32.2 Przyłapani

3.5K 114 62
                                    

Loki: Mijał wam kolejny nudny dzień w celi. Pomysły na ambitne zapewnienie czasu skończyły wam się, a każdą logiczną grę znaliście już na pamięć. To dlatego właśnie seks, do którego w końcu między wami doszło, stał się waszą nową rozrywką.

Wystarczyło jedno spojrzenie byście jednocześnie wpili się w swoje usta, zaspokajając przy tym swoje pragnienia. Loki naparł na ciebie mocno, tak, że po chwili uderzyłaś o ścianę, do której przyszpilił cię dłońmi. Syknęłaś cicho na zderzenie z twardą powierzchnię, lecz ani na chwilę nie przerwałaś pocałunku. Nie minęła długa chwilą, kiedy poczułaś chłodna dłoń mężczyzny na swoim brzuchu, sunącą prosto do twoich piersi. Już nie mogłaś się doczekać kiedy ich dotknie, lecz twoje pragnienie nie zostali spełnione przez niezapowiedziane odwiedziny.

- Widzę, że znaleźliście sobie sposób na zapełnienie czasu. - powiedział stary, lecz donośny głos, który od razu rozpoznaliście. Oboje spojrzeliście na Odyna znudzony wzrokiem, w ogóle nie przejęcie tym, na czym wasz przyłapał. Zresztą on też nie był zdziwiony.

- Owszem, znaleźliśmy, więc możesz teraz odejść i dać nam zająć się sobą. – warknął Loki, chcąc jak najszybciej ściągnąć z ciebie ubrania

- Loki... – zaczął Odyn, ale mężczyzna już go nie słuchał, ty z resztą też nie.

Ponownie złączyliście usta w namiętnym pocałunku w ogóle nie przejmując się Odynem, który zrezygnowany po chwili odszedł. 

Bucky: Obudził cię blask słońce, a gdy tylko otworzyłaś oczy ujrzałaś niebieskie tęczówki patrząc się na ciebie z zaciekawieniem i szeroki uśmiech szatyna. Poprzednią noc spędziłaś z Bucky'm, w jego tymczasowym pokoju w Avengers Tower, kiedy to po cichu zakradłaś się do niego późnego wieczoru.

Oczywiste było to, że tej nocy nie spaliście, jednak przez ciągle utrudnienia waszych spotkań, przypomnijmy sobie, że każdy próbował przeszkodzić wam w związku, nadal pragnęliście bliskości, co wyczytaliście ze swoich oczu. Nie minęła chwila, a równocześnie połączyliście swoje usta w delikatnym pocałunku, który stawał się coraz to namiętniejszy.

Ręce Barnesa wylądowały na twoich biodrach, które poprowadził ciętak, że siedziałaś na nim teraz okrakiem, nie przerywając pocałunku ani na chwilę. Poczułaś już jego rękę, sunącą po twoim udzie, w kierunku twoje czułego miejsca, kiedy nagle drzwi do pokoju gwałtownie otworzyły się.

- Bucky... – zaczął Steve, ale gdy tylko cię zobaczył umilkł. Chwilę zajęło mu wyjście z szoku i spiorunowanie cię nienawistnym wzrokiem. – Co ona tu robi? – warknął.

- Steve, wyjdź. – mruknął Bucky, wydostając się spod ciebie i dokładnie zasłaniają kołdrą twoje nagie ciało.

- Bucky...

- Wyjdź. – warknął już ostrzej szatyn, kiedy blondyn próbował protestować.

Gdy tylko zrezygnowany Rogers zniknął za drzwiami, wiedząc, że nic nie zdziała, spojrzeliście na siebie i już wiedzieliście, że koniec z waszymi beztroskim spotkaniami w Avengers Tower.

Thor: Po zwiedzeniu całego Asgardzkiego zamku zostało ci jeszcze wasz wspólny pokój. Oboje dobrze wiedzieliście, dlaczego zostawiliście go na sam koniec i jak zamierzacie go zwiedzić.

Gdy tylko drzwi za wami zamknęły się, Thor przywarł swoimi ustami do twoich. Jego ręce znalazły się na twojej tali. Z łatwością podniósł cię, a ty owinęłaś nogi wokół jego bioder. Zaniósł cię prosto do łóżka, gdzie położył na wyjątkowo miękki materac. Sapnęłaś, kiedy pocałunkami zjechał na twoją szyję. Już chciałaś zaczynać pozbywać się waszych ciuchów, kiedy rozległo się ciche pukanie, drzwi do waszego pokoju otworzyły się, a w progu stanęła matka Thora.

Skarbnica Marvela, czyli preferencje i imagify. cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz