19.

379 15 0
                                    

W nocy spakowałam wszystkie swoje rzeczy w walizkę poszłam na autobus.

Kierunek Ottawa, fakt jest to dosyć blisko od Toronto lecz raczej nikt mnie tam nie znajdzie.

Pół roku później

Zaczełam swój dzień tak jak każdy inny.

Ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do pracy.

Moja praca polegała głównie na karmieniu zwierząt, może nie była to moja wymarzona praca ale jak to sie mówi "żadna praca nie hańbi"

Zastanawiacie się pewnie czy utrzymywałam kontakt z Shawnem lub dziadkami i Klarą, otóż kontakt utrzymywałam tylko z Klarą, dziadkowie jedynie wiedzieli gdzie jestem.

*

Wróciłam do domu po pracy i jak zwykle odebrałam pocztę znajdowało się tam zaproszenie.

Droga Lucy, ja i Albert chcielibyśmy zaprosić cię na nasz ślub, oraz chciałabym poprosić cię o bycie moją świadkową.

Uroczystość odbędzie się za tydzień w sobotę na sali w Toronto niedaleko naszego domu.

Zdziwiłam się tym zaproszeniem, ale zdecydowałam się zostać świadkową Klary.

***

Dzisiaj dzień ślubu Klary i Alberta, szykowałam się już od rana.

Najpierw fryzjer, potem manicure, i ma koniec makikaż i sukienka.

Może to głupie, ale nie miałam jeszcze prawa jazdy więc na ślub pojechałam autobusem.

Dotarłam na miejsce i jedyna rzecz, której się obawiałam to spotkanie z Shawnem.

Byłam przy kościelne i zobaczyłam Klarę.

Podeszłam do niej.

- Wyglądasz przepięknie - powiedziałam ze łzami w oczach. Klara wyglądała zjawiskowo.

- Ty tak samo, już myślałam że się nie zjawisz- powiedziała.

-  a kto jest świadkiem Alberta? - zapytałam z ciekawości.

- No... Ymm nie będziesz zadowolona ale Shawn - powiedziała.

- Nie no to twój ślub, mi to tam wisi czy on będzie czy nie-uśmiechnęłam się do niej.

Weszłam do kościoła i usiadłam w pierwszej ławce jako świadek.

W ławce pare metrów obok siedział nikt inny jak Shawn.

"chyba mnie nie zauważył" - pomyślałam.

Usłyszałam marsz Mendelsona więc to był znak żeby wstać.

Shawn spojżał w moją stronę i wyglądał jakby zobaczył ducha.

*

Po ślubie kościelnym przyszedł czas na wesele.

Atmosfera była przyjemna dopóki Shawn do mnie nie podszedł.

- Zniknęłaś tak bez słowa- powiedział.
- No i nikogo to nie powinno obchodzić a szczególnie ciebie - chamsko odpowiedziałam.
- Możemy pogadać na zewnątrz, tu jest za głośno - zaproponował.

Zgodziłam  się tylko dlatego że ta muzyka mnie irytowała.

- A więc o czym chcesz pogadać - spytałam.

- Czy nie brakuje ci czasem tego - rzekł.
- Czego?
Pocałował mnie namiętnie - tego - powiedział.

- Nie - powiedziałam bezuczuciowo.

- To może tego - musnął mnie swoimi ustami po szyji.

- Nie- odpowiedziałam.

- chodź-złapał mnie za rękę i gdzieś prowadził.

Byliśmy w jakimś pokoju hotelowym.

Shawn rzucił mnie delikatnie na łóżko i zaczął całować.

- A tego? - zapytał się.

- nie - z bólem serca odpowiedziałam.

Przejechał po mojej ręce palcem.

- To może tego - spytał ponownie.
- Dobra, dobra! Cholernie mi tego brakowało - uległam mu, nie mogłam się oprzeć.

Pocałunki Shawna się pogłębiały, były coraz silniejsze i namiętniejsze.

Shawn już przechodził do rzeczy, lecz ktoś zapukał do drzwi.

- Widziałeś może Lucy? Zniknęła gdzieś- Usłyszałam Głos Klary.

- Nie nie wiem gdzie jest.

- Dobra to na czym skończyliśmy. - uśmiechnął się.

- Na niczym, Shawn ja tak nie mogę - wstałam z łóżka.

- Lucy, poznałem cię jakiś czas temu, zakochałem sie w tobie i to uczucie nie przemija! Zrozum kocham cię! - wykrzyczał.

- Shawn, posłuchaj... - zaczełam mówić.
- Nie! To ty posłuchaj, nie widzę świata poza tobą! Myślałem że gdy pół roku temu wyjechałaś już nigdy więcej cię nie zobaczę - przerwał mi.

- Chciałam tylko powiedzieć że... Że poprostu chciałabym ci wierzyć....ale po tej sytuacji z Ashley poprostu się boję.- powiedziałam.

- Ashley to popieprzona idiotka! - krzyknął. - wiem jak ci to udowodnić-dodał.

Pojechaliśmy z Shawem do jego domu.

- w moim pokoju jest kamerka - powiedział - nie pytaj czemu - dodał.

Pokazał mi nagranie na którym widać że Ashley go popchnęła.

- Teraz mi wierzysz?! - zapytał.

- Wierzę - krótko odpowiedziałam.

- Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie bardziej - powiedziałam po czym go przytuliłam.

Postanowiliśmy nie wracać już na weselę.

Zostałam u Shawna w domu.

***

"You will not fix me" | Shawn Mendes ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz