Rozdział 16

581 60 38
                                    

Pod rozdziałem ważna notka!

Pov. Czkawka

Powoli otworzyłem oczy i zacząłem przyglądać się całej sytuacji, która rozgrywała się przede mną, zastanawiając się.. co ja tu w ogóle robię. O czym tak zacięcie dyskutuje Elina z Albrechtem i.. Stoikiem? Co on tu robi? Z trudem obróciłem głowę w stronę ukochanej, która siedziała obok mnie i mimo ogromnego bólu głowy, zachwycałem się jej pięknem. Cudowne, brązowe oczy idealnie pasowały do lśniących, długich włosów, jednocześnie kontrastując z bladą i zmęczoną skórą dziewczyny. Patrzyłem tak na nią, aż w końcu przypadkowo, przez nagły i nad wyraz rwący ból mięśnia ruszyłem ręką. Dziewczyna niemal natychmiast spojrzała na mnie, a jej oczy wyrażały coś więcej niż zaskoczenie i szczęście. Emanowały odzyskaną nadzieją.
-Czkawka? -zapytała, niepewnie dotykając swoją rozgrzaną dłonią mojej zimnej twarzy.
Uśmiechnąłem się do niej i pomimo ogromnego bólu, objąłem ją delikatnie. Elina pewnie wtuliła się w mój tors, a ja odruchowo pocałowałem czule jej włosy czując w końcu, że coś na nowo wypełnia moją wewnętrzną pustkę.
-Jak się czujesz młody? -zapytał mnie ktoś swoim grubym i ciężkim głosem, który niemal od razu poznałem.
Wolno skierowałem swoje spojrzenie na Albrechta i uśmiechnąłem się pogodnie do niego, nie mając zbytnio siły, by cokolwiek odpowiedzieć. Jedynie co zrobiłem, to oparłem głowę o mięciutkie oparcie kanapy i zamknąłem oczy, chcąc trochę odpocząć. Do moich uszu docierały jakieś niewyraźne szepty, a po chwili poczułem jakiś ruch tuż obok mnie.
-Skarbie? -zapytała mnie ukochana, lecz ja nadal nie otwierałem oczu. -Dobrze się czujesz?
Otworzyłem jedno oko i z ciężkim westchnieniem podniosłem głowę do góry. Spowodowało to pojawienie się mroczek przed oczami, które na szczęście po sekundzie zniknęły. Zamrugałem kilka razy, dzięki czemu obraz mi się wyostrzył i zobaczyłem, że z tyłu Astrid razem z Sączysmarkiem o czymś szepczą, żywo przy tym gestykulując, a Nopar ciągle patrzył w stronę drzwi wyjściowych, jakby czegoś oczekując.
-Przejdzie. -zdołałem wydukać cicho z wielkim trudem.
Nagle kątem oka zobaczyłem, że w lewym rogu coś się rusza.. coś czarnego z zielonymi oczami. Mój ukochany smok szybko podszedł do mnie i wpatrywał się we mnie, jak w jakiś przepiękny obrazek.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem! -warknął Szczerbo, po czym bez wahania rzucił się na mnie.
-Szczerbatek, nie! -krzyknęła na niego Elina, ale było już za późno.
Smok niczym małe dziecko próbował wejść mi na kolana, ale przez to, że jest za duży, to ciągle z nich spadał. Z ogromnym uśmiechem patrzyłem na poczynania smoka, aż w końcu poddał się i położył swoją mordkę na moich kolanach, machając przy tym wesoło ogonem. Patrzył na mnie swoim przenikliwym spojrzeniem, co jakiś czas liżąc mnie w rękę swoim mokrym językiem.
-Zobaczysz, zaraz coś zniszczysz tym ogonem. -powiedziałem, dziwiąc się skąd u mnie pojawiła się nagle taka energia.
Szybko podniosłem się z półleżącej pozycji do siedzącej i zacząłem go głaskać, przez co na mojej twarzy pojawiał się coraz to większy uśmiech. Kątem oka zobaczyłem, że Elina przygląda się nam i jest bardzo szczęśliwa.
-A ty kochana co taka radosna? -zapytałem się jej ze śmiechem.
Nie wiem jakim cudem, ale czuję się jak nowo narodzony. Pełen siły i energii do działania! O tak.
-Cieszę się, że cię odzyskałam. -powiedziała, czule mnie całując w policzek.
-Odzyskałaś? -zapytałem zdezorientowany. -Too.. co się takiego stało, że mnie straciłaś?
Wszyscy obecni w pomieszczeniu spojrzeli się na mnie jak na ostatniego debila. Całkowicie nie rozumiem, o co im chodzi. Również na nich spojrzałem, zastanawiając się, co mogło mnie ominąć.
-Ty.. nic nie pamiętasz? -zapytała niepewnie Selena, a ja na nią spojrzałem.
Dziewczyna, zdaje się jest chudsza niż pamiętam.. w sumie to każdy tutaj wydaje się być o wiele mniejszy niż ostatnio.
-No przecież była walka z Drago, którą.. -zaciąłem się, zdając sobie sprawę z tego, że nie wiem jak ona się skończyła. -Cholera..
Podniosłem rękę do góry, chcąc się podrapać po głowie, ale coś mi to trochę uniemożliwiało. Coś metalowego i bardzo wytrzymałego. Łańcuchy? Spojrzałem na nich z lekkim strachem i niepewnością.
-Czemu jestem przykuty do ściany? Co się stało? -zapytałem wystraszony, prostując się szybko i mrugając parę razy.
-Skarbie.. -chciała coś powiedzieć Elina, ale Nopar jej nagle przerwał.
-Wyjaśnijcie mu wszystko, a ja zaraz wrócę. -powiedział jakoś tak.. ozięble i obco.
Co jest z nim nie tak, przecież zawsze był wesoły, miły i chętny do pomocy.. a teraz? Czy to przeze mnie? Emor pokręcił głową patrząc na odchodzącego przyjaciela, po czym stanął tuż obok Szczerbatka.
-Trochę się działo.. -wyszeptał brat Eliny.
Przyjrzałem się uważnie jego zmęczonej twarzy, na której pojawiły się dość widoczne wory pod oczami. Coraz bardziej mnie ta sytuacja przerażała. Co się do cholery działo?!
-Tylko przyjmij to ze spokojem.. -zaczęła opowiadać mi całą historię Elina.
Co jakiś czas wtrącał się Albrecht i Selena, uzupełniając tą historię o coraz to bardziej mroczne i.. krwawe szczegóły. Po wysłuchaniu tego do końca aż mnie zamurowało.. ja.. zabiłem tyle ludzi.. zraniłem moich przyjaciół, smoka, narzeczoną. Niemal od razu po zakończeniu tej historii ukryłem twarz w rękach, które miały nadal ograniczone ruchy. Emor widząc to, szybko mnie przeprosił i wyciągnąwszy klucze z kieszeni, uwolnił moje dłonie. Wolny i dokładnym ruchem zacząłem rozmasowywać lekko bolące nadgarstki, na których delikatnie odcisnął się metal.
-Ja.. nie wiem co powiedzieć.. -zacząłem naprawdę skruszony. -Przepraszam..
-To nie twoja wina, synu. -powiedział Stoik.
Spojrzałem na niego niemało zdziwiony i niemrawo uśmiechnąłem się. Odebrałem mu całe plemię, przyjaciela.. a on uważa, że nie jestem niczemu winny. Niesamowite.
-Wiecie co.. ja.. muszę iść do łazienki. -powiedziała lekko blada na twarzy Elina.
-Później przyjdę do ciebie. -powiedziałem, na co narzeczona miło się uśmiechnęła.
Zacząłem rozmawiać z Albrechtem, próbując się czegoś więcej dowiedzieć oraz pomału przekonywałem się do Stoika. Może on nie jest taki zły jak myślałem? Z resztą, czas pokaże. Kątem oka widziałem jak po całkiem żywej rozmowie ze Smarkiem, Astrid cicho wychodzi z tego pomieszczenia. Ciekawe czemu.

Pov. Nopar

Szybko wyszedłem stamtąd i żwawym krokiem udałem się do stajni, aby znaleźć mojego Straszliwca. Jest on niczym nie wyróżniającym się, żółto-pomarańczowym smokiem z tą różnicą, że ma charakterystyczną małą kropkę na lewej łapie, którą mu sam zrobiłem niezmywalną farbą. Podszedłem do niego i wyciągnąłem małą kartkę z kieszeni oraz węgiel do pisania, po czym opierając się o drewnianą belkę, zacząłem pisać.
"Szanowna królowo, szanowny królu,
donoszę, że udało się odwrócić przemianę w pierwotnego wampira u Czkawki. Co więcej, chłopak mało co pamięta z tamtego okresu czasu. Jest bardzo osłabiony i niezdolny do obrony wyspy. Jeśli macie atakować, zróbcie to w najbliższych dniach.
Pozdrawiam, Nopar."
Przeczytałem liścik dwa razy upewniając się, że w jego treści zawarłem same najważniejsze informacje, po czym złapałem wiszącą nieopodal nitkę i rolując list, przywiązałem go do nogi małego smoka.
-Wiesz, gdzie masz lecieć. -powiedziałem, a smok przekrzywił swój mały łepek. -Tam, gdzie dostajesz najpyszniejsze śledzie.
Po małej zachęcie smok od razu przypomniał sobie, gdzie ma lecieć i wystartował. Już niedługo stanę się wampirem i będę żył w świecie pozbawionym głupich, bezrozumnych ludzi oraz bezużytecznych wampirów. Czas na lepszy świat.

***

Normalny i prawdziwy Czkawka wrócił do nas! No a Nopar okazał się całkowitym zdrajcą.. czy coś jeszcze będzie w stanie Was zaskoczyć? Zobaczymy ^^
A więc jak dobrze wiedzie, zbliżamy się do końca. Oprócz tego rozdziału na sto procent będzie jeszcze pięć i stwierdziłam (oczywiście po przeczytaniu Waszych komentarzy i zastanowieniu się), że najlepszą opcją będą rozdziały co dwa dni, czyli następny będzie w środę. Więc..
Do środy <3

Wszystko i nicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz