14.

564 32 12
                                    

Zostałam sama w wielkim pustym mieszkaniu. Kazałam zabrać V. wszystkie testy i je zutylizować zdala ode mnie. Nikt nie mógł się dowiedzieć co się wydarzyło tego sierpniowego wieczora. Nigdy wcześniej nie byłam tak przerażona jak przez te dwie minuty czekając na wynik. Siedziałam skulona w łóżku Johna i patrzyłam przez okno na nowojorską, nocną panoramę. W głowie dudniło mi to jedno słowo, które powiedziała Veronica. Teraz, gdy zostalam sama, zastanawiałam się czy właśnie to słowo chciałam usłyszeć.

**

Alex praktycznie na przysłowiowym kolanie opracował tour po całych stanach i Kanadzie z moją książką. W ciagu czterech tygodni miałam być w szesnastu miejscach i jak się okazało - wydawnictwo płaciło mi za każde spotkanie autorskie i za każdą podpisaną książkę. Nie mam pojęcia jak oni mieli zamiar to liczyć, ale Alex zapewniał mnie, że "moja w tym głowa, żeby wszystko wyszło na plus". Więc się nie martwiłam, tym bardziej, że niebawem miałam mieć co innego na głowie. Mój manager zadbał nawet o to, by jedno ze spotkań - to w Toronto - odbyło się od rana w dzień koncertu i to w galerii na uniwersytecie, a nie w ksiegarni jak pozostałe. Moja kariera zawodowa nabierała rozpędu.

**

Pierwszym punktem był Boston zaledwie trzy dni od spotkania z czytelnikami na nowojorskim Brooklynie. Veronica postanowiła ze mną jechać. Boston nie był daleko i choć Alex poleciał samolotem, my wybrałyśmy się jej autem. Pogoda była piękna, słońce świeciło na bezchmurnym niebie, a lekki wiatr smagał gałęzie. Powoli czuć było, że jesień jest tuż za rogiem.

-Powiesz Johnowi?
Zapytała V. g skończyła się piosenka Aerosmith i w radiu, zdesperowanym głosem jakaś kobieta reklamowała maść na naczynka na twarzy.
-Nie, nie wydaje mi się.
-Może jednak powinnaś?
Patrzyłam przez okno na wzgórza porośnięte gęstym lasem.
-Nie. Po co? Boję się jego reakcji. Nie rozmawialiśmy wcześniej na ten temat.
Mówiłam, krótkimi zdaniami.
-Ja bym powiedziała na twoim miejscu. Kiedyś się może wydać.
Stukała palcami w kierownicę w rytm "High hopes".
-Do tego czasu pewnie...
Chciałam powiedzieć, że nie będziemy już z Johnem parą, ale wtedy mój telefon zadzwonił a na ekranie wyświetliła się twarz Johna.

-Czy ty oszalałaś?
Zaczął rozmowę.
-Cześć i zależy o co chodzi.
Nie bardzo rozumiałam jego atak.
-O GQ.
-Nadal nie rozumiem.
Spojrzałam kątem oka na V. a ona wzruszyła ramionami.
-Właśnie dotarło do mnie, że GQ zaprosiło cię na okładkę.
-I co w związku z tym? Chcą napisać o mnie.
Patrzyłam w ekran telefonu na jego zdenerwowaną twarz.
-I masz zamiar się rozebrać tam.
-O przepraszam. To ty wrzuciłeś na swój Instagram moje praktycznie nagie zdjęcie. Byłam na nich w mikro majtkach i przykryta twoim kapeluszem. Co za różnica czy to IG czy GQ?
-Duża.
Warknął krótko a ja uniosłam zdziwiona brwi.
-Ty tak na serio?
-Gdzie jesteś?
Burczał niezadowolony.
-W aucie.
-Gdzie jedziesz?
-Co ci John? Co to za sprawdzanie?
Patrzył bez wyrazu.
-Do Bostonu na drugie spotkanie autorskie. Zadowolony?
Przewróciłam oczami.
-Będę jak zrezygnujesz z rozkładówki.

Koniec rozmowy. Nie będziemy w ten sposób rozmawiać na odległość. Udałam, że zacina się obraz, że gubię zasięg i po chwili zakończyłam rozmowę.

-Co to było, Emma?
Ronnie była zszokowana.
-Ile razy zdarzył się ten brak szacunku?
-Dwa.
Odpowiedziałam krótko. Nie mówiłam jej o pierwszym. Mówiłam jej tylko dobrych rzeczach jakie robił John. Miałam głupia nadzieję, że jeśli pominę jego wady to one w końcu znikną. Byłam naiwną, zapatrzoną w niego fanką. Czyżby zaczęło to do mnie docierać? Te całe zareczyny to była głupia zagrywka, infantylna gra w stylu "teraz ja mam twoją zabawkę i mi jej nie zabierzesz".
-Emma.
-Odpuść.

The Painter II: Niebo się nie zmienia.   // Shawn Mendes ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz