie. Dla nich byłam Paulą, dwudziestoletnią studentką administracji. I mimo, że nigdy mnie nie widziały to wierzyły mi. Na grupowym czacie była już gotowa relacja z koncertu i z M&G. Shawn wyglądał idealnie - jak zwykle. Ale oprócz zdjęć i filmów rozgorzała jakaś dyskusja.

 Ale oprócz zdjęć i filmów rozgorzała jakaś dyskusja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
The Painter II: Niebo się nie zmienia.   // Shawn Mendes ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz