5.2. Pierwsze spotkanie

4.6K 122 61
                                    

Pierwsze spotkania, które są zakończone wielokropkiem będą miały swoje rozwiniecie w rozdziale "Twoja reakcja na jego drugą tożsamość. "

Loki: Strażnik wepchnął cię do celi i gdyby nie silne ramię Lokiego upadłabyś na ziemię. 

- Możesz powiedzieć, że na ciebie poleciałam. - Prychnęłaś, klepiąc go po ramieniu i odsuwając się. Mężczyzna skrzywił się nieco. Kiedy ty zaczęłaś chodzić po całej celi, szukając drogi ucieczki, on uważnie ci się przyglądał.

- Sama nie dasz rady uciec. - Stwierdził mężczyzna, zauważając, że właściwie nie wiesz, co masz ze sobą zrobić. 

- Jestem Mrocznym Elfem i z łatwością stąd wyjdę. - Stwierdziłaś.

 - Nawet jeśli uda ci się uciec z celi zgubisz się w zamkowych korytarzach. Na szczęście trafiłaś na mnie, dlatego możemy sobie nawzajem pomóc. - Zapewnił, co wzbudziło twoje zainteresowanie. 

- Niby jak taki ktoś jak ty może znać cały zamek? - Prychnęłaś.

- Nie jestem zwykłym przestępcą. Jestem Loki, syn Odyna...

Bucky: Wypełniłaś ostatnie torby pieniędzmi i zarzuciłaś je sobie na ramię. Dałaś znak swoim współpracownikom i sama udałaś się ku wyjściu. Nie zdążyłaś jednak wyjść ze skarbca, a przed tobą pojawił się mężczyzna. Wyglądał na zwykłego cywila, dlatego nie przejęłaś się tym.

- Nie ładnie jest okradać banki, dobrze, że byłem w pobliżu. - Prychnął przyglądając się torbom w twoich dłoniach.

- Jakoś trzeba radzić sobie w życiu. - Uśmiechnęłaś się niewinnie, wyciągając broń i celując w niego. - A teraz się odsuń, albo cię zastrzelę.

- Nie sądzę. - Mruknął i zanim zdążyłaś pociągnąć za spust, mężczyzna podbiegł do ciebie i zabrał ci broń. Teraz to on celował do ciebie, odsłaniając tym swoją metalową dłoń.

- Zimowy Żołnierz. - Mruknęłaś do siebie, na co mężczyzna uśmiechnął się, a ty wiedziałaś już, że wpakowałaś się w ogromne kłopoty...

Thor: W końcu znalazłaś odpowiedni klucz wśród miliona innych. Wsadziłaś go do dziurki i przekręciłaś zamek. Upewniłaś się, że drzwi są zamknięte i kiedy miałaś już iść do domu, kilka kroków dalej zaczepili cię dwaj, podejrzanie wyglądający mężczyźni.

- Gdzie zmierza taka ślicznotka? - Spytał jeden z nich. Zignorowałaś go i chciałaś pójść dalej, ale w tym samym momencie drugi mężczyzna złapał cię za ramię przyciągając do siebie. 

- Nie uciekaj, mała. - Mruknął. Zaczęłaś się wyrywać, ale bez skutecznie. Nie wiesz, co by się stał, gdyby nie umięśniony mężczyzna.

- Piękna dama mówiła, że macie ją zostawić. - Wystarczyło, że twoi oprawcy spojrzeli na ogromne mięśnie nieznajomego, a stwierdzili, że nawet w dwójkę go nie pokonają i jak najprędzej uciekli. 

- Dziękuję. - Szepnęłaś nieśmiało. 

- Nie ma z co, każdy by tak postąpił na moim miejscu. - Odpowiedział, uśmiechając się przyjaźnie, co odwzajemniłaś. - Thor.

- [T.I.] Więc Thorze, mogę ci się jakoś odwdzięczyć?- Spytałaś nieco odważniej. 

- Wspólna kolacja powinna wszystko załatwić. - Zaproponował. Jeszcze bardziej uśmiechnęłaś się na nowo otwierając swoją restaurację. 

Eddie: Siedziałaś spokojnie przy swoim biurku, układając wszystkie papiery. Dopiero się tu przeniosłaś, dlatego było ich sporo. Nieoczekiwanie drzwi do twoje biura otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna o brązowych włosach.

Skarbnica Marvela, czyli preferencje i imagify. cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz