5.

691 27 3
                                    

Cate postanowiła zostać na wsi aż do niedzieli i w niedzielny poranek wsiąść dopiero do pociągu. Ja w piątek rano zapakowałam się w pociąg i z Liverpoolu poleciałam do Londynu do Tee. Taka podróż była o wiele krótsza, chociaż równie męcząca. Miałam tego pecha, że za mną siedział nadpobudliwy pięciolatek i cały lot kopał w mój fotel. Myślałam, że i jego i jego matkę rozerwę na strzępy, ale hamowałam się bo w samolocie jedna z nastolatek rozpoznała we mnie dziewczynę Shawna Mendesa więc musiałam się zachowywać.

Na lotnisku w Londynie czekał na mnie Michael a nie Tee, która dwa dni wcześniej rozstała się z chłopakiem więc leczyła smutki wódką. Oczywiście nie powiedziała nam o tym, dopiero Michael to zrobił, gdy odbierał mnie z lotniska.
-Wszystko z nią w porządku? W sensie wiem, że sercowo nie, ale fizycznie.
-Leży i leczy kaca. Wróciła nad ranem i śpi w moim mieszkaniu.
Jechaliśmy wąskimi uliczkami starej części Londynu. Dzień był ponury i deszczowy. W wielu książkach, które czytałam tak właśnie opisywano Londyn - deszczowy, mglisty i szary. Gdy Michael zatrzymał auto na czerwonym świetle zauważyłam ciekawy budynek. Widziałam w nim kolejny element do mojej książki więc wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Przerysuję go w wolnej chwili. I wtedy mnie olśniło. Moja praca na koniec stypendium. Już wiem co zrobię, stworzę książkę o swoich podróżach i przeżyciach. Sama szkice bez opisów, jedynie może krótka nazwa miejsca. Myślałam, żeby zacząć pracować nad nią dopiero, gdy wrócę do Toronto, ale przecież co stało na przeszkodzie żeby zrobić to już teraz? Miałam cały maj by doprowadzić to do końca.

**

Theresa trzymała się nawet nieźle. Michael uważał, że młodsza siostra nie trzeźwieje od wtorku kiedy zostawił ją chłopak. Londyńczykowi nie pasował weekendowy związek, bo on studiował na podrzędnej uczelni w Londynie, a Tee godzinę drogi od Londynu. No rzeczywiście duża przeszkoda, ale ja po swoich przeżyciach z Shawnem wolałam się nie wypowiadać.

Reszta piątku minęła na tym, że Tee albo płakała albo szukała w internecie jak stworzyć działającą laleczkę Voodoo. Miałyśmy wieczorem wyjść na drinka ale zamiast tego moja współlokatorka wygoniła brata z jego własnego dwupokojowego mieszkania z widokiem w sumie na nic, do sklepu po alkohol i mrożone frytki. I tak siedziałyśmy, piłyśmy wódkę z cola i jadłyśmy smażone w głębokim tłuszczu frytki. Jeszcze będzie tak, że nie zmieszczę się w sukienkę na wesele Marie.

**

W sobotę rano na progu mieszkania Michaela pojawiła się nikt inny jak Catherine. Mike przerażony płaczem i ilością alkoholu jaki poprzedniego wieczoru się przelewał, zadzwonił do ostatniej z naszej trójki po pomoc. Cate była z nas najbardziej rozsadna, to też od razu wyciągnęła nas z mieszkania. Ledwo żyłam, Tee wyglądała jak zombie, a Cate świeża niczym poranna rosa na wrzosowisku klaskała w dłonie zachęcając nas do szybszego kroku.
-Czy ci kurwa na tej wsi rozum odjęło?
Jęczała Tee opierając się o mur sklepu z pieczywem.
-Och... Oddam duszę za jeszcze ciepłą bułkę z białej mąki z duża ilością glutenu i laktozy.
Patrzyłam przez witrynę do środka piekarenki.
-Nie tu. Idziemy nad rzekę do baru.
Powiedziała hardo.
-Do baru? Dopiero na nas krzyczałaś, żeśmy degeneratki.
Patrzyłam na nią zaskoczona.
-To bar na kaca. Znalazłam go na facebooku. Podają jedzenie, które leczy kaca.

**

Siedziałyśmy przy stoliku pełnym parującej jajecznicy, bekonu, słodkich bułek, ptysi, owoców i kawy.
-Ta ilość tłuszczu i cukru zapcha nam wszystkie żyły i umrzemy przy tym stole.
Jęknęłam widząc to całe jedzenie. Jak tak dalej pójdzie to naprawdę będę zmuszona szukać na szybko sukienki na wesele. Dobrze, że chociaż Shawn będzie wyglądał jak młody bóg w garniturze. Nie mogłam się już doczekać wesela właśnie pod tym kątem.
-Emma, mówiłaś Tee, gdzie wybierasz się w piątek?
-Do Rzymu.
Tee popatrzyła na mnie nieprzytomnie.
-Teraz w piątek?
Kiwnęłam głową.
-Nie miał przelecieć do ciebie ktoś z Toronto w piątek?
Złapałam się za głowę.
-Doktor Salterzman. Kurwa. Zapomniałam. Co teraz?
Matt miał przelecieć w piątek i pomóc mi z przygotowaniem pracy na zakończenie stypendium. Nie wiedział, że mam już pomysł i część materiałów. Towarzyszki patrzyły na mnie zaciekawione i czekały co powiem. Ale ja nie miałam bladego pojęcia co powiedzieć. Opera jest w sobotę wieczorem, mogę przebukować lot na sobote koło południa i wrócić w nocy prosto do Cambridge a nie do Londynu. Ze stolicy były wygodniejsze loty, ale co mi tam, przemeczę się w klasie ekonomicznej, to tylko dwie godziny lotu.

The Painter II: Niebo się nie zmienia.   // Shawn Mendes ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz