↷ 슬픔은 영원 할 것이다
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Poprawił ramiączko swojego plecaka, które non stop spadało z jego ramienia i z cichym westchnięciem wszedł do szkoły.
Był już spóźniony dobre piętnaście minut i gdyby mógł, nie poszedłby w ogóle na pierwszą lekcję, jaką była historia sztuki z panią Park.
Prowadziła ona lekcję w tak nudny i monotonny sposób, że ciężko było nie zasnąć, słuchając jej wywodów na temat antycznych figur, które i tak nikogo nie obchodziły.
Były stare i zakurzone, a ludzie słuchali o nich z przymusu.
Gdyby nie fakt, że miał do wyboru albo to albo fizykę, to jego noga nigdy nie przeszła by przez próg tamtej sali.
Musiał mieć dodatkowy przedmiot uzupełniający i z dwojga złego, wziął tę opcje, dzięki której mógł chociaż się wyspać.
Sztuka była dla niego tematem oklepanym i nijakim w całej swojej osłonie.
Obrazy uważał za bochomazy, a nurty w sztuce, takie jak np. pozytywizm były dla niego zwykłym bełkotem.
Yuta wolał sport i adrenalinę.
Jako kapitan szkolnej drużyny koszykówki miał ważniejsze rzeczy do roboty, niż studiowanie życiorysów jakichś szaleńców.
Jego drużyna liczyła na to, że będzie zawsze w nienagannej formie i doprowadzi ich do zwycięstwa, które od jakiegoś czasu uciekało od nich na dość długo.
Musiał przez to ćwiczyć ciężej i więcej, dlatego też nauka zeszła u niego na dalszy tor.
Dlatego też nie spieszył się zbytnio z przyjściem punktualnie na ósmą rano.
Stojąc przed klasą pani Park, zdjął kaptur z głowy i biorąc trzy głośne oddechy, nacisnął klamkę i wszedł do środka.
— Przepraszam za spóźnienie pani Park, ale autobus mi odjechał i musiałem przybiec pieszo — Wydukał swoją standardową formułkę, idąc powoli w kierunku swojej ławki, gdzie zawsze siedział z Taeyongiem.
Zdziwił się jednak, widząc kogoś zupełnie obcego na miejscu swojej nauczycielki.
Przed tablicą stał właśnie młody mężczyzna, który skończył kreślić
na niej spory wykres.— Jak widzisz nie jestem panią Park.
Nazywam się Dong Sicheng i od dzisiaj będę waszym nowym nauczycielem historii sztuki. A ty jak się nazywasz, co? — Przedstawił się oficjalnie, patrząc na niego intensywnie.— Nakamoto Yuta
— Dobrze, Yuta.
Usiądź na swoje miejsce i chciałbym,
byś wiedział, że na moich lekcjach nie będzie żadnego spóźniania się i innych niesubordynacji. Historia sztuki to poważny temat i od dzisiaj macie podchodzić do niego poważnie, jak na dorosłych ludzi przystało,
rozumiemy się?— Oczywiście, panie profesorze — Odpowiedział złośliwym tonem, idąc do swojej ławki, gdzie może trochę zbyt głośno się rozpakował i usiadł na krześle koło swojego przyjaciela.
Wiedział już, że nie polubi się z nowym nauczycielem.
Zdenerwował go jego podniosły, nieco zbyt władczy ton, oraz oceniający wzrok który do końca lekcji non stop wpatrywał się w znudzonego chłopaka.
Jeśli myślał, że ten mu się podporządkuje, to był w ogromnym błędzie.
Otóż Nakamoto nie należał do osób, którym mówiło się co mają robić i jak żyć.
Jeśli jego nowy profesorek nie przestanie się tak panoszyć podczas swoich lekcji, nie będzie on miał zbytniego problemu z tym, by trochę się z nim podroczyć.
Bo może i jego koleżanki z klasy pokochały nowego profesora, robiąc do niego nieustannie maślane oczy, tak dla niego był jednym, wielkim nie.
CZYTASZ
renaissance | n.yt + d.sh
Fanfiction↳❝ and in the end were just a generation of fucked up kids with broken hearts and scars on our wrists❞↲ ▪ gdzie sicheng jest nowym nauczycielem historii sztuki, a yuta nie bardzo rozumie, co ludzie takiego w niej widzą