Harry Potter obudził się nagle.
Przez chwilę nie był pewien czy na pewno to co mu się śniło było snem czy może czymś o wiele gorszym. Odkąd przybył do Hogwartu wszystko było w porządku. Co się zmieniło? Wczoraj i przedwczoraj też nawiedziły go koszmary, jednak miał nikłą nadzieję, że w końcu ustąpią. Przetarł dłonią twarz czując się niesamowicie zmęczony.
Nagle zobaczył przed sobą zmartwioną twarz Rona.
- Harry? Dobrze się czujesz?Zamrugał nie wiedząc jak się zachować. Wiedział że troska przyjaciela była szczera ale nie chciał go w żaden sposób martwić. Podrapał się po głowie ziewając.
- Tak, to tylko jednorazowy koszmar.Gryfon spojrzał na niego powątpiewająco i już chciał coś powiedzieć ale ubiegł go w tym Seamus, który nieźle rozeźlony odsunął kotary przy łóżku Potter'a i nie owijając w bawełnę krzyknął.
- Harry! Dobrze wiesz że to nie są zwykłe koszmary! Od tygodnia nie możemy spać, więc jeżeli nie powiesz o tym McGonagall sami do niej pójdziemy!Potter zamrugał. Nie spodziewał się takiego wybuchu od strony kolegów. Nie chciał zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, no ale stało się. Wzruszył ramionami.
- W porządku. Ale może rano dobrze?Gryfoni niechętnie się zgodzili i w końcu poszli spać. Nie na długo. Harry zamknął oczy chcąc przespać w spokoju chociaż te kilka marnych godzin. Myślał że będąc z dala od Dursleyów wszystko się ułoży. Oczywiście tak się nie stało.
Obudził się czując jak ktoś nim szarpie. Nawet nie nawrzeszczał na tego kogoś. Wyskoczył z łóżka jak oparzony. Wiedział tylko że musi szybko iść do Dumbledore'a.
- Harry, co się dzieje? - zapytał Ron z przerażonym wyrazem twarzy. Potter nie mógł mówić przez wielką gulę w gardle. Nawet gdyby jej nie było i tak nie powiedziałbym nastolatkowi co widział. Zdecydowanie chłopak nie chciał tego wiedzieć. Obudzili McGonagall i razem z nią szybko udali się do gabinetu dyrektora. Kobieta była bardzo mocno zaniepokojona.
W pomieszczeniu była tylko ona oraz Dumbledore. Stary czarodziej spojrzał na nastolatka z troską ale chłopak nawet tego nie zauważył.
- Harry, co się stało?Gryfon oblizał nerwowo usta nie wiedząc czemu czuł wstyd z powodu tego co zobaczył.
- Ja... ja widziałem pana Weasleya. Jest ranny.Dyrektor szybko odwrócił się do jednego z obrazów wydając polecenia.
- To ja go atakowałem! - krzyknął gryfon czując się zdezorientowany. Przecież nie chciał tego zrobić! To był tylko sen!Po słowach Harry'ego Dumbledore wyglądał na mocno zszokowanego. Przez chwilę jedynie wpatrywał się z niedowierzaniem w swojego ucznia. W końcu otrząsnął się. Spojrzał na coś za plecami Potter'a.
- Severusie, uważam że to najwyższy czas.Gryfon czuł się bardzo niepewnie bo nie rozumiał co dyrektor miał na myśli. Nie zdążył zapytać kiedy został pociągnięty przez Snape'a w stronę lochów. Przebywanie w nocy w kwaterach tego dupka nie oznaczało niczego dobrego.
*****
Obudziłem się z koszmarnym bólem głowy. Ostatnio nie czułem się najlepiej więc Snape pozwolił mi spać w moim pokoju w naszych kwaterach.Wyciągnąłem rękę w stronę szafki nocnej, ale jedyne co uzyskałem to stukot poprzewracanych fiolek po eliksirze przeciwbólowym. Potrzebowałem takiej tylko że pełnej. Zakląłem okropnie wiedząc że będę musiał wyciągnąć się z łóżka, jeżeli nie chcę przeleżeć całej nocy z dudniącym bólem w czaszce. Wstałem i po omacku dotarłem do drzwi. Użyłem Lumos żeby przypadkiem nie wpaść na jakiegoś śmierciożercę w odwiedzinach. Ziewnąłem potężnie otwierając szafkę z eliksirami.
- Kurwa.
Ani jednego przeciwbólowego. Są odkrztuśne, na mdłości, pieprzowy, rozgrzewające... zaraz, zaraz po co Snape'owi eliksir odurzający? Działa prawie jak heroina.
CZYTASZ
Codzienne problemy syna Snape'a
Fanfic...czyli jak zgrabnie wywinąć się od Mrocznego Znaku. Wszystko było w porządku, do tego dnia, kiedy Voldemort postanowił wcielić mnie do swojej armii. Alex Blake jest zwyczajnym nastolatkiem. Przynajmniej wśród młodzieży z okolicy Ośrodka Wychowawcz...