28.

672 38 5
                                    

Wróciliśmy do Nowego Jorku razem. Ja wróciłam na Brooklyn, on poleciał drugim samolotem do Toronto. Zapomniany i pomijany dotąd Matt pomógł mi ogarnać zaległości na uczelni i wdrożyć się w uczelniany rytm. Cały poniedziałek przesiedziałam na uniwersytecie to na wykładach, to w gabinecie Matta. Poganiał mnie cały dzień, bym w końcu zdecydowała się a jeden temat i styl mojej pracy doktorskiej, ale ja po kilku dniach z Shawnem miałam sto pomysłów na minutę i chciałam wszystko zrobić.
-Opanuj się dziewczyno.
Dopiero chłodne i ostre słowa Matthew sprowadziły mnie na ziemię.
-Masz miesiąc, by oddać wypełnione dokumenty do dziekanatu odnośnie formy i tematu pracy. Kolejny, by przedstawić w dziekanacie minimum trzydzieści procent swojej pracy. W pierwszym tygodniu grudnia muszę mieć twoją pracę tutaj.

Uderzył otwartą dłonią w blat biurka. Aż podskoczyłam, a uśmiech i zapał ulotniły się z mojej twarzy. Rugał mnie od lunchu i nie rozumiałam czemu.

-Matt, wiem, że jest mało czasu, ale weź trochę wyluzuj, smutasie.
Skrzyżowałam ramiona na piersi w obronnym, zamykającym geście, a on potarł nerwowo czoło.
-To był błąd żeby przejść z tobą na stopę koleżeńską.
-Wow... To było mocne, doktorze Salterzman.
Wstałam, wzięłam w dłoń grubą teczkę z dokumentami i spojrzałam na niego bez emocji.
-W czwartek dostarczę rektorowi dokumenty. W piątek nie mam zajęć więc w razie czego osiągalna będę dopiero w poniedziałek rano, gdy wrócę do Nowego Jorku.

Patrzyłam z góry na człowieka, który jeszcze rano żartował z mojej bladej, niewyspanej twarzy i jetlagu, a teraz zachowywał się jak dupek.

-Emma, nie o to mi chodziło.
Westchnął.
-Panno Everett.
Poprawiłam go i ruszyłam do wyjścia. Rzuciłam jeszcze zimne i oficjalne:
-Do widzenia, doktorze Salterzman.
I zamknęłam za sobą drzwi.

**

-Jak on mnie wkurwia.
Cedziłam każde słowo przez zęby nabijając pełna złości ślizgające się po talerzu pomidory w małej restauracyjce dwie ulice od uczelni.
-Co mam ci powiedzieć? "A nie mówiłem?"
-Shawn.
-Emma.
Papugował moje warknięcie.
-Ugh. Mówiłeś. Rano było okay, odbiło mu po spotkaniu z V.
Młody piegowaty chłopak podszedł i zaproponował dolewkę kawy. Podstawiłam mu kubek i słuchałam dalej co mówi Shawn.
-Rozmawiał z Ronnie?
-No. Chwilę jak ich zostawiłam, bo mama dzwoniła przypomnieć, że w pierwszy weekend listopada jest babyshower Marie.
-I?
-I wciąż nie wiem co jej kupić.
Przede mną leżały trzy czasopisma o macierzyństwie i gdyby teraz jakiś paparazzi zrobił mi zdjęcie, to w mgnieniu oka świat zacząłby mówić o tym, że Shawn zostanie niebawem ojcem.
-Emma skup się. Pytałem o Matta i V.
-Ach racja.
Podrapałam się po głowie i wróciłam do tematu.
-Więc, skarbie?
-Opowiadałam jej o wycieczce do Krakowa i Mediolanu.
-A nie myślisz, że mogła powiedzieć Mattowi, że między nami jest lepiej niż kiedykolwiek?
-Co masz na myśli?
Przełożyłam telefon do drugiego ucha i zerknęłam za okno. Zaczynało padać i zrobiło się już ciemno. Październikowe, krótkie dni.
-Spójrz, Matt był twoim cieniem od momentu, gdy poleciałaś do Anglii. Doglądał ciebie i twojej pracy pod moją nieobecność, nawet gdy byłaś z Johnem to się kręcił blisko. Namawiał cię na Paryż. Miałaś lecieć z nim do Paryża w jego wizji.
-I co? Może na mnie leci, co?
Nie musiał odpowiadać, oczami wyobraźni widziałam jego minę. Minę w stylu: "serio Emma? Jesteś ślepa?"
-Och daj spokoj, Shawn. Może każdy facet na mnie leci, co?
Przede mną na stoliku ten sam chłopak, który dolał mi kawy, ustawił kufel zimnego piwa.
-Ja nie zamawiałam...
Patrzyłam na niego skonsternowana.
-Od pana przy barze.
Odwróciłam się i zauważyłam czterdziestolatka wpatrującego się we mnie. Ubrany w prosty grafitowy garnitur, lekko łysiejący na zakolach z miłym spojrzeniem. Przytrzymałam telefon między uchem a ramieniem i pokazałam mu serdeczny palec lewej dłoni. Nosiłam na nim cieniutką srebrną obrączkę przyjaźni. Veronica miała taką samą ale nosiła ją na łańcuszku obok krzyżyka. Facet był zaskoczony i od razu odwrócił wzrok.
-Właśnie koleś w knajpie postawił mi piwo.

The Painter II: Niebo się nie zmienia.   // Shawn Mendes ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz