Rozdział 12

886 62 59
                                    

Nadchodzi kilka spin i smuteczków Snape x Alex uprzedzam
Miłego!

- Turniej Trójmagiczny?

- Ale jesteś pewien?

- Co ty gadasz?

- Tak tak i śliwki na wierzbie.

- Powariowaliście wszyscy?

Te wszystkie głosy usypiały mnie. Uwielbiałem sie pojedynkować, ale ze Snape'm. Na obronie ten cep zawsze zadawał mi najtrudniejsze pytania i był serio koszmarny. A to niby mój ojczulek jest tym wstrętnym, tak?

Nagle usłyszałem jak ten kretyn ze szklanym jajcem zamiast oka, uderzył ręką w moją ławkę. Podskoczyłem obudzony.

- Jezu słodki, ale ma pan krzepę.

Auror spojrzał na mnie z krzywym uśmiechem.

- A żebyś wiedział. A teraz dobrze ci radzę chłopcze : nie ignoruj mnie.

Wzruszyłem ramionami. Jak koleś dalej tak będzie spinał dupę, to dostanie hemoroidów.

- Gdzieżbym śmiał.

Czarodziej chyba jeszcze bardziej się zdenerwował, bo częstotliwość stukania jego drewnianą nogą wzrosła. Przewróciłem oczami.

- To może pan Snape nam powie, jakie istnieją zaklęcia niewybaczalne.

Miałem ochotę ziewnąć.

- Avada Kedavra, Cruciatus oraz Imperius.

Nauczyciel uśmiechnął się przebiegle. Albo przynajmniej miał zamiar uzyskać taki efekt. Phi! Już ja bym mu pokazał jak to się robi. Jednak geny Snape'a, to geny Snape'a.

- Doskonale. Ciekawe od kogo się tego dowiedziałeś, co?

Zerknąłem na mężczyznę spod rzęs.

- W książkach jest wszystko.

Moody podniósł brwi na takie oświadczenie. Podszedł do mnie wolno.

- Chcesz mi powiedzieć, że czytałeś książki o czarnej magii?

Ten koleś tak bardzo chciał mnie wkopać. O co mu chodzi do cholery?
Uśmiechnąłem się słodko.

- Po prostu pomyślałem, że przyda mi się ten materiał na obronę. Dowiedziałem się tego przed lekcją i co z tego? - zapytałem głośno. Dzisiaj nauczyciel był bardziej irytujący niż zwykle. Czułem, że to ma związek z moim ojcem. W końcu aurorzy nie lubią się ze śmierciożercami. No ale przecież ja nie miałem na to wpływu.

- Ciekawe czy twój ojciec będzie z ciebie taki dumny, kiedy mu powiem co sobie czytasz po kątach.

Miałem tak ogromną ochotę wstać i wyjść po prostu. Draco spojrzał na mnie pokrzepiąco. Harry wyglądał jakby chciał coś powiedzieć.

- Powiedziałem już panu, że nie czytam książek o tematyce czarnomagicznej. Nie wiem do czego zmierza ta dyskusja.

Czarodziej spojrzał na mnie "kpiąco" ale zaczął iść w stronę tablicy.

- Nie pyskuj, tylko zajmij się lekcją. Skoro jesteś taki mądry to nie rozumiem dlaczego uczęszczasz na moje lekcje.

Mam dość.

- Przynajmniej w jednym się zgadzamy. - powiedziałem, wstając. Szybko się spakowałem, mimo zszokowanych spojrzeń moich kolegów. Malfoy złapał mnie za rękę.

- Co ty wyprawiasz? - szepnął. - Chyba nie zostawisz mnie samego z tym świrem?

Zręcznie uwolniłem sie z uścisku ślizgona. Też ci współczuję Draco, ale siema.

Codzienne problemy syna Snape'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz