Akt jeden, bitwa cz2

285 46 35
                                    

*jakis czas przed wydarzeniami z akt jeden, bitwa cz1*

Użytkownik Dallon Weekes dodał użytkowników: Andy Black, Spencer Smith, Josh Dun do rozmowy

Dallon Weekes: musicie mi pomóc

Spencer Smith: ja nic nie muszę

Spencer Smith: jestem na urlopie zdrowotnym i mam zamiar odpocząć od problemów

Spencer Smith: czyli od was

Użytkownik Spencer Smith usunął się z rozmowy

Andy Black: co się stało Dallon

Dallon Weekes: tak jakby wywołałem 3 wojnę światową

Andy Black: kontynuuj

Dallon Weekes: no bo zaczęło się od tego że Frank i Andy założyli jakąś wege sektę, no bo Gerard kupił koty od Tylera, a ten je kupił, bo Brendon mu Borhap puścił, a Brendon to zrobił, bo ten przeczytał milk fic, bo mu chyba Ryan pokazał, no jak oni założyli te sektę to Gerard był zazdrosny i założył swój własny gang z Ryanem, Tylerem i Mikeyem i właśnie ze mną i ja chciałem popsuć Ryanowi zabawę bo ten mnie sprzedał, wiec powiedziałem tamtym ze oni tez zrobili gang i oni zwerbowali Brendona, Joe, Peta mojego Ryana z zespołu, i było fajnie, ale potem zaczęli kupować broń, i się zrobiło nie fajnie, i się wyglądałem Gerardowi, i on się zaczął z Andym kłócić i oni na jakoś wojnę gangów umówili i ja się boje, ze oni się pozabijają

Josh Dun: ja chyba tez Andy będę potrzebował tego urlopu zdrowotnego

Andy Black: spokojnie Dallon zaraz coś poradzimy

Andy Black: tylko najpierw musimy ich znaleźć zanim się pozabijają

Dallon Weekes: tak tak już wysyłam adres

...

*powrot do teraźniejszości*

*Dallons pov*

Jechaliśmy właśnie radiowozem Andiego, gdy zaczął padać deszcz. Okazało się, że Andy oprócz papierów na: terapeutę, psychologa i niańkę ma jeszcze papiery na policjanta. Mowie wam człowiek orkiestra.

Już z oddali było słychać, że zbliżaliśmy się do celu. Wraz z przekroczeniem kolejnego zakręty usłyszałem krzyki, lamenty, piski i ... Backstreet Boys? Musiało mi się zdawać.

W końcu przekroczyliśmy kolejny zakręt i dodarliśmy do miejsca docelowego. To co tam zobaczyłem to straszne rzeczy.

Na dole rozpościerał się widok na istne pobojowisko. Wcześniej zadbany trawnik był teraz pełny dołków i okopów. W około wszędzie były plamy kolorowej farby. Na samym środku trawnika stają grupka, skupiająca się wokół Ryana, który kucał nad leżącym na ziemi Brendonem. Urie miał cały kaftan czerwoną farbą.

Gdy się przyjrzałem, zauważyłem, że Ryan płacze twarzą zwróconą w stronę nieba. Ha ha i dobrze mu tak. Było mnie nie sprzedawać. Ma karzełek za swoje.

-ja pierdole- wymckneło mi się, czym zwróciłem uwagę tłumu. Nawet Brendon odwrócił głowę

-jednak będą potrzebne posiłki.- powiedział Andy do łoki toki, czy jak to ci policjanci to nazywają

Po jakimś czasie, na trawnik Franka przyjechały ze dwa radiowozy i jedna karetka. Z pojazdów wysiadły jakieś dziwnie ubrane na czarno typy. Nie trudno było się domyślić, że ziomki Andiego. Widać, że z tej samej sekty.

Zaczęli oni wnosić tłumowisko do radiowozów. Andy wraz z jakimś typem z jego sekty wzięli Brendona do karetki. Ryan (ten głupi Uriego, nie mój fajny) oczywiście pobiegł by za Brendonem jak głupi, ale sekciarze go odstraszyli środkiem na komary. Ross tylko syknął i pobiegł w drugą stronę.

Ja tylko stałem oparty o radiowóz i popiłem soczek z kartoniku, napawając się całą sytuacją. Nagle zza zakręty wyjechał wielki rodzinny van z nalepką "matka w ciąży". Ooo czyli Josh przyjechał opieprzyć Tylera, to trzeba uwiecznić na nagraniu.

W końcu sekciarze wszystkich wpakowali do wozów i odjechaliśmy, zostawiając trawnik Franka daleko za sobą

Polowe miejsca zajęła wiadomość Dallona

Ogłoszenia parafialne:

Ogólnie jest to przedostatni rozdział z aktu pierwszego. Pojawi się jeszcze jeden, zapowiadający kolejny akt i posumowanie. Drugi akt powinien ruszyć dokładnie na początku wakacji czyli 19.06 o 15:00

Emo chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz