-1

1.5K 83 17
                                    

- Brook, proszę cię - Popatrzyła na mnie i zrobiła maślane oczka.

- Amy, mówiłem ci, że jadę z chłopakami w góry - powiedziałem z nadzieją, że zrozumie.

- Chcę, żebyś jechał ze mną - Widziałem napływające łzy w jej oczach. Chciała wziąć mnie na litość.

Nie, nie złamie się. Nie chcę jechać na ten durny obóz! Dwa miesiące w jakieś dziurze...

Nic jej nie odpowiedziałem, czekałem, aż stwierdzi, że nie będzie mnie zmuszać.

- Powiedz coś do cholery! - Dziewczyna zaczęła się złościć.

- Co ci mam powiedzieć? Dobrze wiesz, że zależy mi, żeby jechać w te góry - powiedziałem.

- A mi zależy, żeby być z tobą! - wykrzyczała.

- To nie jedź, wtedy spędzimy razem całe wakacje - Miałem już dość, nie miałem zamiaru tam z nią jechać, ale przecież nie mogę jej tego powiedzieć.

- Ohh, nie to nie! - Dziewczyna najwyraźniej miała już dość wysoki poziom ciśnienia. Wstała z łóżka, na którym siedziała i bez żadnych słów wyszła z mojego domu.

Po niecałej godzinie zadzwoniłem do brunetki, ale nie chciała ze mną gadać. Postanowiłem, że zadzwonię do mojego kumpla Harvey'a. Odpowiedziałem mu o tym, co miało miejsce ponad godzinę temu. Oczywiście przyznał mi rację, ale ja nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony nie chcę jechać, zaś z drugiej nie mam zamiaru kłócić się z Amy. W końcu jest moją dziewczyną.

***
Po śniadaniu od razu chwyciłem telefon i zadzwoniłem do dziewczyny. Nieodbierała. Postanowiłem iść do niej i ją przeprosić. Kupiłem bukiet róż w okolicznej kwiaciarni i po paru minutach byłem pod jej domem. Mieszka niedaleko mnie, dzieli nas tak naprawdę parę przecznic.

Zaparkowałem motor na ulicy przed jej domem. Zdjąłem kask i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, po czym zadzwoniłem do dzwonka. Drzwi otworzyła jej mama i jak zawsze przywitała mnie serdecznym uśmiechem. Zaprosiła mnie do środka mówiąc, że Amy jest u sobie w pokoju. Powąchałem róże i wspiąłem się po schodach na górę. Zapukałem i od razu wszedłem.

- Co ty tu robisz? - zapytała, podejrzliwie przyglądając się kwiatom.

- Chciałem cię przeprosić za wczoraj - patrzyłem prosto w jej niebieskie, jak niebo oczy.

- Nie masz za co. Nie chcesz jechać to nie i tyle - W jej oczach było widać żal i smutek.

- Skarbie... Nie o to chodzi

- To o co? Dobrze wiem, że nie chcesz jechać - Dobra chyba czas podjąć szybką męską decyzję.

Dałem jej bukiet siadając na łóżku, a ona zrobiła dokładnie to samo.

- Dziękuję za kwiaty - powiedziała.

- Wiem, że ci zależy na tym obozie i chcesz żebym jechał...

- Do niczego cię nie będę zmuszać - przerwała mi, a ja ignorując to co mówi, kontynuowałem to o czym mówiłem.

- Ale miałem plany z chłopakami... Wiesz, że cię kocham... - przerwałem widząc jej łzy spływające po policzkach - dlatego pojadę z tobą.

Cholera! Powiedziałem to, czego nie chciałem, ale widząc jej szczęście od razu poprawiło mi to humor.

- Naprawdę? Matko, dziękuję! Jesteś cudowny!

- Tylko, że z kim ja będę w domku? Przecież tam jedzie tylko twoja szkoła, no i ja.

- Przydzielą ci kogoś. Poza tobą jedzie jeszcze parę osób spoza szkoły.

- No dobra... - Poważnie, nie chce tam jechać. Całe wakacje w dupie, ale już za późno...

Gdy wróciłem do domu rzuciłem się na łóżko pisząc SMS'a do Harvey'a.

Do Harvey:
Zadzwoń jak będziesz miał czas. Pilne.

Po jakiś dziesięciu minutach chłopak zadzwonił pytając, co się stało. Powiedziałem mu, że z naszego wyjazdu nic nie będzie, bo jadę z Amy na ten obóz. Oczywiście wkurzył się na mnie, ale potem zrozumiał, że nie chciałem się z nią sprzeczać. Czasami warto opuścić...

***
Obóz miał zacząć się za 4 dni. Postanowiłem wykorzystać te dni i świetnie się bawić z kumplami. Na całe szczęście rodzice wyjechali na trzy dni do babci. Jest chora i potrzebuje opieki dopóki jej opiekunka nie wróci z urlopu. Ugadałem się z chłopakami i zaprosiłem ich do sobie na małą „imprezkę”. Musiałem jednak zachować to w tajemnicy, bo gdyby Amy się dowiedziała przyszła by do nas, a chodziło mi właśnie o to żeby spędzić te kilka dni ze znajomymi. W męskim gronie.

W pierwszy dzień naszej „imprezy” miałem się spotkać z Amy. Powiedziałem jej  że mam gorączkę i lepiej będzie jak zostanę w domu, żeby nie rozchorować się na wyjazd.

Pod wieczór moje ziomki przyniosły browary, ja kupiłem whiskey. Tak, tak, wiem, mamy 15 lat, ale raz się żyje. Na coś trzeba umrzeć.

***

Siedzieliśmy u mnie do rana. Potem chłopcy postanowili, że pójdą do domu i pod wieczór znowu przyjadą.

Plany się zmieniły. Zamiast kolejny dzień imprezować u mnie w domu, Harvey, Liam, Mikey i Tom uznali, że pójdziemy do klubu „Magnum”.

Bawiliśmy się nieźle. Harvey wyrwał nawet jakąś dziewczynę, Tom uczył Liam'a podrywu. Nie szło mu najlepiej, chodź jak na jego zdolności, mimo wszystko dobrze mu poszło.
W czasie, gdy tam byliśmy Amy dzwoniła do mnie. Nieodebrałem. Wydałoby się, że ją okłamałem.

***

W ostatni dzień mieli przyjechać moi rodzice. Mieli być coś około południa, więc z żalem zrezygnowaliśmy z zabawy i praktycznie cały dzień sprzątaliśmy ten "burdel", który zostawiliśmy dwa dni temu u mnie w mieszkaniu.

Nie udało nam się posprzątać wszystkiego, ponieważ podłoga nadal kleiła się od wylanego przez Tom'a piwa. Na szczęście zdołałem przekonać rodziców, że to sok.

Amy nie odzywała się do mnie. Chyba była zła, że ją zlałem. Napisałem do niej. Jeszcze mi nie odpisała. Prawdopodobnie zaczyna się pakować. Jutro ma być ostatni dzień, który spędzę w domu przed dwumiesięcznym wyjazdem. Muszę się dobrze zastanowić  co będę robić. Nie chcę zmarnować tego dnia. Dziś postanowiłem spakować swoje rzeczy, aby jutro mieć już od tego spokój.

Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Po niecałej godzinie byłem gotowy. Moja mama strasznie przeżywała, że będę dwa miesiące poza domem. Mówiłem jej, że nie jestem małym dzieckiem i dam sobie radę. Szkoda tylko, że nawet to jej nie uspokoiło. Ciągle powtarzała, że mam na siebie uważać i co chwilę wypytywała, czy na pewno wszystko spakowałem.

Zawsze miałem dobry, można powiedzieć, że wspaniały kontakt z rodzicami. Tylko mój ojciec... Zawsze wyjeżdża, nigdy nie ma czasu, żeby spędzić czas z rodziną. Mimo wszystko i tak bardzo go kocham...

Było już dość późno, więc żeby porządnie się wyspać poszedłem spać. Jednak te całe „imprezki” nie działały na mój organizm za dobrze.

Nieodebrane | JACKLYN ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz