Rozdział 19

689 49 17
                                    

- Więc mówisz, że czułeś się zahipnotyzowany?

Rany, dlaczego nie wystarczy powiedzieć czegoś jeden raz?

- Nie.

Snape gwałtownie obrócił się w moją stronę. W ręku trzymał książkę z grubą skórzaną okładką.

- Jak to nie? Przez ostatnie dwie godziny mówiłeś, że tak.

Uśmiechnąłem się ślizgońsko.

- Żarcik. Tak, czułem się zahipnotyzowany. Mam napisać to na kartce i powiesić na lodówce?

Mistrz Eliksirów wyglądał na skonsternowanego.

- Co to lodówka?

Moja mina z kulturalnie zainteresowanej zrobiła się koszmarnie znudzona.

- To taka skrzynka do której wlewasz płyn do prania i ubrania same się piorą.

Wiem, że to nieładnie, ale wkręcanie Snape'a powinno zostać dyscypliną sportową. Zainteresowany zmarszczył brwi.

- Dziwna nazwa. Czy widziałeś może jakieś konkretne obrazy podczas obserwowania cholernego smoka?

- Podczas obserwowania cholernego smoka zazwyczaj nie, ale w przypadku tego również nic.

Snape ścisnął nos, patrząc w sufit. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie.

- Nie wiem dlaczego nie jesteś jeszcze kupką popiołu, względnie odżywką dla smoczych łusek. Nie potrafię tego wyjaśnić.

Wzruszyłem ramionami, obserwując jedną z dziwnych książek. Miała zwykłą, szarą okładkę, ale czułem że jest w niej coś niezwykłego. Tak strasznie chciałbym poczuć jej teksturę i...

- Alex. Słuchasz mnie? - zapytał nauczyciel, stając na przeciwko mnie. Spojrzałem na czarodzieja nieprzytomnym wzrokiem.

- Jasne.

- Idź już, zaraz będzie obiad. Później porozmawiamy.

Już sięgnąłem do klamki, kiedy przypomniałem sobie o czymś bardzo ważnym.

- Mógłbyś mi napisać zgodę na wyjście do Hogsmeade? Proooszeee...

Snape uśmiechnął się chytrze. Fakt, jako ślizgon nie powinienem prosić, tylko wyłożyć twarde fakty.

- Zastanowię się. - odparł, na pewno knując już coś w swojej ślizgońskiej czaszce. - Ale dzisiejsze ploteczki ze smokiem dużo ci nie pomogły.

- Dobra, dobra. Dzięki! - rzuciłem, szybko wychodząc z kwater nauczyciela. Chryste, dlaczego w lochach musi być tak strasznie ciemno? Nagle usłyszałem jak korytarzem ktoś idzie. Ale kto w Hogwarcie oprócz Moody'ego chodzi o lasce? Faktycznie, nauczyciel obrony skradał się. Nieznosiłem typa, więc miałem nadzieję, że zbiera się do zrobienia czegoś niezgodnego z prawem na przykład. No czemu nie?

Miałem na myśli hodowanie druzgotek na zbyt małej przestrzeni. Ale nie TO.

Nauczyciel wszedł do małego pomieszczenia, nie większego od składzika na miotły. Na szczęście znalazłem u Snape'a taką fajową książkę. No wiecie, leciutko nielegalne zaklęcia i "sto łatwych sposobów na szlamę w galarecie".

Rzuciłem urok, dzięki któremu drzwi stawały się jak ze szkła. Widziałem wszystko co działo się po drugiej stronie. Auror warzył eliksir wielosokowy. Widziałem jakich składników używał i cóż... dlaczego nie mógł po prostu poprosić Snape'a o gotowy... no albo chociaż dyrektora? W sumie może i nie byłoby w tym niczego niepokojącego, gdyby nie to, że czarodziej od razu dodał czyjś włos. Poczułem, że przechodzi mnie dreszcz niepokoju. Za kogo chciał się przebrać? Może już od jakiegoś czasu stawał się kimś innym?

Codzienne problemy syna Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz