40

126 4 0
                                    

Po urodzinach  Leili  obudziłam się po 14:00. Zakatarzona  z gorączką, tak kończą się zabawy do rana ubrana jak w 50° A było  zaledwie 14°.

Siedząc w swoim łóżeczku  czekałam  aż wróci mama. Chciałam z nią porozmawiać, ostatnio znowu zaczęła  pracować  bardzo dużo, zdecydowanie za dużo.

Odrzucając kolejna połączenia od Leo uslyszałam  dzwonek do drzwi. Dobrze wiem że to Kuba   bo napisał mi że przyjedzie po pracy.  Nie chciałam by 2idzial mnie w stanie choroby wiec  napisałam mu żeby się nie fatygował. Uparł  się....

Schodząc  otworzyłam  drzwi, stał z torbą jakiś rzeczy.

- zaatakowałem apteke  i kupiłem  co nieco na ząb- powiedział szybko  wchodząc do środka. 

-  nie trzeba było mam jakieś leki w domu- rzekłam szybko uśmiechając się do niego  dretwo. 

-  nadal jesteś zła?- zapytał szybko  opierając się o blat i krzyżując  dłonie  na klatce piersiowej.

- tak - odpowiedziałam szybko bez zastanowienia. Podchodząc do lodówki  chowałam  kupione przez chłopaka  lody i inne słodycze. - wkurzasz mnie  zawsze kiedy nie jest to odpowiedni moment. Znajdziesz sobie  jeded  temat i będziesz to wałkować  pięćdziesiąt  razy. 

- okey może masz rację  poniosło mnie- powiedział szybko

- nie pierwszy raz - odrzekłam  szybko- nie kocham Leo   tylko ciebie zrozum to w końcu

-wiem ale boję się że wróci wasze stare uczucie- powiedział szybko

- między nami nic nie było  dobrze o tym wiesz. Chciałam  mu pomóc bo ma problemu  ale zrozumiała  że nie mogę mieszać się w jego życie.  I proszę nie zaczynaj już tego tamatu. - powiedział  szybko  podchodząc do niego. 

Widzę że odpuścił  sobie dalsze kłótnie jednak  chyba zaczynał  się ze mną   droczyć.

- miałeś  przestać- rzekłam  zła. Nie czuje się najlepiej a ten sprawia że moja złość wzrasta do czerwoności.

- już spokojnie- powiedział szybko  uśmiechając się do mnie  cwaniacko.

-  no przestań- rzekłam szybko  uderzając to pięściami w klatke  piersiową.

- no już  już- zapewniał  po raz kolejny smyrając ( łaskocząc ) mnie po szyji. 

- Kuba  no- rzekłam szybko zła  i odsuwajac się od niego tupnełam że złości. Wybuchł  śmiechem że zachowuje się jak dziecko.  Mając już to dość przewróciłam oczami i wróciłam do łózka.

Przyszedł po jakieś  chwili, kładąc  się obok mnie położył mi głowę na brzuchu  zabierając z dłoni książkę.

-  co czytasz?- powiedział szybko oglądać okładkę

- ty nasz jakiś dzień denerwowania  mnie?- spytałam  chcąc  widzieć na co mam się jeszcze przygotować. Bawiąc się jego włosami wysłuchiwałam  jak to miał zły dzień.  Dobrze wiedziałam że nie da mi w spokoju poczytać a czułam się już lepiej  znacznie  stwierdziłam  że moglibyśmy gdzieś wyjść.

- możemy iść na pizze  ale masz mnie nie denerwować- rzekłam szybko. Chłopak uśmiechnął sie do mnie ta swoją miną ,, ja jeszcze nie skończyłem ".

- jedziemy rowerami?- zapytał  szybko

-ja nie mam rowera- rzekłam szybko chalopaknsiadjac spojrzał na mnie nie dowierzając w moje słowa.

- ty tak serio?- zapytał szybko

-no tak- rzekłam szybko

- to idziemy kupić ci rower- powiedział szybko

the Vamipre love/ ZakończonoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz