12.2. Pierwsza randka

3.9K 116 31
                                    

Loki: 

- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. - Szepnęłaś, gorączkowo rozglądając się po otoczeniu.

- Cii... - Syknął mężczyzna. 

Chciałaś już oburzyć się, ale w tym samym momencie, tuż przed wami, przeszedł jeden z żołnierzy Asgardu. Dopiero, kiedy zniknął z waszych oczu, wyszliście ze swojego ukrycia. 

- Powinniśmy być już daleko stąd. - Westchnęłaś, patrząc na wschodzące słońce, przez co wpadłaś wprost w ramiona Lokiego. 

- Jestem Bogiem, więc to chyba oczywiste, że miejsce i czas na randkę z moją wybranką musi być niezwykłe. - Stwierdził.

Zanim zdążyłaś doczepić się do jego słów, mężczyzna odsunął się i odsłonił przed tobą przepiękny widok asgardzkich ogrodów, przy tle wschodzącego słońca. Rozchyliłaś z wrażenia usta, a Loki uśmiechnął się triumfalnie.

Bucky: Uważnie obserwowałaś mężczyznę. Siedział na przeciw ciebie i także uważnie się w ciebie wpatrywał, a na jego twarzy gościł lekki uśmiech.

- Na pewno to nie randka? - Spytałaś ponownie, podejrzanie spoglądając na leżące na stole świeczki i talerze zapełnione jedzenie.

- Na pewno. - Mruknął, cały czas uśmiechając się i zapalając świeczki. 

- Nie jestem pewna czy tak wyglądają przyjacielskie spotkania. - Stwierdziłaś, opierając podbródek o splątane dłonie. 

- Bo nie wyglądają. Załóżmy, że to zwykłe spotkanie mające na celu bliższego poznania. - Poprawił cię.

- Czyli, inaczej mówiąc, randka. - Nie dałaś za wygraną, na co Bucky uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Jeśli to słowo ma nadal to samo pojęcie, co siedemdziesiąt lat wcześniej, to można to spotkanie podciągnąć pod randkę. - Przyznał, skupiając swoją uwagę na kieliszku z którego brał łyk wina. 

- Wiedziałam. - Mruknęłaś, uśmiechając się zwycięsko i idąc w ślady szatyna. 

Thor: Przyglądałaś się, jak mężczyzna łapczywie spogląda na wszystkie potrawy, jakie przygotowywałaś przez ostatnie dwie godziny.

- Mam nadzieję, że będzie ci smakować. - Odparłaś, kładąc ostatni talerz przed  nim.

- Po ostatniej kolacji nie mam wątpliwości, że tak będzie. - Mruknął, zabierając się do jedzenia.

Dopiero po chwili skapnął się, że tylko on delektuje się jedzeniem.

- Ty nie jesz? - Spytał, spoglądając na ciebie podejrzliwie.

- Mną się nie przejmuj. Podjadałam trochę podczas gotowałam.

- Skoro tylko jedna osoba je, to nie randka. - Stwierdził, podając ci drugi widelec. 

Nie sądziłaś, że tak myśli o waszym spotkaniu, ale spodobało ci się to. Już po chwili razem jedliście przyżądzone przez ciebie potrawy z jednego talerza. 

Eddie: 

Wpatrywałaś się intensywnie w neonowy napis przed wami. Zmarszczyłaś delikatnie brwi, a z zamyślenia wyrwał cię dopiero głos mężczyzny.

- Coś nie tak? - Spytał, lekko zmartwiony.

- Nie, po prostu nie sądziłam, że miejsce na naszą pierwszą randkę to wesołe miasteczko. Nie spodziewałam się tego po tobie. - Mruknęłaś, spoglądając na niego. 

- Myślałaś, że będzie to bardziej osamotnione miejsce, żebym mógł liczyć na coś więcej? - Zażartował, co wywołało twój uśmiech. - Spokojnie, słyszałem, że jest tu dom strachów, więc jeszcze sama będziesz się do mnie przytulać. - Mruknął pewnie. 

Skarbnica Marvela, czyli preferencje i imagify. cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz